.
.
Wiekszosc Lakotow nienawidzila Amerykanow.
Niektorzy wojownicy zartowali ze blade twarze
najlepiej wygladaja jak sie ich widzi na celowniku
wielostrzalowego Winchestera :-)
.
Gdy Szalony Kon wraz z 889 zwolennikami (mezczyzni, kobiety i dzieci)
przybyl do fortu Camp Robinson aby po dlugiej walce zlozyc bron,
jego wojownicy zrobili imponujace wrazenie na zolnierzach i cywilach.
Byli dobrze uzbrojeni a ich twarze wyrazaly dume i hardosc.
. .
. .
. .
ktorzy zniszczyli oddzialy Generala Custera. .
W lipcu 1876, po przejeciu przez wojsko od wladz cywilnych kontroli nad rezerwatami Lakotow, policzono ilu dokladnie jest Indian. Okazalo sie ze brakuje w rezerwatach prawie polowy Lakotow !
W sierpniu otwarto linie pocztowa Pony Express miedzy fortem Laramie i Deadwood w Gorach Czarnych. Jednak ze wzgledu na wrogosc Indian linie te wkrotce zamknieto. Przesylka listu kosztowala 25 centow. Byl tez napad w sierpniu na karawane Sylwestra Shermana. (Opisany ponizej.)
. .
Sytuacja generalow Crooka i Terry'ego.
General Sheridan chcial aby Crook zaczekal na wzmocnienia zanim wyruszy przeciwko tym ktorzy zniszczyli oddzial Custera. Tak wiec 1 lipca Crook zdecydowal zatrzymac sie i urzadzic kilkudniowe polowanie w gorach Wielkorozca. Uczestniczyli w nim oficerowie, zolnierze i cywile. Tego samego dnia zwiadowcy Frank Grouard i Big Bat Pourier planowali przeszukac teren az do zrodel Bighorn. Poniewaz w drodze natkneli sie na watahe Lakotow wiec szybko zawrocili do obozu. Crook wyslal w pole 25 kawalerzystow pod dowodztwem porucznika Sibley. Mieli oni towarzyszyc obu zwiadowcom w celu znalezienia wioski Indian. 7 lipca Crook urzadzil kolejna wyprawe mysliwska.
. .
Przygody gonca Morrisa.
Morris wyruszyl w droge w nocy. Nastepnego dnia gdy kapitan Clifford wyjechal z obozu aby poszukac koni, ktore odeszly gdzies dalej natknal sie na ... Morrisa ukrywajacego sie w krzakach ! Owy goniec powiedzial ze po przejechaniu ponad 20 km w nocy, natknal sie na Indian, ktorzy ostrzelali go. Jego kon zostal trafiony a sam Morris ukryl sie w krzakach. Po otrzymaniu nowego wierzchowca Morris podjal probe dotarcia do Crooka nastepnej nocy. Niestety i tym razem sie nie udalo i Morris wrocil do obozu 8 lipca. Morris tlumaczyl sie ze podczas przeprawiania sie malenka tratwa przez rzeke Little Bighorn uciekl mu kon a w dodatku stracil karabin i buty. Gdy przejezdzala obok grupka Lakotow, goniec ukryl sie w krzakach. Nastepnego dnia pieszo i na bosaka powrocil do obozu Terry'ego. W tej sytuacji Terry spytal o ochotnikow, ktorzy podjeliby sie misji dotarcia do Crooka. 9 lipca zglosilo sie trzech ochotnikow, wszyscy byli zolnierzami. Oboz opuscili w nocy tak aby ich Lakoci nie zauwazyli.
. .
Maratonski bieg kawalerzystow Sibleya. Porucznik Sibley z 25 kawalerzystami i 2 zwiadowcami opuscil oboz Crooka w poludnie 6 lipca. Ich celem bylo znalezienie wioski Lakotow. Po przejechaniu 55 km na polnocny-zachod, wzdluz podgorzy gor Wielkorozca, grupa rozlozyla sie obozem na odpoczynek. Rankiem nastepnego dnia dotarli w poblize zrodel rzeczki Little Bighorn.
Wkrotce inna grupa Indian, w tym wypadku Czejenow, zauwazyla ich i ruszyla w poscig. Slyszac strzelanine porucznik Sibley rozkazal kawalerzystom zsiasc z koni i zajac pozycje w lesie. Czejeni przypuscili atak na pozycje kawalerzystow. Na czele jechal wojownik we wspanialym pioropuszu. Rozlegla sie salwa karabinowa i jednym z trafionych byl ten wlasnie wojownik. Slyszac strzelanine na polu walki pojawila sie grupa Lakotow. Widzac to Sibley myslal ze to koniec, ze Indianie zmasakruja ich jak oddzialy Grattana, Fettermana i Custera. Frank Grouard zasugerowal aby pozostawic wierzchowce i uciec w gory. Sibley zaakceptowal ten pomysl. Podczas przedzierania sie przez las biegnacy zolnierze uslyszeli za soba radosne okrzyki wojownikow. To Lakoci i Czejeni znalezli konie bialych. Zadowoleni z tak latwo zdobytego lupu Indianie zaprzestali poscigu i wrocili do wioski. Tymczasem po morderczym marszu, prawie bez przerwy, kawalerzysci dotarli do obozu Crooka wieczorem 9 lipca. W nocy tego samego dnia Lakoci i Czejeni ostrzelali oboz generala Crooka i zabrali 3 konie i 1 mula.
. .
Crook dowiaduje sie o klesce Custera. Nastepnego dnia, czyli 10 lipca, do obozu Crooka przybyli zwiadowca Louis Richard i goniec Ben Arnold. Przyniesli oni szokujace wiesci z fortu Fettermana mowiace o tym ze caly wspanialy oddzial generala Custera zostal zniszczony przez Lakotow nad Little Bighorn. Poniewaz Crook byl nadal na polowaniu w gorach, wiec pulkownik Royall wyslal poslanca pod oslona az dwoch kompanii kawalerii z wiesciami o katastrofie Custera. Wszyscy w obozie odetchneli z ulga gdy Crook i jego "mysliwi" wrocili szczesliwie.
. .
11 lipca ponad 200 zwiadowcow Utahow i Szoszonow prowadzonych przez wodza Washakie, dolaczylo do oddzialow Crooka. 13 lipca przyszly kolejne posilki w sile 7 kompanii piechoty i towarzyszace im tabory. Gdy 3 sierpnia dolaczylo takze 10 kompanii kawalerii pod dowodztwem Merritta, general Crook byl gotow do wznowienia kampanii przeciwko Lakotom. Wiekszosc nowo przybylej kawalerii to 5-ty Pulk, ktory kilka lat wczesniej sluzyl w goracej Arizonie pod dowodztwem Crooka. Wraz z Merrittem przybylo kilku dziennikarzy.
Najmocniejsza strona wojsk Crooka byla duza ilosc kawalerii. Dawalo to generalowi mozliwosc dzialan agresywnych przeciwko bardzo ruchliwym Indianom prerii. Slaboscia byl konczace sie zapasy owsu i kukurydzy dla koni. Duze wierzchowce kawalerii slably gdy zywione tylko trawami, tak jak konie indianskie. Poniewaz kampania Crooka toczyla sie juz od dluzszego czasu wiec konie byly oslabione do tego stopnia ze co trzeci nie nadawal sie do aktywnej sluzby. (Jerome Green pisze na stronie 25 : "Their mounts had eaten no corn or grain for 2 months, and at least a third of them looked well fitted for the bone yard.") Gdy doszlo do spotkania wojsk generalow Crooka i Terry'ego ich polaczone sily liczyly ponad 4.000 zolnierzy ! Byla to najwieksza koncentracja wojsk amerykanskich w jednym miejscu w okresie wojen z Indianami. Nie bylo jednak radosci z powodu polaczenia sie oddzialow. Zolnierze Crooka zaczeli zazdroscic zolnierzom Terry'ego dostatku zaopatrzenia, a szczegolnie zywnosci. A w dodatku oficerowie Crooka uwazali ze oficerowie Terry'ego sa niekompetentni. Z kolei ci ostatni nazwali Crooka i jego oficerow glupcami i klamcami poniewaz przez bardzo dlugi czas nie potrafili znalezc wrogich Indian. A jak w koncu znalezli to nie powiadomili o tym generala Terry. Ich zdaniem byla to glowna przyczyna dlaczego ta kampania jeszcze sie nie zakonczyla. ("Crook's men reacted with envy and disdain to the luxury in which Terry's troops campaigned. Terry's men were appalled and impressed with the Spartan ways of Crook's men.") Sam general Crook nie byl zadowolony z sytuacji. Uwazal on ze tak wielka masa wojsk bedzie znacznie wolniejsza w ruchach. Ilosc wozow z zapasami amunicji oraz zywnosci dla ludzi i koni (owies i kukurydza) prawie podwoila sie. W tej sytuacji walka z bardzo ruchliwymi wojownikami Lakotow i Czejenow by przypominala odganianie sie od komarow przy pomocy mlota. Zdanie generala Crooka podzielala takze wiekszosc zwiadowcow, ktorzy byli doswiadczonymi ludzmi pogranicza (jak np. William Cody/Buffalo Bill), oraz sprzymierzeni Indianie (Szoszoni i Utahowie). Ruchliwosc byla jednym z kluczy do zwyciestwa nad Indianami prerii.
Nad Yellowstone znaleziono slady Indian prowadzace na wschod. Terry i Crook ruszyli za nimi. Wkrotce Crook zatrzymal sie uwazajac ze konie jego kawalerzystow sa zbyt oslabione. Postanowil wiec zaczekac na owies i kukurydze dla koni, ktore mialy byc dostarczone parowcem. Poniewaz poziom wody w Yellowstone obnizyl sie wiec parowiec przybyl z opoznieniem. Taki obrot sytuacji spowodowal ze zwiadowcy indianscy, Utahowie i Szoszoni, odeszli. Uwazali oni ze polaczone sily Crooka i Terry'ego nigdy nie doscigna wrogich Indian. Zdegustowany Buffalo Bill takze opuscil wojsko. 23 sierpnia dotarl parowiec z zaopatrzeniem. Kazdy zolnierz Crooka mial teraz zapasy zywnosci na 15 dni. Dostarczono tez owsa i kukurydzy dla koni. Crok i Terry zwineli oboz nad Yellowstone i ruszyli w gore rzeki Prochowej majac nadzieje znalezienia sladow Indian. Zwiadowcy (biali i Arikara) uwazali ze wrodzy Indianie beda probowali przejsc Yellowstone aby przedostac sie do Kanady.
. .
Atak na konwoj Throstle i Shermana. Pod koniec lipca wyruszyla z miasta Cheyenne karawana 9 wozow, kazdy ciagniony przez 12-14 wolow. Wozy byly wyladowane wieloma towarami. W sumie znajdowalo sie tu 16 dobrze uzbrojonych ludzi prowadzonych przez Throstle i Sylvestra Shermana. Ich celem bylo dotarcie do oddzialu generala Crooka. Po kilku dniach marszu karawana dotarla nad rzeczke Coffee Creek. 1 sierpnia biali ponownie ruszyli w droge.
Sherman rzucil sie do szalenczej ucieczki w strone wozow, ktore woznice probowali ustawic w kolo. To sie jednak nie bardzo udalo i wojownicy dostali sie miedzy wozy. Woznica Pete na pierwszym wozie zostal ranny w noge. Kilka koni i wolow zostalo rannych. Bialych uratowala swietna bron. Po poczatkowym zaskoczeniu otworzyli oni huraganowy ogien zmuszjac Siouxow do odskoczenia na dalsza odleglosc. Indianie zaczeli krazyc naookolo karawy strzelajac zza pedzacych koni. W tej fazie walki zadna ze stron nie poniosla strat. Lakoci zabrali trzy wozy. Gdy podpalili jeden z nich wybuchl plomien na wysokosc kilkudziesieciu metrow. W jego srodku znajdowalo sie 5 ton sloniny i boczku ! Zywcem splonelo 10 wolow z tego zaprzegu. Indianie planowali zaskakujacy atak wieczorem ale poniewaz ogien z plonacego wozu oswietlal cala okolice wiec wojownicy odeszli. Biali oszacowali swe straty na ponad 1 tysiac dolarow (3 wozy z towarem, 4 konie, 10 wolow). Jedna osoba zginela a kilku bylo rannych.
. .
Rozdzielenie sie oddzialow Crooka i Terry'ego. Terry w koncu uznal ze Crook mial racje i 26 sierpnia ich oddzialy ruszyly oddzielnie. Od tego momemntu zaczela sie jedna z najbardziej meczacych kampanii w historii armii USA.
. .
Jedna z najbardziej uciazliwych kampanii 4 wrzesnia Crook dotarl do rzeki Mala Missouri gdzie stoczyl potyczke z Indianami. Walka ograniczyla sie do wymiany ognia karabinowego na duza odleglosc. Jeden z wojownikow zostal ranny. Nastepnego popoludnia doszlo do kolejnej potyczki w ktorej zwiadowcy indianscy starli sie z Lakotami i Czejenami.
5 wrzesnia oddzialy Crooka obozowaly nad rzeka Heart. Nastroje wsrod zolnierzy pogarszaly sie. Od kilku dni pogoda byla okropna, bylo bardzo wietrznie i deszczowo. Indianie wydawali sie nieuchwytni. Gdy Crook oglosil swoj plan pojscia w kierunku Gor Czarnych, oddalonych o 7 dni marszu, niezadowolenie wsrod zolnierzy wzroslo. Crook jednak uparl sie ze nie chce wracac nad Yellowstone i nie chce pojsc do fortu Abraham Lincoln nad Missouri. Jego zdaniem istnialo niebezpieczenstwo ze nowo powstale osiedla w gorach Czarnych i tamtejsi poszukiwacze zlota moga zostac zaatakowani przez Indian. W zwiazku z przedluzajaca sie kampania Crook zarzadzil zmniejszenie racje zywnosciowe zolnierzom o polowe. W nocy 5 wrzesnia, przy obficie padajacym deszczu, zwiadowcy Arikara opuscili oboz z rozkazem zawiezienia listu od Crooka do fortu Abraham Lincoln. A stamtad tresc listu miala byc przekazana telegrafem do generala Sheridana w Chicago. Crook wyjasnial przelozonemu swoja sytuacje i plany.
Gdy Lakoci podpalili prerie w poblizu oddzialow Crooka wierzchowce kawalerii zostaly pozbawione trawy.
Odzywiajac sie coraz mniejszymi porcjami owsa i kukurydzy konie zaczely slabnac. Ponadto bloto utrudnialo marsz ludziom i zwierzetom.
Jadac na przedzie kolumny zwiadowcy indianscy ponownie starli sie z wrogimi Indianami. Walka ograniczyla sie do wymiany strzalow na duza odleglosc. Potem zolnierze widzieli od czasu do czasu Indian dajacych sygnaly za pomoca lusterek, ale ich konie byly za slabe aby ruszyc w poscig.
. .
