Chwała
Poranka
(Glory of the
Morning; Winnebago, 1708-1832)
Zobacz także: Wojna Winnebago (1827), Wojna
Czarnego Jastrzębia (1832), Wódz
Waukon Decorah,
Chwała Poranka
(Glory of the
Morning) (ok. 1710 - ok.
1832)
była
pierwszą kobietą opisaną w pisemnej historii Wisconsin
jedyną znaną kobietą-wódzem narodu Winnebago (Ho-Chunk)
Jej
wnukiem był Wódz Waukon Decorah
Co
najmniej jedno źródło podaje jej imię jako Hopokoekau
, co jest zniekształceniem imienia Hąboguwiga ,
od hąp , "dzień"; ho- ,
"czas, w którym"; gu ,
"przybywać"; -wi , przyrostek
oznaczający rodzaj żeński; i -ga, określony
rodzajnik używany w imionach.
Imię
to jest konwencjonalnie tłumaczone jako "Glory of
the Morning" lub "The Coming Dawn".
Była
córką Wodza
plemienia Winnebago (Ho-Chunk), a zatem
członkinią klanu Thunderbird,
który mieszkał w dużej wiosce na Wyspie Doty
w dzisiejszej Menasha , hrabstwie
Winnebago, w stanie Wisconsin.
Kiedyś
przed 1730 rokiem Francuzi - w związku z rozwojem
rozległego terytorium Luizjany odnowili kontakt z
plemieniem.
Niewielki oddział wojsk francuskich pod dowództwem
Sabrevoir de Carrie odwiedził Hocągarę i nawiązał
serdeczne stosunki. Możliwości tego kontaktu wywarły
wrażenie na Carrie, który zrezygnował ze stanowiska,
aby zostać handlarzem futer wśród plemienia. W tym
czasie poślubił Glory of the Morning. Nie można
ustalić, czy została mianowana wodzem przed czy po tym
ślubie. Jej małżeństwo wydaje się podnosić jej
status, ponieważ Carrie jest wspominana bardzo
pozytywnie w ustnej tradycji Hocąk, która mówi, że
"w swoich sprawach był zdecydowanie przywódcą
ludzi".
Glory
of the Morning urodziła mu dwóch synów i córkę.
George B. Campion, Bitwa pod Sainte-Foy .
Najstarszym
synem był Cugiga ("Łyżka, Chochla"), znany w
historii jako "Łyżka Dekaury". Młodszy syn
był znany jako Cap'osgaga ("Biała Pierś"),
zwany także "Sęp Decorah". Z czasem
małżeństwo się rozpadło, a Sabrevoir de Carrie
wrócił do swojej rezydencji w Quebecu ,
zabierając ze sobą swoją małą córeczkę. Gdy
dorastała, poślubiła Laurenta Fily'ego, handlarza
Indian w Quebecu. Gdy wybuchła wojna
francusko-indiańska , Carrie otrzymał nową
komisję w armii francuskiej, a 28 kwietnia 1760 roku,
podczas bitwy pod
Sainte-Foy, został śmiertelnie ranny i zmarł w
szpitalu w Montrealu
Gdy
Francuzi walczyli z Meskwaki
(Lisami) o handel futrami, Glory of the Morning mocno
sprzymierzyła się z ludem swego męża, co
doprowadziło do siedmiu lat wojny z ich sąsiadami.
Ostatecznie odegrała kluczową rolę w zaprowadzeniu
pokoju. Później pozwoliła na wznowienie wojny z Illini , jej
dzielni wojownicy napadli na Michigamea i Cahokia. Gdy w
1754 roku wybuchła wojna między Francją a Wielką
Brytanią , wojownicy Hocak zaatakowali angielskie
osady daleko na wschodzie. Jednak gdy Brytyjczycy
pokonali Francuzów, Glory of the Morning nawiązała z
nimi przyjazne stosunki i odmówiła podążania wojenną
ścieżką Pontiac . [ 10 ] Trzy lata
później kapitan Jonathan
Carver , Connecticut Yankee w
służbie Korony, odwiedził jej wioskę w 1766 roku i
przedstawia interesującą opowieść o niej:
25 [września]
opuściłem Green
Bay i popłynąłem w górę rzeki
Fox , wciąż w towarzystwie kupców i kilku
Indian. 25 dotarłem do wielkiego miasta Winnebago,
położonego na małej wyspie, tuż przy wjeździe na
wschodni kraniec jeziora
Winnebago . Tutaj królowa, która
przewodniczyła temu plemieniu zamiast Sachema ,
przyjęła mnie z wielką uprzejmością i zabawiała
w bardzo wytworny sposób, podczas gdy pozostałem z
nią przez cztery dni.