General Crook zdecydowal sie na niezwykly krok. Otoz z pozostalych przy zyciu koni wybral 150 najsilniejszych. Owych wierzchowcow dosiedli wybrani kawalerzysci z 3-go Pulku i pod dowodztwem kapitana Millsa ruszyli w kierunku Gor Czarnych. Dzialali oni jako eskorta dla konwoju z mulami, ktory mial zebrac zaopatrzenie w osiedlach poszukiwaczy zlota i dostarczyc je do obozu Crooka. Oddzial Millsa byl prowadzony przez zwiadowcow. Mulami zajmowali sie poganiacze.
Indianie byli dobrze zaopatrzeni w suszone bizonie mieso i suszone dzikie owoce. Poszczegolne wioski powoli przemieszczaly sie na poludnie, w ogolnym kierunku wzgorza dobrze znanego Lakotom, Bear Butte. Jedna z tych wiosek obejmowala 37 tipi. Wodzem tej niewielkiej wioski byl Miniconjou, Amerykanski Kon. Mills i jego ludzie jechali przez pierwsze 5 godzin w deszczu. Gdy zapadly ciemnosci jeden ze zwiadowcow zapalil zapalke i przypadkowo odkryl widoczne w blocie - swieze slady niepodkutych kopyt. Byl to znak ze Indianie znajduja sie w poblizu. Zolnierze zachowywali sie bardzo ostroznie. 8 wrzesnia pobudka byla przed 4-ta rano. Biali bez sniadania ruszyli w droge. Po wielu godzinach jazdy pogoda zaczela sie poprawiac. Gdy o 3-ej po poludniu zniknela mgla, zwiadowcy zauwazyli ze w odleglosci 5 km pasie sie grupa koni. Bylo prawdopodobienstwo ze gdzies w poblizu jest wioska indianska. Mills nie mogl sie oprzec pokusie zaatakowania jej z zaskoczenia. Indianie wiedzieli ze oddzialy Crooka znajduja sie gdzies w poblizu, ale nie wiedzieli ze general wydzielil kapitana Millsa z 150 kawalerzystami. Wieczorem ludzie Millsa zjedli nieco sucharow z boczkiem i cos co przypominalo tlusta zupe. Przypadkowej ucieczce mulow na prerie zapobiegly rzemienie, ktorymi je przymocowano do drzewek i krzewow. Nastepnie zolnierze, zwiadowcy i poganiacze mulow probowali nieco odpoczac.
. .
Atak wojska na wioske Miniconju Obawiajac sie ze muly i konie moga zdradzic polozenie jego oddzialu i ostrzec mieszkancow wioski, Mills nakazal aby zwierzeta odprowadzic do tylu. Tam zostaly kontrola poganiaczy i porucznika Bubba z 25 zolnierzami. Kapitan nakazal im ze gdy uslysza strzaly z kierunku wioski indianskiej maja ruszyc do przodu.
Mills ze 100 spieszonymi kawalerzystami ruszyl przez blotnista prerie w strone polnocnej czesci wioski. Porucznik Schwatka z 25 konnych mial szarzowac w odpowiednim momencie. Gdy nad ranem zolnierze dotarli w poblize wioski zauwazyli ze pasie sie tam 400 koni.
Wiekszosc mieszkancow wioski pobiegla na poludnie i zachod, przekroczyla strumien i skryla sie w gestych krzakach i pomiedzy wzgorzami. Poniewaz wioska nie byla w calosci okrazona przez zolnierzy wiec wielu Indian ucieklo z niej. Nawet tym wolniej biegnacym udalo sie umknac poniewaz poranna mgla uniemozliwiala celne strzelanie. W dodatku celnosci nie poprawialo ani podekscytowanie zolnierzy, ani strzelanie podczas jazdy konnej.
Kiedy Bubb nadszedl ze swymi zolnierzami i poganiaczami mulow, Mills wyslal 2 goncow do generala Crooka proszac o posilki. Kapitan opisal swa sytuacje, ze zajal wioske ale Indianie sa nadal w poblizu i ze spodziewa sie dalszych kontratakow z ich strony. Na wzgorzach widac bylo coraz wiecej konnych wojownikow. Ponadto niektorzy Lakoci i Czejeni zaczeli czolgac sie w kierunku gdzie lezeli ranni zolnierze. Porucznik Bubb zebral kilku konnych zolnierzy i odrzucil indianskich snajperow. Nastepnie konni wojownicy podjeli kilka prob odbicia stada koni. Mills nakazal zajecie wzgorz polozonych na polnoc i wschod od wioski. Czesc zolnierzy okopala sie na wzgorzu niedaleko zalesionego jaru gdzie skryla sie grupa mezczyzn, kobiet i dzieci Lakotow. Porucznik Schwatka i jego zolnierze pilnowali zdobytego stada 200 koni. Konni wojownicy zaczeli podjezdzac do pozycji zajmowanych do zolnierzy i krzyczec ze niedaleko znajduja sie inne wioski z ktorych wkrotce nadejdzie odsiecz. W miedzyczasie oddzialy Crooka zwinely oboz i maszerujac dwojkami ruszyly na pomoc Millsowi. Marsz byl trudny poniewaz padal ulewny deszcz i oslabione konie mialy klopoty w poruszaniu sie przez pokryta blotem prerie. Czesc zolnierzy nie miala koni i szla pieszo.
. .
Nadejscie Generala Crooka. General Crook nie posiadal sie ze zlosci na Millsa. Choc ten ostatni odkryl wioske wieczorem to powiadomil generala o tym dopiero nastepnego dnia, kiedy jego sytuacja po zajeciu wioski ulegla pogorszeniu. Gdyby nie nadejscie Crooka z odsiecza zolnierze kapitana Millsa prawdopodobnie zostaliby zmasakrowani przez Indian. Po 4-5 godzinach uciazliwego marszu, zmeczeni i mokrzy, i po stracie dodatkowych 15 wierzchowcow, zolnierze Crooka dotarli do Millsa. Grupa wojownikow probowala zabrac pozostawione na prerii konie kawalerzystow, ale biali odrzucili ich ogniem karabinowym. W jednym z tipi znaleziono 3-letnia dziewczynke indianska, ktora kapitan Mills chcial adoptowac. Jednak po chwili zmienil zdanie obawiajac sie ze jego zona moze nie zaakceptowac "czerwonego" dziecka. W kilku tipi znajdowaly sie pieniadze i ksiazeczki kwatermistrzowskie. Zolnierze takze znalezli w stadzie koni indianskich, trzy wierzchowce 7-go Pulku Kawalerii generala Custera.
. .
Wykurzanie Indian z lasku i jaskini.
Nie wiedzac ilu Indian skrylo sie w zadrzewionym jarze Mills obstawil caly ten obszar strazami. Jak sie wkrotce okazalo bylo tam tez zaglebienie w skale przypominajace jaskinie. Niektorzy ze zwiadowcow i poganiaczy mulow podjeli probe "wykurzenia" Indian z kryjowek. Jednak ogien karabinowy i strzaly z lukow odrzucily napastnikow na pozycje wyjsciowe. General Crook nakazal aby oddzial zolnierzy podczolgal sie z drugiej strony do kryjowki Indian. Doszlo do wymiany ognia miedzy ukrytymi wojownikami i czolgajacymi sie w trawie zolnierzami. Ci z zolnierzy ktorzy nie uczestniczyli bezposrednio w akcji zblizyli sie do miejsca walki i obserwowali rozwoj wydarzen. Niektorzy z nich zaczeli strzelac z duzej odleglosci w kierunku "jaskini" uwazajac ze tam skrylo sie wielu Indian. Gdy nagle padly z strzaly z jaskini, setki zaskoczonych zolnierzy padlo na ziemie a inni odbiegli na bezpieczna odleglosc. General Crook rozkazal porucznikowi Clarkowi aby z 20 ochotnikami zdobyl jaskinie. Znowu padly strzaly ze strony Indian i zolnierze rzucili sie do ucieczki. Potem kilku odwaznych podczolgalo sie w poblize jaskini i wrzucilo do jej srodka plonace galezie. To jednak nie przynioslo oczekiwanych wynikow i ponownie zaczeto strzelac z duzej odleglosci w strone jaskini. Zolnierze uslyszeli placz kobiet i dzieci dochadzacy z jaskini. General rozkazal przerwanie ognia ale kilkunastu zolnierzy ruszylo w kierunku Indian z zamiarem zabicia ich. Crook ponowil rozkaz zaprzestania walki a jego oficerowie zmusili zolnierzy do powrotu. Przy czym w jednym czy dwoch przypadkach oficerowie byli zmuszeni do uzycia sily fizycznej. Podczas tej przepychanki kapitan Munson i adjutant Bourke zostali popchnieci tak ze obsuneli sie w kierunku jaskini. Kobiety i dzieci indianskie myslac ze zolnierze nadchodza aby ich pozabijac podniosly glosny krzyk blagajac o darowanie zycia. Obaj oficerowie szybko wydostali sie z trudnej sytuacji i wrocili do swoich. General Crook nakazal aby Pourier i Grouard podeszli do jaskini i przekonali Indian do poddania sie. Wkrotce okolo 20 wystraszonych kobiet i dzieci wyszlo z kryjowki i powoli podeszlo do generala. Gdy okazalo sie ze nikt ich nie zamierza zabic zaczeli wylewnie dziekowac Crookowi i sciskac jego dlon. Jednak wojownicy odmawiali wyjscia z jaskini i zaczeli strzelac do tych z zolnierzy ktorzy stali blizej jaskini. Kilku bialych zostalo trafionych (i prawdopodobnie lekko rannych). Crook nakazal aby jeden z oddzialow przygotowal sie do szturmu pozycji Indian. Zolnierze oddali 3.000 strzalow i dopiero wtedy wojownicy Lakotow mieli dosc walki. Gdy wodz Amerykanski Kon i jeden z wojownikow poddali sie Crookowi niektorzy zolnierze krzyczeli aby ich zabic. Po nich wyszlo jeszcze dwoch wojownikow, przy czym jeden z nich byl ranny. Reszta lezala martwa w jaskini i wsrod drzew. Poza jaskinia znaleziono ciala 3 kobiet, 1 dziecka i 1 mezczyzny.
. .
Nadejscie Szalonego Konia z odsiecza. Lekarz zaczal opatrywac rany Amerykanskiego Konia. Wodz odmowil przyjecia morfiny w celu usmierzenia bolu. Od jencow Crook dowiedzial sie ze niedaleko znajduja sie inne wioski indianskie, w tym 300 tipi pod Szalonym Koniem, Kopiacym Ptakiem i wodzem o nazwie On Pies. General wiedzial ze predzej czy pozniej ci Indianie zaczna go atakowac. Ten weteran wojen indianskich nie pomylil sie.
Okolo 4:45 po poludniu padly strzaly z kierunku wzgorz.
Poczatkowo pojedyncze strzaly przerodzily sie w ostra wymiane ognia.
Konie kawaleryjskie zaczely ploszyc sie i niektore z nich wyrwaly sie na prerie biegnac prosto w strone Oglalow. Kapral Clanton zdolal wiekszosc z nich zawrocic. Z kolei Indianie zabrali konie poprzednio pozostawione przez zolnierzy ze wzgledu na to ze byly w marnym stanie. Co prawda biali otworzyli ogien do wojownikow ale bez wiekszego skutku.
Crook nakazal spieszonym kawalerzystom pod dowodztwem podpulkownika Carra kontratakowac. Biali posuwali sie powoli i ostroznie poniewaz wojownicy zajmowali dobre pozycje strzeleckie na wzgorzach. Po 45 minutach walki zolnierze zdobyli owe wzgorza i Oglala i Czejeni odskoczyli na rownine. W czasie tej fazy walki zaledwie jeden zolnierz i jeden lub dwoch Indian zostalo rannych. Nastepnie Lakoci i Czejeni zaatakowali pozycje zolnierzy na polnocny-zachod od wioski. Tam jednak zostali powitani silnym ogniem karabinowym. W koncu Lakoci i Czejeni zrezygnowali z kontynuowania walki i odjechali. O zmierzchu ponownie pojawili sie, tym razem w mniejszej liczbie, ale strzelajac tylko z duzej odleglosci. Zapadla noc. Mimo spedzenia duzej ilosci amunicji przez obie strony straty byly niewielkie. Biali mieli 5-6 rannych. Straty Indian sa nieznane poniewaz zabrali zabitych i rannych z pola bitwy. Podpulkownik Carr uwazal ze Indianie mieli 7-8 zabitych i rannych. Kilka indianskich koni bez jezdzcow zostalo zlapanych. Tak niskie straty byly spowodowane tym ze obie strony czesto walczyly z ukrycia. Ponadto dym z palacych sie tipi pokryl czesciowo wzgorza i uniemozliwial obu stronom celne strzelanie. Po kolacji general Crook przesluchal pojmane kobiety Lakotow. Na koniec powiedzial im ze rzad federalny ukarze wszystkich wrogich Indian a otoczy opieka tzw. dobrych Indian. Dodal ze zamierza uwolnic je razem z dziecmi. W ciagu nocy, mimo wysilkow doktora, zmarl z odniesionych ran szeregowiec Kennedy. Mniej wiecej w tym samym czasie nie przezyl operacji wodz Amerykanski Kon. Na drugi dzien general Crook wypuscil na wolnosc indianskie kobiety i dzieci. Niektore z nich natychmiast odeszly. Czesc zostala z wojskiem aby z czasem dotrzec do rezerwatu.
Gdy kawalerzysci podpulkownika Carra zaczeli wycofywac sie, Lakoci zaatakowali takze ich. Doszlo do bardzo intensywnej wymiany ognia z Indianami. W tej sytuacji general Crook nakazal calosci swych sil powolne wycofanie sie pod oslona strazy tylnej. Masy Indian ruszyly za bialymi probojac ich oskrzydlic ale kilka salw karabinowych ostudzilo ich zapal. Przez nastepne pol godziny byla tylko sporadyczna wymiana ognia na duza odleglosc. Straty bialych wyniosly 2 rannych. Lakoci i Czejeni mieli 5 zabitych i rannych. Crook powoli maszerowal w kierunku oddalonych o 100 km Gor Czarnych.
. .
Po bitwie. Zakonczenie kampanii Crooka. Podczas postoju Crook napisal raport do generala Sheridana informujac go o zwyciestwie nad wrogimi Indianami pod Slim Buttes. Wieczorem 10 wrzesnia raport mial byc wyslany. Niestety nikt nie zglosil sie na ochotnika wiec chciano aby Grouard pojechal z raportem. Ten jednak poczatkowo odmowil. Zgodzil sie dopiero jak porucznik Bubb zglosil sie aby mu towarzyszyc. Nastepnego dnia pozostawiono kolejne konie ktore zaslably. Crook nakazal je zastrzelic. 11 wrzesnia oddzialy Crooka dotarly w okolice znanego bialym i Indianom wzgorza Bear Butte. Nastepnego dnia spadl taki deszcz ze najstarsi weterani wojen indianskich nie pamietali. Kolejne konie zastrzelono.
Podczas dalszego marszu w kierunku Gor Czarnych napotkano wozy z zaopatrzeniem wyslane z miasteczek Crook City i Deadwood. Wkrotce rozniosla sie na pograniczu wiesc o zwyciestwie Crooka nad wrogimi Indianami pod Slim Buttes. Gazety na wschodzie jednak byly ostrozne w ocenie tej bitwy. Niektorzy dziennikarze pisali ze to bylo zwyciestwo nad kobietami, dziecmi i starcami Lakotow, a nie nad ich wojownikami. Popularna gazeta Chicago Times zatytulowala artykul poswiecony tej bitwie: "Skalpy Kobiet." Tak czy inaczej Indianie poniesli kleske. Stracili tipi i duze zapasy skor i zywnosci tuz przed nadejsciem zimy. Straty w zabitych i rannych nie byly duze ale mialy demoralizujacy wplyw na tych z Indian, ktorzy sie wahali.
|
. .
. .
przeciwko Siedzacemu Bykowi.
. .
Poniewaz dluga i uciazliwa kampania generala Crooka, opisana powyzej, nie zakonczyla sie ostatecznym pokonaniem Indian i zapedzeniem ich do rezerwatow, armia USA wyslala kolejne oddzialy na polnocne prerie. Dowodzil nimi Nelson Miles.
12 lipca 1876 po przegladzie w forcie Leavenworth, oddzialy generala Milesa pomaszerowaly na pobliska stacje kolejowa. Tam zolnierze wsiedli do pociagu zajmujac 16 wagonow. Miles pozegnal sie ze swoja zona. Wiekszosc z 6 kompanii przeznaczonych na te kampanie nalezala do 5-go Pulku Piechoty. Podczas odjazdu pociagu o godzinie 18-ej grala orkiestra wojskowa. Na stacji stalo wielu cywilow i zolnierzy, ktorzy mieli pozostac w forcie. (Wiesci o masakrze oddzialu Custera nad Little Bighorn dotarly do Fortu Leavenworth, 5 lipca. Oficerowie dowiedzieli sie o tej tragedii z miejscowej gazety Leavenworth Daily Times.) Miles i jego zolnierze podrozowali pociagiem z fortu Leavenworth na polnoc, do miasta Yankton lezacego na Terytorium Dakoty. Zolnierze widzieli z okien pociagu ze mieszkancy miasteczek przez ktore przejezdzali byli w zalobie po Custerze i jego kawalerzystach. Na stacjach kolejowych gdzie pociag sie zatrzymywal, zebrani cywile pozdrawiali zolnierzy Milesa. Do Yankton pociag dotarl 14 Lipca.
. .
Przetransportowanie oddzialow Milesa
23 lipca parowiec przywiozl Milesa i jego zolnierzy do fortu Abraham Lincoln. To wlasnie z tego miejsca kilka tygodni wczesniej wyruszyl Custer ze swym oddzialem na kampanie, ktora zakonczyla sie tragedia. Nic dziwnego ze nastroje w forcie byly przygnebiajace. Wkrotce przybyl jeszcze jeden parowiec Josephine, ktory przywiozl rekrutow i zapasy zywnosci i amunicji dla oddzialow generala Terry. Kilka dni pozniej parowiec E. H. Durfee dotarl do nastepnej placowki wojskowej, fortu Buford. Tu nastroje wsrod cywilow i garnizonu byly rownie przygnebiajace jak w forcie Abraham Lincoln. W forcie Buford parowiec wiozacy Milesa i jego zolnierzy skrecil na poludnie i wplynal na rzeke Yellowstone. Podczas dalszej podrozy parowiec byl zmuszony kilka razy zatrzymac sie ze wzgledu na stada bizonow ktore przekraczaly rzeke. W koncu Miles przybyl do miejsca gdzie wyladowano jego 6 kompanii 5-go Pulku Piechoty. Mieli oni dzialac w kooperacji z podpulkownikiem Otisem i jego 5 kompaniami 22-go Pulku Piechoty.
. .
Parowce i pierwsze starcia z Indianami.
Poludniowo-srodkowa Montana, po obu stronach rzeki Yellowstone, to byly obszary jeszcze obfitujace w bizony.
Nic dziwnego ze to wlasnie na nich przebywali Lakoci i Czejeni pod wodza Szalonego Konia i Siedzacego Byka.
29 lipca 1876 parowiec Carroll wiozl rekrutow, ktorzy mieli stanowic uzupelnienia strat poniesionych kilka tygodni wczesniej w bitwie nad Little Bighorn przez 7-y Pulk Kawalerii generala George'a Armstronga Custera. Owi rekruci nie znali taktyki Indian ale za to bardzo chcieli zemscic sie za kleske.
Carroll wiec zwolnil i przybil do brzegu. Wysiadla kompania zolnierzy i w szyku tyralierskim ruszyla w kierunku Indian. Zolnierze ktorzy pozostali na parowcu tez otworzyli ogien. Po krotkiej strzelaninie Indianie wycofali sie. Zolnierze wrocili na parowiec majac jednego rannego. Carroll ponownie ruszyl w droge. Jego celem bylo dotarcie do oddzialow generala Terry. Nastepnego dnia dwa parowce Durfee i Josephine dotarly do miejsca gdzie Carroll zostal ostrzelany. Zolnierze Milesa widzieli Indian w tym samym miejscu. Byl tam tez zniszczony woz zaopatrzeniowy armii USA z ktorego unosil sie dym. Lakoci wepchneli ten pojazd do rzeki ale nie strzelali do parowcow. 1 sierpnia 1876 podpulkownik Otis i jego zolnierze dotarli do obozu generala Terry gdzie zostali owacyjnie powitani. Terry wydzielil 3 kompanie piechoty, jedna ciezka armate (tzw. 12-funtowke zwana Napoleon) i jedne lekkie szybkostrzelne dzialo typu Gatlin, aby parowiec Far West dotarl do miejsca gdzie widziano Indian i zbadal sytuacje. Tym oddzialem dowodzil major Moore. Moore co prawda nie natknal sie na Lakotow i Czejenow ale widzial liczne dymy unoszace sie z wiosek indianskich polozonych na poludnie od Yellowstone. Moore nakazal aby parowiec zawrocil i poplynal w gore rzeki do opuszczonych i zniszczonych tymczasowych magazynow wojskowych. Zolnierze znalezli tam sporo owsa dla koni, ktorego Indianie nie zabrali. Kiedy wojownicy pojawili sie, Moore ukryl wiekszosc zolnierzy aby tym zachecic Indian do ataku. Lakoci i Czejeni podejrzewali zasadzke i nie ruszyli do szturmu. W tej sytuacji biali oddali kilka strzalow artyleryjskich. Wybuchajace pociski sploszyly indianskie wierzchowce. Wojownicy wiec odjechali pomiedzy wzgorza.
Piechurzy zaczeli przenosic owies ze zniszczonego magazynu na parowiec. Poniewaz panowal upal wiec robota szla powoli.
Przed poludniem pojawilo sie wiecej Indian ale strzaly z ciezkiej armaty ponownie zniechecily Indian do walki. Po poludniu pilot parowca i 2 zwiadowcow pojechalo w dol rzeki aby zobaczyc czy sa tam Indianie. Wkrotce cala trojka zostala zaatakowana przez grupe wojownikow i tylko swej szybkosci zawdzieczaja zycie. Jeden ze zwiadowcow, Wesley Brockmeyer, zostal ciezko ranny w klatke piersiowa i wkrotce zmarl. Po stronie napastnikow byl jeden zabity. Biali ostrzelali scigajacych Indian z armaty. Ci ostatni natychmiast skryli sie w pobliskim lesie.
. .
Oboz zolnierzy nad Yellowstone,
Byly tam takze inne oddzialy: 7-y Pulk Piechoty generala Gibbona, czesc 2-go Pulku Kawalerii, 6-ty i 17-ty Pulki Piechoty i resztki 7 -go Pulku Kawalerii generala Custera. Taka masa wojska wymagala wielkich ilosci zywnosci dla ludzi i paszy dla koni. Zolnierze narzekali na nieatrakcyjne posilki w ktorych dominowala fasola. Z tego powodu nazwali swoj oboz Fort Beans. Ponadto upaly byly bardzo dokuczliwe. Kazdego dnia setki zolnierzy kapalo sie w rzece. Oficerowie zabijali nude lowieniem ryb w rzece. Miles krytykowal Terry'ego za opieszalosc w prowadzeniu kampanii, co jego zdaniem demoralizowalo zolnierzy. Tak wiec 8 sierpnia Terry zarzadzil przygotowania do opuszczenia obozu. Parowiec Far West mial trzymac sie w poblizu i byc do dyspozycji generala. Dwa pozostale parowce mialy wrocic do Bismarck i fortu Abraham Lincoln aby zabrac kolejne zapasy zywnosci i amunicji.
Sily ktorymi dowodzil Terry (i Miles) liczyly: Poniewaz tereny przez ktore przechodzono nalezaly do Wron, podczas marszu oddzialow na czele jechali wlasnie zwiadowcy Wron i pozostali Indianie. W pewnej odleglosci za nimi poruszalo sie kilka kompanii kawalerii, nastepnie artyleria, i ponownie kilka kompanii kawalerii. W srodku kolumny posuwaly sie ambulanse medyczne, wozy zaopatrzeniowe i stado bydla. Na koncu znajdowalo sie kilka kompanii kawalerii. Piechota zajela pozycje na obu flankach i jej glownym zadaniem byla obrona taborow i bydla. 8 sierpnia nie napotkano wrogich Indian.
. .
Tak wiec bardzo wczesnym rankiem 10 sierpnia Terry i Miles ruszyli w kierunku gdzie Wrony widzialy Lakotow. Jednak gdy generalowie chcieli wyslac kilku goncow aby powiadomilio o odkryciu wrogich Indian do generala Crooka, Wrony odmowily podjecia sie tej misji.
Oddzialy Terry'ego i Milesa posuwaly sie powoli.
Kolo poludnia jadacy daleko na przedzie Wrony i Arikara nagle zatrzymali sie a nastepnie w pelnym pedzie wrocili do glownej kolumny wojska. Juz z daleka dawali znac bialym ze wrog nadchodzi i wskazywali punkt na horyzoncie, ktory wygladal na tuman kurzu wzbijany konskimi kopytami.
Zolnierze 7-go Pulku Kawalerii rozsypali sie w tyralierke. Za nimi ustawil sie 2-gi Pulk Kawalerii. Pozycje zajmowane przez kawalerzystow rozciagaly sie od wzgorz na lewo, do zadrzewionego brzegu rzeki Rosebud po prawej. Wytoczono artylerie i przygotowano amunicje. Woznice w pospiechu zaczeli ustawiac wozy w olbrzymie kolo. Piechota miala za zadanie obrone taborow. Terry i Miles zatrzymali sie i wszyscy oczekiwali ataku wrogich Indian.
Dwoch ostatnich indianskich zwiadowcow przybylo na spienionych koniach krzyczac Maschetee, maschetee !
Wkrotce wszyscy odetchneli z ulga poniewaz okazalo sie ze to general Crook nadchodzi ze swymi oddzialami. Na czele jechali zwiadowcy Szoszonow, ktorych zwiadowcy Wron wieli za wrogich Indian.
Crook, Terry i Miles obawiali sie ze Lakoci i Czejeni przejda na drugi brzeg Yellowstone i wymkna sie do Kanady. A to by oznaczalo ze kampania nie jest zakonczona poniewaz wtedy trzebaloby rozstawic wiele wojska wzdluz granicy aby nie dopuscic do atakow indianskich z Kanady. Taka wojna mogla sie ciagnac nawet kilka lat.
. .
Miles nakazal porucznikowi Clarkowi aby z 250 Wronami i grupa rekrutow zaczal patrolowac polnocny brzeg rzeki Prochowej. W tym samym czasie porucznik Reed z grupa zolnierzy z 7-go Pulku Piechoty wyruszyl lodziami typu mackinaw w kierunku rzek Tongue i Prochowa.
Nastepnego dnia niedaleko ujscia rzeki Prochowej do Yellowstone, kapitan Ovenshine i jego kompania piechoty wybudowali umocnienia polowe. Sam oboz wojska byl strzezony dwiema lekkimi dzialkami. Kilka godzin pozniej zjawili sie wrodzy Indianie i ostrzelali bialych.
16 sierpnia pulkownik Hazen z fortu Buford wyslal parowiec Carroll aby takze patrolowal Yellowstone. Indianie ostrzelali parowiec niedaleko fortu i zolnierze bedacy na pokladzie odpowiedzieli ogniem karabinowym. Miles i zwiadowca Buffalo Bill znajdowali sie na parowcu Far West, ktory w nocy przeplynal 120 km po rzece wypatrujac Indian i ich wiosek. Nad ranem parowiec dotarl do obozu generala Terry. Terry zwinal oboz i ruszyl w kierunku Yellowstone gdzie dotarl 26 sierpnia. Tam czekaly na niego cztery parowce. 27 sierpnia Terry pomaszerowal na polnoc oczekujac ze znajdzie Indian, ktorzy probowaliby przekroczyc Yellowstone.
. .
Rozdzielenie sil wojska i Indian. Artykuly w prasie amerykanskiej na temat prowadzonej kampanii przeciwko Lakotom byly raczej negatywne. Mimo zaangazowania licznych oddzialow wojska wyniki wojny byly mizerne. Terry i Crook mieli trudnosci nawet ze znalezieniem przeciwnikow. W dodatku dowodcy fortow na pograniczu, jak Laramie i Buford, krytykowali Crooka i Terry'ego za opieszalosc dzialan. W tej sytuacji glownodowadzacy general Sheridan uznal ze koncentracja oddzialow Crooka, Terry'ego i Milesa nie byla najlepszym rozwiazaniem i nakazal rozdzielenie sil. 1 wrzesnia przybyl konwoj wozow eskortowany przez kapitana Moore i zolnierzy 6-go Pulku Piechoty. Dwa dni pozniej Miles z 6 kompaniami wojska i niewielkimi taborami opuscil oboz i ruszyl w gore rzeki. Od tego momentu dzialal niezaleznie od generalow Crooka i Terry'ego. Kilka dni pozniej jego sily zostaly wzmocnione 3 kompaniami. Miles zalozyl oboz nad rzeka Tongue. Tymczasem poziom wody w Yellowstone zaczal opadac i parowce nie mogly wspoldzialac z wojskiem.
Gdy zwolennicy Szalonego Konia (glownie Oglala) dowiedzieli sie o zamiarach niektorych Indian powrotu do rezerwatu wpadli w zlosc. Ci wojownicy zabili konie i zniszczyli tipi bardziej pokojowo nastawionych Indian ! ("Indicative of the growing dissension among the Indians, some families travelling with Crazy Horse reportedly desired to go into the agencies, but Oglala warriors intimidated them by killing their ponies and destroying their tipis." na str. 66 w ksiazce Jerome Greene - "Yellowstone Command: Colonel Nelson A. Miles and the Great Sioux War 1876-77") Zwolennicy Siedzacego Byka postawili swe tipi w dolinie rzeki Grand. Poniewaz okazalo sie ze bizonow jest tam niewiele wiec ruszono na polocny-zachod. Indianie dotarli do Yellowstone i przeszli na jej polnocny brzeg. Tam na ziemiach Wron znaleziono znacznie wiecej dzikiej zwierzyny. Wedlug raportu Kanadyjskiej Konnej Policji niewielkie grupy Lakotow pojawily sie nad strumieniem Porcupine Creek, 15 km na poludnie od granicy panstwowej. Dowodca fortu Benton wyslal tam zwiadowcow aby sprawdzili na ile te raporty Kanadyjczykow sa prawdziwe. (To ten sam fort Benton nad Missouri w okolicy ktorego dzieje sie akcja ksiazki Arkadego Fiedlera "Maly Bizon." Jest to piekna ksiazka o chlopcu z plemienia Czarnych Stop.) Czejeni i grupa Arapahow poszli najpierw nad rzeke Prochowa, a gdy tam nie znalezli wystarczajacej ilosci zwierzyny, ruszyli na zachod. Tam na rozleglej wyzynie polozonej na zachod od gor Wielkorozca, w samym sercu ziem Wron, znalezli i bizony i antylopy. Juz we wrzesniu mialy miejsce pierwsze opady sniegu.