Następnego dnia po
moim przybyciu odbyłem naradę z wodzami, których
poprosiłem o pozwolenie na przejazd przez ich kraj,
w drodze do bardziej odległych narodów w ważnych
sprawach. Zgodzili się na to chętnie, a prośbę
tę uznali za wielki komplement dla swojego
plemienia. Królowa zasiadła w (33) radzie, ale
zadała tylko kilka pytań lub udzieliła kilku
drobnych wskazówek w sprawach dotyczących państwa;
kobietom nigdy nie wolno zasiadać w ich radach,
chyba że zostaną obdarzone najwyższą władzą, a
wtedy nie jest dla nich zwyczajem wygłaszanie
formalnych przemówień, jak robią to wodzowie.
Była bardzo starą kobietą, niskiego wzrostu i
niewiele wyróżniała się strojem od kilku młodych
kobiet, które jej towarzyszyły. Te jej towarzyszki
wydawały się bardzo zadowolone, kiedykolwiek
okazywałem jakiekolwiek oznaki szacunku ich
królowej, szczególnie gdy ją pozdrawiałem, co
często robiłem, aby zyskać jej względy. Przy tych
okazjach dobra staruszka starała się przybrać
młodzieńczą wesołość i jej uśmiechy
pokazywały, że była równie zadowolona z uwagi,
jaką jej poświęcałem. ...
Złożywszy kilka
akceptowalnych prezentów dobrej starej królowej i
otrzymawszy jej błogosławieństwo, opuściłem
miasteczko Winnebago 29 września... [ 11 ]
Nic
więcej o niej nie słyszano, aż do wizyty Kinziesów w
1832 r. Dożyła niesłychanego wieku. Juliette
Kinzie maluje jej portret:
Wśród nich była w tym roku
jedna, której nigdy wcześniej nie widziałem -
matka starszego Day-kau-ray. Nikt nie potrafił
określić jej wieku, ale wszyscy zgadzali się, że
musiała przeżyć ponad sto zim. Jej oczy przygasły
i stały się prawie białe ze starości - jej twarz
pociemniała i zwiędła, jak pieczone jabłko - jej
głos drżący i słaby, z wyjątkiem sytuacji, gdy
podnosił się w gniewie, by strofować jej
niewdzięcznych wnuków, którzy lubili płatać jej
figle, wskazywały na bardzo podeszły wiek, jaki
musiała osiągnąć. Zwykle chodziła na czworakach,
nie mając siły, by utrzymać się prosto. W dniu
zapłaty, po otrzymaniu swojej porcji, którą
starannie ukryła w rogu koca, podeszła na
czworakach i usiadła na progu, by policzyć swój
skarb... Pomimo ich irytujących sztuczek, wydawała
się ich bardzo lubić i nigdy nie omieszkała
prosić o coś swojego Ojca, aby mogła ich
obdarować. Pewnego ranka wślizgnęła się do
salonu, wyprostowała się, podparła się o framugę
drzwi i zawołała najbardziej żałosnym tonem: -
"Shaw-nee-aw-kee Wau-tshob-ee-rah
Thsoonsh-koo-nee-noh!" [ Žuniya-ąké
ho(kik)čąbira čušgunino ] (Srebrny
człowieku, nie mam lustra). Mój mąż uśmiechnął
się i przyjął ten sam ton głosu, zawołał w
odpowiedzi: - "Czy chcesz spojrzeć na siebie,
matko?" Ta myśl wydała jej się tak
nieodparcie komiczna, że ??śmiała się, aż była
zmuszona usiąść na podłodze i oddać się swojej
przyjemności. Wtedy wyznała, że ??to dla jednego z
chłopców chciała małego lusterka. Kiedy ojciec
dał jej ten żart, okazało się, że "nie ma
grzebienia", potem "nie ma noża", a
potem "nie ma szala z kaliko", aż w
końcu, jak to zwykle bywa, Shaw-nee-aw-kee
zapłacił za swój żart bardzo drogo.
Musiała
umrzeć wkrótce potem. Hocąkowa legenda uzupełniła
szczegóły. Tradycja głosi, że gdy była wśród
sosen, sowa , istota
złowróżbna, usiadła w pobliżu i wypowiedziała jej
imię. [ 13 ] Tej
nocy, owinięta w futra, z uśmiechem na twarzy, umarła.
Dziwne, że podczas szalejącej zamieci, która tej nocy
pochłonęła wioskę, można było usłyszeć rzadki
odgłos grzmotu, ponieważ bóstwa patronalne jej klanu
wezwały ją do domu. [ 14 ]
Jej
potomstwo rozkwitło jako słynna rodzina Decorah, która
dostarczyła narodowi niezliczonych wodzów. [ 15 ]
Jej
wnukiem był Wódz Waukon Decorah, eponim dwóch
miast w stanie Iowa , Waukon i Decorah
|