. .
Miles i jego przygotowania i plany. Gdy general Terry dowiedzial sie ze Miles chce kontynuowac kampanie w zimie, probowal go przekonac aby tego nie robil. Przypomnial mu o nieudanej zimowej kampanii generala Crooka na poczatku roku 1876. Miles jednak byl przekonany o slusznosci swej decyzji i planu nie zmienil. Miles nakazal aby dostarczono jego zolnierzom zapasy zywnosci na zime, futra i cieple welniane ubrania.
Glendive Cantonment stalo wlasciwie w srodku obszaru gdzie polowali wrodzy Lakoci i Czejeni i z tego wzgledu zostalo otoczone palisada. Wybudowano tez baraki dla wojska. Do Glendive docieraly trzy razy w miesiacu konwoje pod silna eskorta z fortu Buford nad Missouri. (Owe zapasy zywnosci, amunicji, narzedzia, srodki medyczne, itd. docieraly do fortu Buford parowcami plywajacymi po Missouri.) Miles uwazal ze kampania Crooka i Terry'ego byla zbyt powolnie prowadzona. Zapowiedzial ze chce dokladnie przeszukac obszary lezace na polnoc od Yellowstone, gdzie jego zdaniem przebywa teraz wiekszosc wrogich Indian. Choc Miles dostal juz pozwolenie na zatrudnienie 12 zwiadowcow, domagal sie aby zwiekszyc ich liczbe do 50. W tym celu wyslal jednego z oficerow w gore rzeki Yellowstone, do rezerwatu Wron, aby zwerbowal indianskich ochotnikow.
Miles mial takze do dyspozycji dzialo z lufa gwintowana typu Rodman. Niestety czesc amunicji do niego byla juz przestarzala.
Oprocz tego bylo ciezkie dzialo 12-funtowe zwane Napoleon i az 8 szybko strzelajacych lekkich dzialek typu Gatling.
Wielu historykow uwaza dzialka Gatling za jeden z pierwszych prototypow ciezkich karabinow maszynowych.
W ksiezycowa noc 25 wrzesnia Miles z 2 oficerami, 50 zolnierzami i kilku (bialymi) zwiadowcami wyruszyl w droge do fortu Buford. Grupa poruszala sie przez 5 dni wzdluz polnocnego brzegu Yellowstone zanim dotarla do celu. Miles dowiedzial sie ze wieksze ilosci Hunkpapow, Minoconju i Bez Lukow planuja przejsc na polnocny brzeg. Szalony Kon zas mial przebywac w tym czasie gdzies w gornym biegu rzek Tongue i Rosebud.
. .
Pierwsze walki Lakotow z oddzialami Milesa.
Na poczatku pazdziernika Miles wyslal Kelly'ego i zwiadowce o nazwisku Victor Smith aby zbadali obszar polozony miedzy rzeka Mleczna (ang: Milk River) a granica z Kanada. Choc to byly ziemie Czarnych Stop, Gros Ventres i Assiniboinow to chodzily sluchy ze pojawily sie tam grupy Lakotow. Wlasciwie plemiona te juz nie zyly na wolnosci ale w duzym rezerwacie obejmujacym wspomniany obszar. Po jakims czasie Kelly i Victor wrocili ale wiosek Lakotow tam nie znalezli.
Konwoj byl eskortowany przez 3 kompanie z 22-go Pulku Piechoty i 1 kompanie z 17-go Pulku Piechoty. Tych 160 zolnierzy bylo dowodzonych przez kapitana Minera.
Biali najpierw dostrzegli sygnaly dymne za pomoca ktorych porozumiewaly sie grupy wojownikow.
Konwoj zatrzymal sie w miejscu oddalonym 3 km od Yellowstone.
Kapitan Miner pisal ze wozy ustawiono w ciasne kolo i ... polaczono linami. Na noc wyznaczono 40 ludzi do pelnienia strazy. Tuz przed polnoca pojawil sie samotny wojonik ale po ostrzelaniu przez straze szybko uciekl. O godzinie 3-ej wczesnym rankiem uslyszano pojedyncze strzaly i okrzyki Indian.
W miedzyczasie wozy posuwaly sie wyznaczona trasa. Po przejsciu pol kilometra ponownie padly strzaly. To wojownicy ukryci w drugim jarze otworzyli ogien. Zolnierze odpowiedzieli ogniem. Wozy nie zatrzymywaly sie. W miare uplywu godzin rosla ilosc wojownikow. W koncu ruszyli w kierunku poruszajacego sie konwoju i zaczeli strzelac z duzej odleglosci. Ze wzgledu na brak wystarczajacej ilosci mulow (czesc zostala zabita w nocy przez Indian, a czesc sploszona strzalami uciekla na prerie) wozy posuwaly sie powoli. Poniewaz Indianie nie odchodzili i nadal zachowywali sie agresywnie, wiec po przejsciu dalszych 10 km kapitan Miner zdecydowal sie ze nie moze kontynuowac marszu i postanowil zawrocic. Widzac ze biali odeszli na wschod wojownicy znikli za wzgorzami. Konwoj eskortowany przez kapitana Minera wrocil bez przeszkod do obozu Milesa. Ten ostatni dowiedzial sie ze Lakoci, ktorzy zaatakowali konwoj planuja pojsc na polnoc aby tam w rezerwacie fort Peck spotkac sie z Yanktonais Siouxami i metysami zajmujacymi sie handlem.
. .
Kilka atakow na konwoj Otisa. 14 pazdziernika general Miles wyslal kolejny konwoj, tym razem zlozony z 86 wozow i eskortowany przez Otisa z 185 zolnierzami (ale tylko 4 z nich mialo konie). W obozie jako garnizon pozostal tylko kapitan Clarke (4 oficerow + 97 zolnierzy). Poniewaz wielu cywilow bylo mocno wystraszonych niedawnym atakiem Indian na konwoj kapitana Minera (opisany powyzej), Miles nakazal aby 41 cywili-woznicow w konwoju Otisa zostalo zastapionych zolnierzami. Pierwszy dzien marszu uplynal bez wiekszych wydarzen. Co prawda Indianie pojawili sie w poblizu ale obylo sie bez ataku. Wieczorem kilku wojownikow zaczelo zblizac sie do ognisk zolnierzy ale straze otworzyly ogien przepedzajac ich. O 7-ej rano w niedziele 15 pazdziernika, Otis nakazal sformowac wozy w 4 rownolegle linie i kontynuowac marsz. Gdy wozy zaczely zblizac sie do brodu na rzece Spring Creek, Otis wyslal 2 ludzi aby wspieli sie na pobliski pagorek i zobaczyli czy aby w poblizu nie czja sie Indianie. Tych dwoch zostalo nagle zaatakowanych przez wojownikow i salwowalo sie ucieczka w kierunku wozow. Na widok 50 Indian Otis nakazal rozsypac sie zolnierzom w tyralierke po obu stronach konwoju. Ponadto 10 zolnierzy zajelo pozycje na wzgorzu skad mieli dobry widok na cala okolice i znakomite warunki strzeleckie. Tyralierki ruszyly naprzod ostro strzelajac. Indianie wycofali sie za linie pagorkow. W miedzyczasie pojawilo sie 3 zwiadowcow wczesniej wyslanych przez Milesa. Ich zadaniem bylo znalezienie opoznionego konwoju Minera. (Atak na ten konwoj jest opisany w rozdziale powyzej.) Wieczorem owi zwiadowcy zostali zaatakowani przez Indian i jeden z nich zostal zabity. Pozostali trzej stracili konie i skryli sie w zaroslach nad Yellowstone. Po odejsciu Indian wyruszyli w droge powrotna i natkneli sie na oddzial Otisa eskortujacy kolejny konwoj.
Mniejsza grupa wojownikow pojawila sie z drugiej strony konwoju i podpalila trawe. Zolnierze obawiali sie ze pod oslona dymu Indianie zaatakuja. Ustawili wiec jedno z szybko-strzelajacych dzialek Gatlinga w gotowosci do strzalu. Ponad setka zolnierzy byla gotowa do otwarcia ognia. Do ataku jednak nie doszlo poniewaz zaczal padac deszcz. Ilosc Indian ciagle rosla i wg. Otisa siegala 1.000 wojownikow. Czerwonoskorzy otoczyli wolno poruszajacy sie konwoj ale nie podchodzili blizej. Od czasu do czasu dochodzilo do wymiany ognia na duza odleglosc. Najgoretsza strzelanina byla z tylu konwoju. Porucznik Smith pisal ze halas czyniony przez karabiny byl wprost niesamowity. ("The roar of musketry was terrific ...") W pewnym momencie wymiana ognia tak sie nasilila ze konwoj zatrzymal sie w miejscu.
Jak sie wkrotce okazalo Indianie wcale nie odeszli. Podeszli na odleglosc strzalu i ponownie doszlo do wymiany ognia na duza odleglosc. Konwoj zatrzymal sie drugi raz. Otis wyslal czesc zolnierzy aby przepedzili czerwonoskorych. Tak jak poprzednio tak i teraz wojsko sformowalo tyralierke i ruszylo naprzod. Wojownicy odskoczyli do tylu. Zolnierze wrocili do wozow i konwoj ruszyl w droge. Lakoci jednak ponownie wrocili i zaczeli ostrzal. Konwoj zatrzymal sie po raz trzeci ! Tym razem wozy zatrzymaly sie na wyzynie gdzie latwiej mozna bylo sie bronic. Przez nastepne dwie godziny, az do zapadniecia zmroku, trwala wymiana ognia. Przy czym nie byla ona tak intensywna jak poprzednio prawdopodobnie z powodu braku amunicji po stronie Indian. Biali mieli tylko 3 rannych. Straty Lakotow i ich sojusznikow byly podobne: 1 zabity i 3 rannych. Otis nakazal strazom aby nie stali na otwartej prerii ale wykopali dolki naookolo obozu i zajeli w nich pozycje na noc. Nastepnego dnia Otis rozkazal aby przed wyruszeniem w droge wozy byly sformowane w cztery kolumny. W tym obronnym szyku konwoj kontynuowal marsz. Lakoci obserwowali ich z daleka. Potem doszlo do sporadycznej wymiany ognia i wszystko ucichlo.
Gdy konwoj dotarl do Cedrowego Strynienia (ang: Cedar Creek) oficerowie zauwazyli ze zbliza sie pojedynczy wojownik.
Indianin zatrzymal sie na pagorku gdzie umiescil kawalek papieru. Otis wyslal zwiadowce Roberta Jacksona aby zobaczyl czy jest cos na nim napisane. Oto tresc:
Nastepnego dnia konwoj ruszyl w droge ale juz o godzinie 8-ej rano pojawily sie pierwsze grupy wojownikow. Gdy wozy zblizyly sie do kolejnego strumienia doszlo do sporadycznej wymiany ognia miedzy zolnierzami i Indianami. Pod ochrona zolnierzy rozsypanych w tyralierke zebrano drzewa na opal i napojono bydlo. W miedzyczasie ilosc wojownikow wzrosla do 300 ale tylko niewielu z nich strzelalo do bialych. Brak amunicji stawal sie coraz bardziej dokuczliwy dla wojownikow Siedzacego Byka.
Nastapila przerwa w wymianie ognia i 2 wojownikow ruszylo w kierunku bialych. Jeden mial biala szmate zatknieto na koniec kija, a drugi mial glowe owinieta w cos bialego. Otis zabronil strzelania do nich. Jak okazalo sie byli to dwaj Hunkpapa, ktorzy wczesniej opuscili rezerwat aby znalezc i przekonac Siedzacego Byka do zawarcia pokoju z bialymi.
. .
Spotkanie Milesa z Siedzacym Bykiem.
Kilka dni pozniej temperatura znacznie spadla i porywiste wiatry uczynily podrozowanie po preriach Wyomingu i Montany bardzo nieprzyjemne. Bylo pochmurnie. Miles ponownie opuscil oboz i wyruszyl na rowniny w poszukiwaniu Siedzacego Byka. Poczatkowo zolnierze maszerowali w kierunku polnocno-wschodnim. Gdy dotarli do linii wzgorz dostrzegli wojownikow. Miles nakazal czesci oddzialu sformowanie tyralierki i zajecie wzgorz. Zanim jednak do tego doszlo, Lakoci wyslali poslancow z biala flaga, aby porozmawiac z "bladymi twarzami". Powiedzieli oni ze Siedzacy Byk chcialby spotkac sie z Milesem.
Gdy Siedzacy Byk zaczal mowic wszyscy ucichli. Jeden z oficerow napisal ze wodz byl dobrze zbudowany fizycznie i nie lubil duzo mowic. Siedzacy Byk rozwazal kazde wypowiedziane slowo. ("He was a man of few words and cautious in his expressions, evidently thinking twice before speaking.") Przemawiali tez inni wodzowie i oficerowie. Minelo kilka godzin spotkania ale nie osiagnieto porozumienia. Obie strony zgodzily sie na kontynuowanie rozmow nastepnego dnia.
Niektorzy Lakoci zasugerowali aby rankiem zaatakowac oboz zolnierzy, ale wiekszosc byla przeciwnego zdania. Wodzowie wiec postanowili ze nie bedzie ataku ale za to wszyscy wojownicy maja byc przygotowani do obrony wioski w razie gdy Miles chcial znienacka zaatakowac. Wczesnym rankiem Miles ustawil oddzialy w gotowosci do akcji a nastepnie ruszyl w kierunku Cedrowego Strumienia. Biali nie byli pewni co zrobia Indianie. O 10-ej rano wojsko natknelo sie na Lakotow, ktorzy jechali w kierunku samotnego wzgorza. Zolnierze z karabinami w dloniach, byli gotowi do akcji. Wojownicy zajeli pozycje na owym wzgorzu. W miedzyczasie kobiety zwijaly tipi i ladowaly rzeczy na konie i travois. Wioska miala byc przeniesiona w bezpieczniejsze miejsce. Miles nakazal wtoczenie jednego z szybkostrzelnych dzialek na pagorek. Nagle wyjechalo kilku wojownikow z biala szmata. Doszlo do spotkania wodzow z oficerami. Wodzowie tym razem przybyli pieszo. Na poczatek Siedzacy Byk wyrazil zaniepokojenie ustawieniem dzialka na wzgorzu. Nastepnie powiedzial ze chcialby aby na tym obszarze powstala placowka handlowa. Indianie mogliby wtedy sprzedawac skory upolowanych bizonow a kupowac rzeczy bialego czlowieka (w tym oczywiscie amunicje i bron palna.) Wg. Milesa o zawarciu pokoju i poddaniu sie Siedzacy Byk nie mowil wiele. Za to dwoch wodzow Miniconju (Potezny Orzel i Czerwona Koszula) wyrazili chec pojscia do rezerwatu. Podczas spotkania do grupy siedzacych wodzow i oficerow zaczeli zblizac sie pojedynczo i w grupkach konni wojownicy. Ich zachowanie bylo podyktowane ciekawoscia. Podobna sytuacja byla podczas poprzedniego spotkania. Ale tym razem Miles mial dla Indian mala niespodzianke. Otoz za kazdym razem gdy podjezdzal Lakota, jeden z zolnierzy takze zblizal sie do grupy siedzacych. Jesli wojownik odjezdzal, odchodzil takze zolnierz. Takie zachowanie ze strony bialych tworzylo atmosfere napiecia. Miles byl przekonany ze Lakoci chca go podstepnie zabic.
. .
Po godzinie rozmow bylo jasne ze Siedzacy Byk nie zamierza sie poddac. W tej sytuacji przerwano spotkanie i obie strony wrocily do swoich. Miles nakazal czesci oddzialu sformowanie tyralierki i z karabinami w dloniach ruszyc naprzod.
Wojownicy Lakotow zaczeli gromadzic sie na wzgorzach.
W miedzyczasie kobiety i dzieci indianskie odchodzily coraz dalej od miejsca gdzie znajdowaly sie oddzialy wojska. Poniewaz zolnierze kontynuowali swoj marsz w kierunku Indian, Siedzacy Byk wyslal tlumacza Johna Bruguiera do Milesa z pytaniem, dlaczego wojsko zachowuje sie agresywnie. General odpowiedzial ze skoro Siedzacy Byk nie poddal sie wiec jest nadal wrogiem USA.
Wiekszosc wojownikow stojacych na drugim wzgorzu zaczela je opuszczac. Kilkunastu pozostalo na miejscu wydajac okrzyki wojenne i potrzasajac bronia w kierunku nadchodzacych zolnierzy. Wtedy padly pierwsze strzaly. To zwiadowcy Milesa otworzyli ogien do wojownikow w wawozie probojacych podpalic trawe. Wojownicy ktorzy oposcili dwa wzgorza pod naciskiem wojska przemiescili sie na flanki oddzialu Milesa. Biali ujrzeli jak kilkuset wojownikow zajelo wysokie pasmo wzgorz lezace w tyle i na prawo. Oficerowie oszacowali sily Siedzacego Byka na 800 wojownikow.
Biali dostrzegli dym unoszacy sie nad preria. To plonela trawa. Dym i ogien powoli zblizaly sie w kierunku Milesa. Zolnierze zaczeli obawiac sie ze wojownicy wykorzystaja zaslone dymna aby podejsc blizej i zaatakowac. Jednak trawa nie byla wysoka i ogien krzywdy nie wyrzadzil "bladym twarzom." Widzac to zniecheceni wojownicy odeszli. Byl to bardzo pospieszny odwrot poniewaz artylerzysci zaczeli coraz celniej strzelac. Biali zajeli miejsce gdzie poprzednio stala wioska indianska. Straz tylna Indian ostrzelala wojsko i odeszla. W sumie Miles stracil 2 ludzi i kilka koni. Indianie mieli co najmniej 5 zabitych. Wraz z zapadnieciem ciemnosci ustaly walki. Preria palila sie przez reszte nocy. Od czasu do czasu probojacy spac zolnierze slyszeli okrzyki Indian. Kilka razy straze pilnujace obozu strzelaly w ciemnosci. Wczesnym rankiem jedna z kompanii wojska odpedzila ogniem karabinowym grupe 20 wojownikow. Miles zwinal oboz i nakazal marsz w kierunku wschodnim. Wkrotce jego zwiadowcy znalezli slady Indian. Wygladalo na to ze to byli nie tylko wojownicy, ale takze kobiety i dzieci. Po drodze zolnierze widzieli porzucone przez Indian rozne rzeczy. Posuwanie sie sladem Lakotow nie bylo latwe poniewaz ci ostatni kilkakrotnie podpalali prerie, bardzo tym spowalniajac marsz wojska. W pewnym momencie Miles nakazal zatrzymanie sie. Grupa wojownikow zaatakowala zolnierzy ale zostala latwo odparta.
. .
Poscig za Indianami.
Nastepnego dnia oddzialy Milesa podjely probe przejscia przez rzeke. Mala grupa wojownikow byla scigana przez zwiadowcow Milesa. Doszlo miedzy nimi do wymiany ognia na duza odleglosc. Chwile pozniej kilku wojownikow zainteresowalo sie samotnym kowbojem na prerii. Owy czlowiek jadacy na mule rzucil sie do desperackej ucieczki. Grupa zolnierzy i zwiadowcow ruszyla mu na pomoc. Artylerzysci oddali kilka strzalow, ktore szybko zniechecily Lakotow od kontynuowania poscigu. Miles wyslal raport do generala Terry sugerujacy, ze Lakoci kupuja amunicje od handlarzy w forcie Peck nad Missouri. Miles wyslal tazke zaproszenie do Indian na rozmowy. Gdy Lakoci zgodzili sie na chwilowy rozejm, general wykorzystal to na wyslanie wozow do oddalonych o 36 km magazynow w Glendive Cantonment, aby dostarczyly zywnosc i amunicji.
Siedzacy Byk mial wkrotce wrocic a w dodatku wodzowie Zolc (Gall, Pizi) i Piekny Niedzwiedz mieli przyprowadzic swoje grupy. W ten sposob sily Indian wynioslyby 400 mezczyzn, kobiet i dzieci. Rozmowy nie przyniosly oczekiwanych przez Milesa wynikow, ale wodzowie zgodzili sie na kolejne spotkanie nastepnego dnia. Nastepnego ranka konwoj powrocil z Glendive z zapasami zywnosci na 20 dni. To umozliwialo Milesowi kontynuowanie dlugiego poscigu za Indianami. Podczas spotkania z wodzami, trzech wodzow Minoconju powiedzialo generalowi ze ich ludziom brakuje odziezy zimowej i zywnosci. Dodali ze chcieliby zapolowac na bizony i zeby wojsko oposcilo te tereny.
Pod nieobecnosc Siedzacego Byka Miles nakazal wydanie Indianom nieco zywnosci ale odmowil wycofania zolnierzy. Powtorzyl ze dopoki Lakoci sie nie poddadza, dopoty sa wrogami USA. A zadaniem wojska jest walka z wrogami kraju. Dodal ze teraz ma bardzo duzo zywnosci i jest gotow ich scigac przez wiele dni. Na twarzach wiekszosci wodzow malowalo sie przygnebienie.
27 pazdziernika 2.000 mezczyzn, kobiet i dzieci Hunkpapow, Miniconju i Bez Lukow wyrazilo zgode na poddanie sie i pojscie do rezerwatu. (Miles szacowal tych Indian na 300-400 tipi). Miles napisal we wspomnieniach: "Choc walczylismy z nimi i pokonalismy ich, i przepedzilismy ich z wlasnych ziem, to bardzo zaluje ze gloduja. Obawiam sie ze skoncza tak jak Indianie na poludniowych preriach w 1874."
. .
Siedzacy Byk rusza na polnoc, Pstrokaty Jelen (ang: Spotted Elk) uwazal ze wiekszosc z Indian ktorzy wyrazili chec pojscia do rezerwatu, planowali w ten sposob uzyskac nieco zywnosci od bialych. Do rezerwatu nie chcieli pojsc poniewaz wiedzieli ze zostano im zabrane konie i bron palna. Z tego wlasnie powodu kilka miesiecy wczesniej opuscili rezerwat. Mlodzi wojownicy powiedzieli wodzom i starszyznie ze jak chca to niech sami ida do rezerwatu, bo oni nie zamierzaja tego zrobic. Oni zostaja z Siedzacym Bykiem. Do konca listopada 1876 tylko mala grupa Lakotow (40 tipi) zjawila sie w rezerwacie nad Cheyenne River. General Miles i Komisarz do Spraw Indianskich E. A. Hayt byli rozczarowani.
23 pazdziernika Siedzacy Byk wyslal goncow do fortu Peck nad Missouri powiadamiajac tamtejszego dowodce garnizonu ze przybywa w celach pokojowych i ze jego ludzie chcieliby nabyc od handlarzy zywnosci i ... amunicji. Pulkownik Hazen przybyl z fortu Buford do wiosek Siouxow nad rzeka Mleczna (ang: Milk River) i spotkal sie z wodzami. Oficer bezskutecznie staral sie przekonac ich aby poddali sie. Hazen nakazal aby jedna kompania wojska z pobliskiego fortu stacjonowala w rezerwacie. (Wokol fortu Peck znajdowal sie olbrzymi rezerwat.) 31 pazdziernika general Miles i 5-ty Pulk Piechoty wrocili do obozu Glendive Cantonment nad rzeka Tongue. Z odleglego fortu Leavenworth przybyly uzupelnienia: dodatkowi oficerowie i rekruci oraz ... orkiestra pulkowa. W listopadzie utalentowany oficer Otis zostal zastapiony przez majora Hough'a.
Na poczatku listopada 1876 wiekszosc wolnych Lakotow i Czejenow nadal przebywala poza rezerwatami.
Wiekszosc z tych ktorzy obiecali Milesowi ze pojda do rezerwatu poszla nad rzeke Prochowa gdzie dolaczyli do Szalonego Konia. Siedzacy Byk wraz z 30 rodzinami wg. raportu Hazen'a z 4 listopada, przebywal nad rzeczka Big Dry (doslownie: Duza Sucha) w srodkowej Montanie gdzie polowal na bizony.
Jednak nie wszystko szlo po mysli wolnym Indianom. W listopadzie dowiedzieli sie o zajeciu calego obszaru Czarnych Gor przez bialych. Ponadto w forcie Peck zjawil sie pulkownik Hazen co spowodowalo pospieszna ucieczke Siedzacego Byka i Zelaznego Psa. Hazen pisal ze w pospiechu Indianie zostawili niektore oslabione konie, w tym kilka wierzchowcow zdobytych w bitwie z oddzialami generala Custera nad Little Bighorn.
. .
Marsz Milesa na polnoc w poszukiwaniu 5 listopada tratwami zaczeto przewozic na drugi brzeg Yellowstone wozy z zapasami zywnosci, amunicji i srodkow medycznych dla oddzialow Milesa. General mial zapasy wystarczajace na 30 dni kampanii. Jako garnizon w Glendive Cantonment zostawil 2 kompanie piechoty. Mieli oni strzec barakow zolnierzy i czesciowo pustych magazynow.
12 listopada cala kolumna wojska bardzo zwolnila marsz. Bylo to spowodowane trudnosciami terenowaymi. (Liczne glebokie jary). 14 listopada wojsko wyszlo na otwarte prerie i przemaszerowala 30 km. Nastepnego ranka Miles zblizyl sie do Missouri. Krajobraz tez ulegl zmianie; pojawily sie sfalowane prerie a dolina rzeki byla miejscami zadrzewiona. Ktos zauwazyl Indian i podniosl alarm. Miles rozsypal czesc zolnierzy w tyraliere i ruszyl naprzod. Wkrotce okazalo sie ze byli to przyjaznie nastawieni Indianie z pobliskiego rezerwatu. Miles dotarl do Missouri i rozlozyl sie obozem.
W ciagu trzech dni pobytu w forcie Peck, Miles dowiedzial sie od przyjaznych Indian wielu ciekawych rzeczy. Na przyklad ze wielu Lakotow z wiosek Siedzacego Byka i Zelaznego Psa wmieszalo sie w tlum Assiniboinow i Gros Ventres. Tym sposobem otrzymali porcje zywnosciowe przeznaczone dla tzw. dobrych Indian. 18 listopada Miles spotkal sie z wodzami Assiniboinow, Gros Ventres i Yanktonais Sioux aby dowiedziec sie nieco wiecej o wrogich Lakotach. Wodzowie poinformowali go ze wioska Siedzacego Byka znajduje sie 60 km na poludnie od Missouri, w rejonie Czarnego Wzgorza (ang: Black Butte)
. .
25 listopada Miles wydzielil 52 zolnierzy aby pomaszerowali do miasteczka Carroll City lezacego u ujscia czeki Muszelkowej do Missouri, gdzie rzekomo handlarz mial sprzedawac Lakotom amunicje. Pozostali zolnierze Milesa mieli przekroczyc Missouri i pojsc na poludnie. Poniewaz rzeka nie byla oblodzona wiec przygotowano tratwy do przerzutu wojska i taborow. Nastepnego dnia rano Miles, Baldwin, Pope i 12 zolnierzy jako pierwsi przeplyneli tratwa na drugi brzeg. Po nich przyszla kolej na pozostalych zolnierzy, na tabory i wreszcie na bydlo i muly.
W miedzyczasie oddzial Snydera rozlozyl sie obozem pod Czarnym Wzgorzem. Snyder wyslal zwiadowcow aby znalezli Milesa. Kapitan nie wiedzac ze Miles mial klopoty nad Missouri i jego przybycie na umowione miejsce bedzie opoznione, czekal az do 2 grudnia. Gdy zaczelo brakowac owsa i kukurydzy dla koni Snyder nakazal zwiniecie obozu i marsz powrotny nad rzeke Tongue. Dwa dni pozniej przybyli Wrony z zapasami kukurydzy. Oddzial Snydera dotarl nad Tongue 10 grudnia. Miles wydzielil 3 kompanie pod dowodztwem porucznika Baldwina aby zapobiegl przejsciu Siedzacego Byka i jego ludzie przez Yellowstone i polaczeniu sie z Szalonym Koniem. Byla to wazna decyzja. Sam Miles z reszta wojska i artyleria pomaszerowal 1 grudnia w gore rzeki Big Dry. Gdy tam nie znalazl wrogich Indian ruszyl w droge powrotna do Glendive Cantonment nad Tongue aby uzupelnic zapasy. 5 grudnia jego zolnierze przeszli rzeke Muszelkowa po lodzie. 7 grudnia Miles dotarl do zadrzewionej doliny Big Dry skad widac bylo Czarne Wzgorze. Niedaleko wzgorza znalazl slady po Snyderze.
Trudno ten okres uznac za udany dla Milesa. Po przejsciu okolo 800 km (!) nie tylko ze nie rozbil zadnych wrogich Indian ale nawet ich nie znalazl. Bylo to tym bardziej zaskakujace ze Miles byl doswiadczonym oficerem, ktory uzywal dobrych zwiadowcow (bialych i Indian). A gdzie byl wtedy Siedzacy Byk ? Polowal na bizony w okolicy rzeczki Big Dry, czyli na obszarach przez ktore Miles przechodzil dwa razy ! 3 Grudnia Siedzacy Byk i kilku innych wodzow Laktow poprowadzili swych ludzi nad rzeke Mleczna (ang: Milk River). Stad juz byl tylko krok do Kanady. Wojsko amerykanskie nie mialo pozwolenia na przekroczenie granicy.
. .
Atak oddzialu Baldwina
Po czterech dniach Baldwin dotarl do fortu Peck gdzie dowiedzial sie od tlumacza Johna Bruguiera, ktory trzy dni temu opuscil wioske Siedzacego Byka, i ze wodz ponownie przebywa na polnoc od Missouri. Jego wioska liczy teraz 100 tipi. Baldwin i 112 ludzi, z zapasami wystarczajacymi na 2 dni, natychmiast ruszyli za Siedzacym Bykiem. Po drodze Baldwin napotkal kilka grup Indian zamieszkujacych rezerwat. Od nich biali dowiedzieli sie ze wodz przeniosl wioske znad strumienia Porcupine nad Missouri. Baldwin dotarl do miejsca gdzie stala wioska Siedzacego Byka ale znalazl tam tylko mase roznych przedmiotow w pospiechu pozostawionych przez Lakotow. Baldwin zatrzymal sie nad rzeka Mleczna aby zolnierze odpoczeli i zjedli posilek. Przez kilka nastepnych godzin biali szli sladami Indian. Tuz po zachodzie slonca pojawila sie grupa wojownikow Lakotow i probowala rozpedzic muly. Jednak po stracie jednego zabitego Indianie odeszli. Baldin kontynuowal swoj marsz. 7 grudnia rano zatrzymal sie w lesie niedaleko Missouri i aby pozostac niezauwazonym zabronil rozpalac ognisk. Byly to niezmiernie trudne chwile dlatego ze bylo bardzo zimno. Baldwin takze zabronil strzelania do Indian jesliby ci ukazali sie po polnocnej stronie Missouri. Obojetnie czy byli by to przyjazni Yanktonais Sioux, ktorzy tam czesto przebywali, czy wrodzy Lakoci. Zolnierze mieli zachowywac sie cicho. Nastepnego dnia rano, tuz po wschodzie slonca, zauwazono wrogich Indian. Baldwin nakazal zolnierzom przygotowac sie do akcji i sformowal ich w tyraliere. Lakoci jednak nie zaatakowali zolnierze w lesie ale powoli wycofali sie po lodzie na drugi brzeg rzeki. Baldwin ruszyl ich sladem. Doszlo do wymiany strzalow miedzy jego zwiadowcami i Lakotami. Zwiadowcy rzucili sie do ucieczki w kierunku Baldwina, ktory natychmiast rozkazal zolnierzom ustawienie sie w tyralierze. Czesc wojownikow Lakotow zajela pozycje w niewielkim lasku po drugiej stronie oblodzonej rzeki. Prawdopodobnie byla to straz tylna Siedzacego Byka. Baldwin nakazal jednej kompanii zaatakowanie ich. Mimo ognia zolnierze zadanie wykonali z latwoscia. Wtedy to nadjechaly sily glowne Siedzacego Byka.
Obawiajac sie zasadzki ze strony glownych sil Siedzacego Byka i nie majac artylerii Baldwin przeszedl z dzialan ofensywnych na obronne. Po kilku godzinach wycofal kompanie wojska ze zdobytego lasku na polnocny brzeg rzeki. Siedzacy Byk jednak nie atakowal. Jego wojownicy obserwowali co dalej zrobia zolnierze. Ci mimo ze w ostatniej akcji nie poniesli zadnych strat, poza zabitym mulem, nie kwapili sie do walki. Baldwin wrocil do fortu Peck 8 grudnia. Prawie co czwarty zolnierz mial powazne odmrozenia. 10 grudnia porucznik dowiedzial sie od agenta do spraw indianskich, Thomasa Mitchella, ktory przybyl z 50 Assiniboinami, ze Siedzacy Byk ruszyl na wschod. Slyszac to Baldwin nakazal zmeczonym zolnierzom przygotowac sie do wymarszu i wyslal gonca do Milesa powiadamiajac go o swym planie. Tym razem porucznik mial ze soba artylerie. 18 grudnia zolnierze Baldwina zobaczyli samotnego konnego wojownika a wkrotce potem dymy unoszace sie z indianskich tipi. Byla to wioska Siedzacego Byka liczaca juz 122 tipi. Baldwin ruszyl naprzod w szyku bojowym.
Choc Lakoci mieli zaledwie 1 zabitego, to strata zywnosci i wiekszosci cieplych ubran w srodku zimy byla bardzo bolesnym ciosem. Lakoci takze stracili wiekszosc koni. W nocy mala grupa wojownikow podeszla do obozu zolnierzy i ostrzelala ich. Ta nocna strzelanina nie przyniosla strat bialym. Nastepnego dnia Baldwin nakazal zastrzelenie czesci zdobytych indianskich wierzchowcow. Jego oddzial pomaszerowal wzdluz strumienia Cedrowego (ang: Cedar Creek) i 19 grudnia dotarl do drogi prowadzacej z fortu Buford do Glendive Cantonment. Grupki wojownikow Lakotow szly sladem Baldwina. I gdy jego oddzial rozlozyl sie obozem na odpoczynek, Indianie zaatakowali. Jednak z braku wystarczajacej ilosci broni palnej i amunicji, atak ten byl slaby i zostal szybko odparty. Ranem pojawilo sie kilkunastu Lakotow i doszlo do krotkiej wymiany strzalow z jednym ze zwiadowcow Baldwina. Zolnierz ktory pobiegl za kilkoma sploszonymi mulami, zostal zabity. Oddzial Baldwina dotarl do Glendive Cantonment. Jego zmarznieci i bardzo zmeczeni zolnierze przybyli na czas aby przygotowac sie do Bozego Narodzenia. Z tej okazji zolnierze Milesa odpowiednio przybrali baraki i domy oficerow. Na Sylwestra i Nowy Rok alkohol dostarczyli handlarze.
. .
Wycofanie sie Siedzacego Byka do Kanady.
10 kwietnia 1877 zebrali sie Lakoci w miejscu polozonym 90 km na polnocny zachod od fortu Peck.
Z wodzow obecni byli Siedzacy Byk, Piekny Niedzwiedz, i Bez Szyji (wszyscy trzej od Hunkpapow), Przelatujacy Obok i Czerwony Grzmot (obaj Miniconjou), Skrecajacy Niedzwiedz i Pstrokaty Orzel (obaj Bez Lukow), i kilku pomniejszych wodzow.
Siedzacy Byk i Pstrokaty Orzel byli za kontynuowaniem wojny dotad az "blade twarze" poprosza o pokoj !
16 kwietnia Siedzacy Byk dotarl do wedrownego obozu metysow nad wielkim zakretem rzeki Mlecznej. Stamtad on i jego grupa skierowali sie do Kanady.
|
. .
. .
przeciwko Szalonemu Koniowi.
. .
Inni handlarze tez zajmowali sie sprzedaza alkoholu. Ten trunek byl bimbrem domowej produkcji o tak marnej jakosci ze kilku zolnierzy zmarlo ! ("One trader was found to be dispensing a lethal moonshine that left some soldiers dead." - na stronie 251 w ksiazce Jerome Greene - "Yellowstone Command: Colonel Nelson A. Miles and the Great Sioux War 1876-77") W ciagu nastepnych miesiecy przybylo w okolice Glendive Cantonment nieco osadnikow i czujac sie bezpiecznie z powodu bliskosci wojska zalozylo osiedle, ktore nazwano Milesburg, lub Milestown. Z czasem jego nazwa zostala zmieniona na Miles City i tak pozostalo do dzis.
. .
Wrony podstepnie morduja
16 grudnia stala sie tragedia. Otoz pieciu wodzow Lakotow (wszyscy Minoconjou) zostalo podstepnie zamordowanych przez zwiadowcow Wron gdy zblizyli sie do Glendive Cantonment aby zawrzec pokoj z Milesem.
Okolo tuzina wojownikow ruszylo w kierunku zblizajacych sie Lakotow, dajac z daleka do zrozumienia ze tez maja pokojowe intencje. Gdy obie strony podaly sobie dlonie na powitanie, Wrony sila zciagneli ich z koni. Nastepnie zabrali ich poza stosy drewna zgromadzone przez bialych na zime, gdzie przy pomocy karabinow i nozy wszystkich zabili. Biali zauwazyli ze w wiosce Wron zapanowalo duze zamieszanie. Miles postawil garnizon pod bronia i wyslal kilku ludzi aby dowiedzieli co sie stalo. Gdy prawda wyszla na jaw Miles byl wsciekly. Natychmiast rozkazal aresztowanie mordercow i rozbrojenie pozostalych Wron. Jednak sprawcy mordu byli szybsi i zanim zolnierze przybyli oni byli juz poza wioska. Wrony ukryly biale flagi, ktore niesli wodzowie Lakotow.
Kilka dni pozniej Miles wyslal list do agenta zarzadzajacego rezerwatem Wron. Miles wyslal do wrogich Lakotow list z wyjasnieniami i zapewnieniami ze w podstepnym zamordowaniu ich wodzow nie wzieli udzialu jego zolnierze. Miles takze zaoferowal danie im 12 wybranych wierzchowcow Wron i prezenty (kawa, cukier, tyton itd.) Ten list i oferta generala prawdopodobnie nigdy nie dotarly do Szalonego Konia i jego ludzi.
. .
Szalony Kon i general Miles Dla Szalonego Konia i generala Milesa ta kampania byla kontynuacja poprzedniej. Przez kilka miesiecy wodz Oglalow zmagal sie z oddzialami generalow Crooka i Terry'ego, a Miles scigal Siedzacego Byka. Poniewaz Siedzacy Byk i jego zwolennicy wycofali sie do Kanady, Miles mogl teraz skupic sie na Szalonym Koniu.
22 grudnia 1876 przybylo do wioski Szalonego Konia 2 przyjaznych Lakotow z rezerwatu Cheyenne River. Namawiali oni do zakonczenia wojny i zycia w pokoju. Szalony Kon i jego zwolennicy byli oburzeni i zabili konie tym ktorzy chcieli pojsc do rezerwatu. W polowie stycznia 1877 czesc zwolennikow Siedzacego Byla odwiedzila Szalonego Konia. Nie wiadomo mi czy to byli ci Hunkpapa z Kanady, czy ci co byli nadal w USA. 29 grudnia Miles wyruszyl w pole przeciwko Oglalom. General mial ze soba 436 oficerow i zolnierzy, artylerie, 8 zwiadowcow (5 bialych, 2 Wrony i 1 Bannock), woznice i poganiacze mulow. Dziala byly tak zamaskowane ze wygladaly na wozy. 1 stycznia 1877 pogoda sie poprawila, ocieplilo sie i spadl deszcz. Zwiadowcy indianscy zauwazyli na horyzoncie 25 konnych Lakotow, ktorzy po krotkiej wymianie strzalow szybko sie oddalili.
Miles nakazal czesci oddzialu sformowanie tyralierki i ruszenie naprzod. 3 stycznia 1877 Miles nakazal aby 4 zolnierzy (piechurzy posadzeni na konie i muly) i bialy zwiadowca poszukali wolow, ktore w nocy odeszly dalej na prerie. Gdy tylko ci sie oddalili od oddzialu zostali zaatakowani przez 15 Indian. (Prawdopodobnie byli to Czejeni.) Napastnicy wyjechali spoza pagorkow i ruszyli w poscig za bialymi. Slyszac odglos strzalow nadjechali zolnierze i Indianie wycofali sie.
. .
Wojownicy Wron zaliczaja coups 7 stycznia Miles wyslal zwiadowcow pod dowodztwem Kelly'ego aby poszukali wiosek Lakotow. Kelly zauwazyl mala grupe Indian na prerii, ktorzy wygladali na nieswiadomych obecnosci zwiadowcow. Kelly powiedzial Wronom zeby nie zabijali ich.
Co prawda zwiadowcy Wron nie zabili Czejenow ale zaliczyli na kazdym, w tym i na dzieciach, tzw. coup. [Jednym z najwiekszych dowodow odwagi bylo dotkniecie wroga gola reka lub specjalna laska uderzen. Bylo to tzw. coup. Na przyklad Czejeni pozwalali swoim trzem wojownikom kolejno zaliczyc coup na jednym wrogu, a Wrony, Assiniboini i Arapaho nawet czterem.]
. .
Bitwa pod Wilcza Gora (Styczen 1877) Ponizej sa opisane dzialania wojenne w Wilczych Gorach (ang: Wolf Mountains) polozonych wzdluz srodkowego biegu rzeki Tongue. W amerykanskiej literaturze bitwa ta jest znana pod kilkoma nazwami: Bitwa w Wilczych Gorach, Bitwa pod Wilcza Gora, Bitwa Milesa nad rzeka Tongue (Battle of Wolf Mountain, Battle of the Wolf Mountains, oraz Miles's Battle on the Tongue River.) Obszar ten trudno nazwac gorskim, byly to raczej pasma wiekszych i mniejszych wzgorz. Lakoci byli prowadzeni przez Szalonego Konia, a Czejeni przez wodza Dwa Ksiezyce. Sily Indian wynosily 400-600 wojownikow. Slaboscia Indian byl braki amunicji. General Miles mial 436 zolnierzy i artylerie.
Straty poniesione w tej bitwie byly nastepujace:
No ale zacznijmy od poczatku.
W miedzyczasie doszlo do wymiany ognia miedzy zwiadowcami Kelly'ego i 100 wrogich Indian. Zwiadowcy schronili sie w lesie. Miles wyslal im z odsiecza indianskich zwiadowcow a sam z zolnierzami ruszyl ich sladami.
W nocy zolnierze nie mogli zasnac. Wszyscy czuwali z bronia w reku. Zaczal padac snieg. Kilku wrogich Indian podczolgalo sie do obozu zolnierzy, do miejsca gdzie przebywali wzieci do niewoli Czejeni. Przez krotka chwile rozmawiali z jencami dopoki straze nie przepedzily ich. Nastepnego dnia rano Miles wszedl na wzgorze i przez lornetke obserwowal okolice. Na horyzoncie zauwazyl zblizajacych sie Indian, wg. niego w liczbie 600 konnych wojownikow. Zolnierze rozpoczeli przygotowania do walki. Indianie bez pospiechu zajeli wzgorza wzdluz rzeki a kilku podjechalo blizej do pozycji zajmowanych przez wojsko. Indianie potrzasali bronia i obrzucali wyzwiskami blade twarze. Odpowiedzial im Kelly w podobnym stylu. Okolo 7-ej rano kilkuset wojownikow opuscilo wzgorza i ruszylo w kierunku zolnierzy. Ich atak nie byl w stylu brawurowej szarzy podczas ktorej strzelali z pedzacych koni. Indianie przemieszczali sie z miejsca na miejsce, i oddawali strzaly z pozycji kleczacej lub lezacej. Przypominalo to taktyke kawalerii amerykanskiej !
Miles pisal w raporcie po bitwie ze Indianie porozumiewali sie specjalnymi piszczalkami wykonanymi z kosci orla, tak jak wojsko trabkami. Zolnierze nie byli w stanie tak szybko sie przemieszczac po polu bitwy jak Indianie, poniewaz nie dosc ze byli ubrani w ciezkie bizonie futra, to jeszcze byli piechurami. Posadzonymi na konie i muly, ale piechurami.
Miles znajdowal sie przy artylerii i przez lornetke obserwowal bitwe i ruchy wojsk i Indian. Widzac ze Ewers znalazl sie w tarapatach, Miles rozkazal oddzialowi Caseya zajac wzgorze lezace na flance Indian. Casey jednak mial klopot z wykonaniem rozkazu poniewaz gdy maszerowal w kierunku wzgorza rozlegly sie strzaly z lasku lezacego nieopodal. Casey i jego zolnierze zauwazyli ze na szczycie wzgorza ktore mieli zajac, znajduje sie czarownik Czejenow zwany Wielka Wrona (ang: Big Crow). Czejen mial na glowie pioropusz i zaczal tanczyc. Biali uslyszeli jego donosny spiew. Zolnierze otworzyli ogien ale przez kilka minut kule nie imaly sie czarownika. Dopiero jeden z piechurow ktory podczolgal sie blizej, zaliczyl trafienie.
Okolo 200 spieszonych Lakotow i Czejenow probowalo odbic te pozycje ale ich atak zalamal sie w ostatniej chwili. (Byli zaledwie 50 m od pozycji zolnierzy !) W odparciu tego ataku kompania Caseya byla wspierana przez kompanie McDonalda, ktora zajmowala pozycje na sasiednim wzgorzu. Miles nakazal artylerzystom otwarcie ognia. Po kilku salwach wojownicy wycofali sie z zajmowanych wzgorz. Bitwa, ktora trwala prawie 5 godzin, byla zakonczona. Rozszalala sie zamiec sniezna zmuszajac obie strony do zaprzestania walki. Nastepnego dnia Lakoci i Czejeni przygotowali zasadzke na oddzialy Milesa miedzy Bitewnym Wzgorzem i strumieniem Wall Creek. Indianie byli podzieleni na dwie grupy: harcownikow i sily glowne. Niestety harcownicy rozpoczeli swa akcje za szybko, przez co glowne sily ruszyly do ataku za wczesnie. W kolejnej akcji Lakoci i Czejeni dotarli do obozu zolnierzy i ostrzelali ich namioty. Jednak okazalo sie ze namioty sa puste a wojsko wczesniej wyszlo z obozu aby zajac pozycje na wzgorzach. Wzieli tez ze soba jencow (4 kobiety, 3 dzieci i 1 wojownika Czejenow). Indianie ruszyli za wojskiem. Gdy w koncu zauwazyli zolnierzy wielu wojownikow zsiadlo z koni i zajelo pozycje na wysokim wzgorzu, za skalami i kamieniami. Miles zaatakowal ich czescia swych sil ale atak ten zalamal sie. Drewniana Noga z plemienia Czejenow wspominal: "Wielu zolnierzy przeszlo po lodzie aby walczyc z nami. My mielismy nad nimi te przewage ze nasza pozycja byla na wzgorzu pokrytym skalami."
Na zachod od strumienia wojownicy Lakotow przypuscili szturm na pozycje zajmowane przez grupe okopanych zolnierzy i zdobyli ich czesc ! W tym samym czasie Czejeni przypuscili atak od polnocy gdzie pozycje zajmowala kompania Ewersa. Niestety kon na ktorym jechal ich wodz zostal trafiony pociskiem artyleryjskim. Choc pocisk nie wybuchl to wierzchowiec zostal zabity a jezdziec zostal gwaltownie wyrzucony z siodla. To z kolei spowodowalo zamieszanie wsrod Czejenow.
Czarny Jelen wspominal ze niektore pociski artyleryjskie nie wybuchly. Od strony poludniowej wojownicy Lakotow nadal zajmowali pozycje za skalami i glazami oczekujac kontrataku kompanii Caseya. Ze wzgledu na coraz bardziej odczuwany brak amunicji, wielu wojownikow postanowilo uzyc tomahawkow i lanc. To jednak okazalo sie niewystarczajace i zolnierze zdobyli wzgorze.
Po bitwie oddzialy Milesa poszly sladami Indian w gore rzeki. Nie mogac jednak ich doscignac wrocily poznym popoludniem do obozu. Rozpalono ogniska i zmeczeni zolnierze zaczeli sie gromadzic wokol nich. Nadchodzila bardzo zimna noc.
Biali byli zadowoleni z dnia, zajeli pozycje wroga i przepedzili go.
![]() Bitwa pod Wilcza Gora (Bitwa w Wilczych Gorach)
. .
9 stycznia Miles z 6 kompaniami i zwiadowcami ruszyl w gore rzeki aby zobaczyc gdzie poszli Indianie. Poniewaz konczyly mu sie zapasy zywnosci wiec wkrotce nakazal zawrocic. W czasie gdy Miles maszerowal w kierunku Glendive Cantonment, Indianie rozpoczeli polowanie na nieduze stado bizonow, ktore znalezli w gorze Tongue. Po kilku dniach obfitosci jedzenia Lakoci i Czejeni ponownie zaczeli glodowac i byli zmuszeni do zabicia kilku koni. Miles dowiedzial sie w Glendive ze wskutek zmniejszenia budzetu na armie, general Terry zwolnil wiekszosc zwiadowcow, woznicow, poganiaczy mulow, i kowali. Milesowi pozostalo zaledwie 2 zwiadowcow. Wiekszosc wozow mial Miles odeslac do fortu Buford. Te zmiany rozzloscily Milesa.
Shermanowi podobala sie "energiczna" postawa Milesa i wyrazil opinie ze gdyby general Crook przeprowadzil podobna kampanie nad Tongue jak Miles, wojna z Indianami moglaby nalezec do przeszlosci. Sherman mial nadzieje ze w obecnej sytuacja wojna z Lakotami i Czejenami zakonczy sie w lipcu 1877. W miedzyczasie Miles nie proznowal. Nakazal budowe drogi miedzy Glendive Cantonment i nowymi placowkami wojskowymi nad rzeka Wielkorozca (ang: Bighorn). Zainstalowal system ostrzegawczy zlozony z flag i luster, ktory pozwalal mu na bardzo szybkie przekazywanie wiadomosci. Np. wiadomosc wyslana heliografem do oddalonego o 150 km fortu docierala w 15 minut ! Heliograf zostal takze uzyty przez Milesa kilka lat pozniej w kampanii przeciwko Geronimo i jego Apaczom.
Do wioski Szalonego Konia tez przybywali Indianie wyslani przez generala Crooka i namawiajacy Lakotow i Czejenow aby wrocili do rezerwatow i zyli w pokoju. Szalony Kon i jego zwolennicy ponownie uzyli przemocy w stosunku do tych ktorzy sie wahali. (Jerome Greene na str. 187 w "Yellowstone Command" pisze: "Indications persist that Crazy Horse again resisted this course and once more physically intimidated those who counseled peace ...") 13 lutego wodz Brulow zyjacych w rezerwacie, Pstrokaty Ogon, wyruszyl na prerie aby znalezc Szalonego Konia i jego zwolennikow i przekonac ich do zawarcia pokoju z bialymi. Pstrokaty Ogon prowadzil ze soba 250 uzbrojonych wojownikow. Armia USA zaopatrzyla ich w wozy i muly na ktore obok zapasow zywnosci zaladowano takze prezenty dla wrogich Indian.
Nastepnie Brule powedrowali nad rzeke Prochowa gdzie znajdowaly sie wioski zwolennikow Szalonego Konia. Pstrokaty Ogon powiedzial Szalonemu Koniowi i wodzom wolnych Oglala i Czejenom, ze general Crook obiecuje ze dla nich zostanie utworzony osobny rezerwat. Podobalo sie to wiekszosci wodzow, ktorzy wyrazili chec pojscia do tego rezerwatu jak tylko pogoda sie poprawi. Zadowolony z takiego obrotu sprawy Pstrokaty Ogon i jego wojownicy wrocili do swego rezerwatu na poczatku kwietnia. Podczas gdy general Crook za posrednictwem Pstrokatego Ogona negocjowal z Indianami od Szalonego Konia, general Miles podjal podobne kroki ze swej strony. 1 lutego wyslal tlumacza Johna Bruguiera do wioski Szalonego Konia aby przekonal wodza do poddania sie i zycia w pokoju. Tlumacz zachowywal sie bardzo nerwowo i obawial sie o swe zycie. Miles nakazal aby towarzyszyla mu kobieta Czejenow, ktora wczesniej wraz z kilkoma innymi kobietami i dziecmi zostala pojmana przez zolnierzy. Bruguier mial takze wreczyc prezenty wodzom Oglalow i Czejenow. Juz na poczatku spotkania, tlumacz wreczyl prezenty co podobalo sie Indianom Szalonego Konia. Czejenka opowiedziala o tym ze byla dobrze traktowana w niewoli przez zolnierzy Milesa. Zrobilo to pozytywne wrazenie na mieszkancach wioski. Jednym z niewielu nadal wrogo nastawionych Indian byl sam Szalony Kon. Przez jakis czas wahal sie, ale widzac ze wiekszosc jest za rozmowami z Milesem w koncu ulegl. Tak wiec 19 lutego przybyla do Glendive Cantonment delegacja Lakotow i Czejenow.
. .
Oddzialy wojska ustawily sie w rownych szeregach a oficerowie zasalutowali. General Miles byl ubrany w niedzwiedzie futro i szybko zblizyl sie do wodzow podajac kazdemu reke w gescie powitalnym. Wczesniej Miles nakazal postawienie dwoch duzych namiotow, jeden dla Lakotow a drugi dla Czejenow. Tam ich skierowal aby zjedli posilek. Podczas pobytu delegacji indianskiej w Glendive Cantonment Miles staral sie pozyskac zwiadowcow dla siebie sposrod Czejenow. (Jerome Greene na str. 194 w ksiazce "Yellowstone Command" pisze: "Miles also took the opportunity to solicit scouts from among the Cheyennes for any further campaigns.") General takze zaprzyjaznil sie z Bialym Bykiem od Czejenow, ktory nigdy w zyciu nie byl w rezerwacie ani nigdy nie uscisnal dloni bialego czlowieka. Bialy Byk byl przyjacielem Szalonego Konia. Miles napisal w pamietnikach ze owy wazny Czejen byl pod wrazeniem dyscypliny i uzbrojenia zolnierzy. Ale szczegolne wrazenie zrobila na nim ... orkiestra wojskowa. Bialy Byk powiedzial ze nigdy nie slyszal tego typu muzyki.
Po pierwszym spotkaniu wodzow z Milesem tlumacz Bruguier pojechal z Indianami do ich wiosek.
Lakoci i Czejeni byli w trakcie przeprowadzki znad rzeki Little Bighorn do doliny rzeki Prochowej.
Po kilku dniach wodzowie wybrali sie na drugie spotkanie z Milesem.
Wodzowie Lakotow i Czejenow naradzili sie po spotkaniu z wyslannikami Pstrokatego Ogona i postanowili ze beda sie targowac o lepsze warunki z Milesem. No bo skoro general Crook jest tak hojny i dobry dla Indian to Miles powinien nie byc gorszy. Wraz w wodzami pojechalo 160 uzbrojonych wojownikow. Jednak Szalony Kon ponownie sie nie pojawil. Miles pisal w pamietnikach ze byl zmuszony do negocjacji z Indianami, ktorzy podniesli wymagania, poniewaz nie ma wystarczajacych zapasow na rozpoczecie kolejnej kampanii.
Jakkolwiek 21 lutego rano spotkanie z wodzami bylo nieudane.
Po poludniu general nakazal oficerom aby przygotowali swe kompanie do aresztowania wodzow.
Do tego jednak nie doszlo poniewaz okazalo sie ze 9 wodzow zgodzilo sie pozostac w obozie zolnierzy jako zakladnicy az do czasu kiedy ich ludzie zaprzestana walk. Przez kilka nastepnych tygodni Miles obchodzil sie bardzo dobrze z zakladnikami.
. .
. .
Szalony Kon zdecydowal sie zaprzestac walki ,
Pierwsza grupa przybyla 14 kwietnia i liczyla 1.000 mezczyzn, kobiet i dzieci Miniconjou i Bez Lukow. Dwa tygodnie pozniej pojawilo sie w forcie o nazwie Camp Robinson 500 Czejenow prowadzonych przez tak znanych wodzow jak Tepy Noz (ang: Dull Knife), Maly Wilk (ang: Little Wolf) i Stojacy Jelen. Camp Robinson lezal tuz przy granicy rezerwatu indianskiego. 6 maja 1877 Szalony Kon wraz z 889 zwolennikami (mezczyzni, kobiety i dzieci) przybyl do fortu Camp Robinson i poddal sie Amerykanom. Jego wojownicy wygladali imponujaco. Byli dobrze uzbrojeni a ich twarze wyrazaly dume i hardosc. General Crook wyslal wodza Czerwona Chmure aby zadbal o ta zeby wszystko poszlo jak nalezy z Szalonym Koniem. Amerykanie wydali zywnosc, ktora ludzie Czerwonej Chmury zaniesli ludziom Szalonego Konia. Wojsko zarekfirowalo 117 karabinow i rewolwerow i az 12.000 koni.
|
. .
. .
.
Gdy 28 kwietnia konwoj eskortowany przez porucznika Baldwina dotarl do obozu Milesa, general byl gotow do wyruszenia w pole. Zolnierze zostali swietnie zaopatrzeni w zywnosci, amunicje i srodki medyczne i byli gotowi do akcji. Kazdy mial dosc bezczynnego siedzenia w obozie na pustkowiu jakim wtedy byla poludniowa Montana. Sam general Miles w dobrym nastroju poniewaz dostal wzmocnienie w postaci kilku kompanii wojska a jego przeciwnikiem juz nie byl Szalony Kon ale malo znany wodz z garscia zwolennikow. Ponadto Miles mial teraz oddzialy kawalerii a nie posadzonych na konie i muly piechurow, czyli mogl skuteczniej scigac Indian. Kazda kompania kawalerii miala dodatkowe 2 tysiace sztuk amunicji wiezione na mulach.
Miles mial zwiadowcow indianskich, ktorzy byli w stanie poprowadzic jego 21 oficerow i 450 zolnierzy nawet w nocy przez trudny teren. Owi zwiadowcy wkrotce zobaczyli ze szczytu wzgorza wioske Kulawego Jelenia. Tipi byly ustawione wzdluz niewielkiego doplywu rzeki Rosebud, o nazwie Muddy Creek (pol: Blotnisty Strumien).
Aby nie zostac zauwazonym przez Indian Miles nakazal podczas postojow trzymanie koni w obszarach zadrzewionych lub jarach. Byl zakaz rozpalania ognisk. General mial nadzieje ze zaatakuje wioske Kulawego Jelenia o swicie lub nawet wczesniej, kiedy wiekszosc Indian spi. Oddzialy Milesa dotarly w poblize wioski o 4:30 rano, zaraz po tym jak przestal padac deszcz i wyjrzalo slonce. Zolnierze i zwiadowcy indianscy widzieli dymy snujace sie nad wioska. W niektorych tipi kobiety zaczely przygotowywac sniadanie. (Miles nie wiedzial ze 1-2 km dalej znajduje sie mala wioska Czejenow liczaca 15 tipi. Ale jak tylko rozpoczela sie strzelanina, Czejeni zamiast wesprzec Lakotow, szybko znikneli na prerii. (Jerome Greene pisze na str. 206 w swej ksiazce "Yellowstone Command": "Unknown to Miles, about a mile above the Sioux encampment stood one of the Cheyennes, containing 15 tipis. These Indians quickly departed the area when the shooting erupted and apparently played no role in the fighting.")
Miles zwolal oficerow na narade podczas ktorej powiedzial zeby przekazali Miles rozkazal porucznikowi Casey aby wzial 20 piechurow (posadzonych na muly i konie) i zwiadowcow, i porucznikowi Jerome z kompania kawalerii, aby zaatakowali wioske. Po jej przejsciu mieli sploszyc stado koni pasace sie za wioska. Rozkaz ten zostal wykonany z latwoscia. Jedynymi ktorzy stawili opor w tej fazie walki byli chlopcy ktorzy pilnowali stada. Oddali oni kilka strzalow do szybko zblizajacych sie zolnierzy i zwiadowcow i uciekli. Gdy przebudzeni strzelanina wojownicy zaczeli wybiegac z tipi, doszlo do wymiany ognia miedzy nimi a napastnikami.
Wsrod uciekajacych Indian biali dostrzegli Kulawego Jelenia. Miles nakazal tlumaczom dopedzic go i przekonac do rozmowy z generalem. Wodz zgodzil sie na spotkanie i zolnierze przestali strzelac. W spotkaniu wzielo udzial kilka osob a wsrod nich mlody wojownik Zelazna Gwiazda, kuzyn wodza. Zelazna Gwiazda stal za Kulawym Jeleniem. Wodz mial na glowie pioroposz, w jednej dloni trzymal dluga szmate koloru bialego, a w drugiej swietny karabin typu Spencer. W przeciwienstwie do wodza, mlody Zelazna Gwiazda zachowywal sie nerwowo. Miles nalozyl bialy kapelusz i w towarzystwie 8 osob wyjechal na spotkanie delegacji Indian. Miles i Kulawy Jelen podjechali do siebie i uscisneli dlonie. Nastepnie porucznik Baird uscisnal dlon Zelaznej Gwiezdzie. Przez tlumacza Miles powiedzial aby Kulawy Jelen odlozyl karabin, co tez wodz uczynil. Karabin jednak pozostal nabity i gpotowy do strzalu. Lezal na ziemi w taki sposob ze jego lufa byla skierowana na delegacje bialych. Byly to drobne szczegoly, ktore zaniepokoily wojskowych. General Miles zaczal mowic do Kulawego Jelenia ale wygladalo na to ze wodz nie bardzo go slucha. Wtedy to (bialy) zwiadowca Jackson podjechal do Kulawego Jelenia i wycelowal w niego lufe swego karabinu. Bialy Byk ruszyl w kierunku nerwowo zachowujacego sie Zelaznej Gwiazdy aby odebrac mu karabin. Doszlo do szarpaniny miedzy dwoma Indianami podczas ktorej padl strzal. Kula przeszla przez grube futro jednego ze zwiadowcow ale nie zrobila mu krzywdy. Kulawy Jelen widzac ze zrobilo sie spore zamieszanie podniosl z ziemi swoj karabin, wycelowal w generala i ... pociagnal za spust. W ostatniej chwili kon Milesa poruszyl sie i kula chybila go trafiajac w znajdujacego sie obok zolnierza Charlesa Shrengera. Jak sie wkrotce okazalo bylo to trafienie smiertelne. Powstalo olbrzymie zamieszanie i kazdy staral sie oddac jak najwiecej strzalow. Poniewaz delegacja bialych byla dwa razy liczniejsza niz delegacja indianska, wiec ci ostatni rzucili sie do ucieczki. Nie uszli jednak 200 krokow gdy ogien otworzyly oddzialy wojska. Jednym z zabitych byl Kulawy Jelen. Po walce w ciele wodza naliczono 17 kul !
Poscig zolnierzy za Lakotami nie przyniosl oczekiwanych wynikow. Wojownicy, w wiekszosci konno, zdolali dotrzec do pasma wzgorz i zajac pozycje obronne. Swym ogniem zatrzymali scigajacych zolnierzy czym dali szanse biegnacym kobietom i dzieciom na znalezienie schronienia. Miles przybyl w poblize wzgorz i nakazal wzmocnionym oddzialom wojska utworzyc tyraliere i zaatakowac pozycje Indian. Po zajeciu przez zolnierzy wzgorza na lewej flance, wojownicy zajmujacy centrum dostali sie pod ostrzal z boku i zaczeli sie wycofywac. To spowodowalo "efekt domina" - wkrotce ci na prawej flance tez zaczeli wycofywac sie. Ten manewr szybko przerodzil sie w panike. O 9-ej rano bylo juz po bitwie. Wiekszosc rodzin Miniconjou ukryla sie w zalesionych jarach poza wioska. Reszta uciekala przez otwarta prerie w kierunku rzeki Rosebud. Ci ostatni byli scigani przez kawalerzystow. W sumie Indianie mieli 14 zabitych i trudna do okreslenia liczbe rannych. Straty Milesa wyniosly 4 zabitych i 9 rannych (wszyscy nalezeli do 2-go Pulku Kawalerii). Po poludniu przybyly 3 kompanie piechoty z zapasami amunicji wiezionej na mulach. Owi piechurzy byli wczesniej atakowani przez Lakotow i stracili 2 muly obladowane amunicja. Jeden z poganiaczy mulow zostal zabity. Po dolaczeniu sie do oddzialow Milesa, piechurzy zajeli pozycje na wzgorzach, na wschod i zachod od wioski, gdzie znajdowali sie kawalerzysci. Rankiem 8 Maja Miles posadzil reszte piechoty na zdobyte konie indianskie. Pozostale indianskie wierzchowce general kazal zastrzelic. (Poprzedniej nocy Lakoci probowali je odbic ale zostali odparci.) Podczas drogi powrotnej do Glendive Cantonment kawalerzysci mieli wiele ubawu obserwujac zmagania piechurow z ich indianskimi wierzchowcami.
|
. .
. .
.
Poniewaz 7-my Pulk Kawalerii pod dowodztwem generala Custera zostal czesciowo zniszczony przez Lakotow w bitwie nad rzeka Wielkorozca, wiekszosc jego zolnierzy stanowili mlodzi rekruci. Wetereani Milesa nazwali owych mlodzikow "Mscicielami Custera". Dowodzeni przez pulkownika Sturgisa "Msciciele" maszerowali wzdluz polnocnego brzegu Yellowstone, po ktorej plynal Far West. 23 maja kawalerzysci dotarli do Glendive Cantonment.
Po kilku dniach 7-my Pulk Kawalerii opuscil Glendive Cantonment aby 29 maja dotrzec do swego nowego obozu polozonego przy ujsciu Strumienia Cedrowego do Yellowstone. Tam mieli czekac na rozkazy Milesa. Wojna z Lakotami nie byla jeszcze zakonczona. Niektorzy ze zwolennikow Kulawego Jelenia (Miniconju, Bez Lukow, Hunkpapa i Czejenow) nie poszli do rezerwatu ale wycofali sie do wzgorz zwanych Slim Buttes. Z tamtego rejonu ich wodz Szybki Byk, wysylal grupy wojownikow do Czarnych Gor, gdzie atakowali osadnikow i poszukiwaczy zlota. Jakkolwiek Hunkpapowie wkrotce opuscili Szybkiego Byka i schronili sie w Kanadzie.
14 czerwca 1877 pulkownik Michael Sheridan (brat generala Sheridana) przybyl do Glendive Cantonment z kompania 7-go Pulku Kawalerii. Jego zadaniem bylo zabranie szczatkow generala Custera i oficerow poleglych rok temu w bitwie nad rzeka Wielkorozca. Tego samego dnia kapitan Ewers i 30 (konnych) piechurow przeszedl Yellowstone z zadaniem eskortowania 70 Lakotow i Czejenow (jencow), ktorzy planowali zapolowac na bizony. Powrocili oni 27 czerwca. Lowy byly bardzo udane. Lupem Indian padlo 150 bizonow i 100 antylop. 16 czerwca Miles rozkazal majorowi Lazelle i jego oddzialowi patrolowanie wzdluz rzeki Malej Missouri az do Gor Czarnych. 24 czerwca natrafiono na slady Indian, prawdopodobnie z grupy Szybkiego Byka. 4 lipca zwiadowcy majora Lazelle stoczyli potyczke z 15 wojownikami Lakotow. Nastepnego dnia major dowiedzial sie ze wioska indianska znajduje sie niedaleko wzgorza Sentinel Buttes. Mimo calonocnego marszu 7 lipca nie znaleziono wioski. Okazalo sie ze Indianie wczesniej uciekli. Major pomaszerowal na wschod, postawil palisade dla oslony jednej kompanii (konnej piechoty), a sam ponownie ruszyl sladami Indian. Poszukiwania okazaly sie bezowocne i Lazelle wrocil nad Yellowstone.
Po kilku tygodniach grupa Szybkiego Byka (ang: Fast Bull) przybyla do fortu Camp Sheridan w polnocnej Nebrasce i poddala sie. (Wczesniej odlaczyli sie od niej Hunkpapowie i wycofali do Kanady.) 11 lipca przybyl do fortu parowiec Josephine na pokladzie ktorego znajdowaly sie zona i corka generala Milesa. Ten ostatni powrocil parowcem Rosebud do Glendive Cantonment 16 lipca wraz z oficerami z kwatery generala Shermana. Wsrod nich byl dowodca departamentu general Terry i jego sztabowcy. Przybycie generala Shermana, glownodowodzacego armia USA, na tereny objete wojna z Lakotami, symbolizowalo zakonczenie dzialan wojennych na polnocnych preriach. Okolo 100 km na zachod od Glendive Cantonment, nad rzeka Wielkorozca, powstala placowka wojskowa zwana Bighorn Post, ktora wkrotce zmienila nazwe na Fort Custer. Nad rzeka Tongue postawiono Fort Keogh. (Nazwa od nazwiska oficera poleglego w bitwie nad Little Bighorn). 10 sierpnia Miles otrzymal rozkaz przygotowania sie do akcji przeciwko nowemu wrogowi, Indianom Nez Perces prowadzonym przez wodza Jozefa. Na poczatku pazdziernika wodz Jozef poddal sie Milesowi w gorach Bear Paw w Montanie. Ambitny i energiczny Miles byl za tym aby oddzialy wojska byly aktywne na obszarze miedzy Missouri i granica z Kanada. Aktywne i liczniejsze. Oczywiscie dowodztwo nad nimi mialoby przypasc Milesowi. Jednak Sherman nie zaakceptowal tego planu. Wedlug glownodowodzacego armia USA byl to rejon raczej spokojny i nie bylo celu wydawania pieniedzy z budzetu na dodatkowe oddzialy i dodatkowe kampanie przeciwko Indianom. Tym bardziej ze wladze Kanady zgodzily sie ze beda pilnowac Indian po ich stronie granicy.
Armia amerykanska zrezygnowala z duzych kampanii militarnych przeciwko Indianom i ograniczyla sie tylko do budowy nowych fortow na obszarach zagrozonych. Tak wiec rozpoczeto budowe fortu Meade na polnocnym krancu Gor Czarnych i fortu Assinniboine przy granicy z Kanada.
W kwietniu 1878 oddzial porucznika Baldwina spotkal niedaleko fortu Peck 100 Lakotow. Baldwin w imieniu Milesa namawial ich do pojscia do rezerwatu. Obaj oficerowie takze chcieli aby Indianie przekonali swych wspolplemiencow przebywajacych w Kanadzie do powrotu do USA. To jednak nie przynioslo oczekiwanych wynikow. Gdy kilka dni pozniej Miles dowiedzial sie ze 2.000 mezczyzn, kobiet i dzieci Lakotow przekroczylo granice i poluje w USA, a konkretnie na terenie rezerwatu Assiniboinow, general szybko ruszyl przeciwko nim i zmusil do odwrotu. 17 lipca zwiadowcy Milesa natkneli sie na nieduza grupe Lakotow z Kanady polujacych po stronie amerykanskiej, na ziemiach Czarnych Stop i Gros Ventres. Zwiadowcy zaatakowali ich i zmusili do odwrotu za rzeke Mleczna (ang: Milk River). Tam Indianie otrzymali wzmocnienia i kontratakowali. Zwiadowcy zostali okrazeni i byliby zapewne wybici do nogi gdyby nie nadejscie z odsiecza Milesa. Miles rozbil Indian i scigal ich do granicy. Po powrocie z akcji general nakazal aresztowanie kilkuset metysow. Wielu z nich sprzedawalo amunicje Lakotom z Kanady. Nastepnie nakazal aby owi metysi wyniesli sie z USA. Podczas powrotu do obozu jeden z oddzialow Milesa natknal sie na 57 Lakotow idacych do Kanady aby dolaczyc do Siedzacego Byka. Grupa zostala rozbita i zmuszona do powrotu do rezerwatu.
W lutym 1879 oddzial z 2-go Pulku Kawalerii otoczyl grupe Indian, ktorzy wczesniej zaatakowali osadnikow nad rzeka Prochowa. Po przybyciu oddzialu kapitana Snydera z fortu Keogh Indianie poddali sie. W marcu 1879 oddzialy 5-go Pulku dopadly grupe Lakotow na polnoc od Yellowstone, ktora zabierala bydlo okolicznym osadnikom. Inny oddzial tego pulku zniszczyl wioske malej grupy Lakotow na zachod od rzeki Rosebud.
Podczas walki zginelo kilku Indian. 9 marca oddzial kapitana Baldwina scigal grupe Lakotow, przeszedl Yellowstone, i dopadl ich po drugiej stronie rzeki. Po dlugiej walce nad potokiem Little Porcupine Creek Indianie stracili czesc stada koni.
PS.
|
. .
. .
Ktore plemie stoczylo najwiecej walk ? Ktore zadalo najwiecej strat Amerykanom ? .
.
Z ogolnej liczby 21.586 zabitych, rannych i wzietych do niewoli
Z przebadanych 675 bitew i potyczek: Biali przeprowadzili az 206 atakow na wioski indianskie. Poniewaz w wiekszosci przypadkow Indianie nie wystawili absolutnie zadnych strazy wokol wioski wiec Amerykanie byli w stanie zadac im ciezkie straty. Niektore z tych atakow zakonczyly sie masakra kobiet i dzieci. Wielokrotnie Indianie byli tak zaskoczeni ze w poplochu zostawiali caly dobytek, zywnosc, skory, i tipi, aby tylko uciec. Najwieksza ilosc cywili zabili szczepy Apaczow , Komancze, wladcy poludniowych prerii i Siouxowie. Inne plemiona (Nawahowie, Utahowie, Czejeni, Arapahowie, Kiowa, Paunisi, Czarne Stopy, itd.) sa bardzo daleko za nimi.
Najwieksza ilosc bitew z duzymi oddzialami wojska stoczyli Siouxowie.
Choc niektore plemiona rzadko walczyly z zolnierzami (np. Indianie Nez Perces wodza Jozefa) to w bitwach zadali im duze straty. Inne plemiona z kolei czesto walczyly z armia ameryk. ale w ich bitwach bylo wiecej halasu niz strat.
Ponizej jest ilosc zabitych, rannych, i wzietych do niewoli zolnierzy przypadajacych na jedna bitwe/potyczke:
Ogolna ilosc zabitych, rannych i wzietych do niewoli zolnierzy amerykanskich .
Cztery bitwy indianskie na Dzikim Zachodzie w ktorych
Napewno czytelnicy sa zdziwieni ze slynni z westernow Komancze i Apacze .
![]() Hoka hey ! - Siouxowie atakuja !
|
. .
. .
. .
Inne moje strony:
Plemiona Apaczow i Lakota-Sioux
Napoleon, His Army and Enemies
. .