.
.
"Najbardziej znanym wizerunkiem Indianina na swiecie
jest wojownik Siouxow polujacy na bizony. (...)
Dla wiekszosci ludzi symbolem indianskosci
jest piorpusz Siouxow. " - Guy Gibbon, USA
.
. .
.
Siouxowie nazywali siebie Ochéthi Sakowi, co znaczy tyle co "Siedem Ognisk". Te siedem ognisk to szczepy Lakotow, Yankton, Yanktonai, Wahpeton, Wahpekute, Sisseton i Mdewkanton.
Siouxowie sa jednym z najbardziej znanych plemion indianskich zamieszkujacych Ameryke Polnocna.
Napisano o nich wiele ksiazek i artykulow, nie tylko w USA i Kanadzie, i nakrecono szereg filmow.
Indianie maja swoje samorzady i rady zarzadzajace. Np. rada szczepu Oglala w rezerwacie Pine Ridge, stan Pd. Dakota, sklada sie z 5 osob zarzadzajacych (w tym przewodniczacy, lub prezydent) i 19 czlonkow wybieranych co dwa lata. Oglala maja swoja konstytucje. Tu jest link do niej w jez. angielskim. A po prawej --> widoczna jest flaga Oglalow.
W czerwcu 1975 roku w nalezacym do Lakota-Siouxow rezerwacie Pine Ridge w stanie Poludniowa Dakota doszlo do strzelaniny.
Byl to jeden z waznych momentow wojny domowej, podzielonych wokol opinii o radach plemiennych i popierajacych je Amerykanach oraz wokol stosunku do tradycji, traktatow i wspierajacych ich obrone czlonkow Ruchu Indian Amerykanskich.
W latach 1973-1976 wojna domowa kosztowala zycie 60 przeciwnikow rady plemiennej. Siouxowie domagali sie dochodzenia i ukarania zabojcow oraz usuniecia skorumpowanej rady.
Fotografia: Indianin Oglala z karabinem na punkcie kontrolnym (ang. checkpoint) w rezerwacie. W lutym 1973 okolo 200 mezczyzn Oglala (jeden ze szczepow Lakota-Sioux) i czlonkow Ruchu Indian Amerykanskich zajelo miasteczko Wounded Knee na terenie rezerwatu Pine Ridge domagajac sie usuniecia prezydenta rady plemiennej. Oddzialy policji i gwardii narodowej otoczyly Wounded Knee. Indianie okupowali miasteczko przez 71 dni. W wyniku strzelaniny zginal jeden policjant, jeden Oglala i jeden czlonek Ruchu Indian Amerykanskich. Mimo wrogosci ze strony owczesnego rzadu prezydenta Nixona, akcja Indian zyskala sympatie ze strony wiekszosci spoleczenstwa amerykanskiego. .
Deszcz w Twarzy (ang. Rain in the Face, ind. Ité Omįgau) Jeden z wodzow Lakota-Siouxow w XIX wieku.
|
.
Mowa Siouxow nalezy do grupy jezykowej Sioux, ktora jest
jedna z najbardziej rozpowszechionych. Naleza do niej:
Lakota, Nakota i Dakota Siouxowie,
Wrony,
Gros Ventres,
Osedzowie,
Assiniboini,
Winnebago,
Missouri,
Omaha,
Ponca,
Kansa,
Iowa,
Oto,
Biloxi,
i Quapaw.
Piesn wojownikow Lakota Siouxow o honorze.
Aby porozumiec sie z plemionami mowiacym innym jezykiem Lakoci, tak jak prawie wszyscy Indianie prerii, uzywali jezyka znakow. Wg. Krystyny Jarzabek "Zarówno Indianie, jak i naukowcy, uwazaja "mowe" gestów za niezwykle latwa. Wynika to, byc moze, stad, ze wiele z tych gestów wizualnie bardzo przypomina to, co nazywa, moze sie tez z nazywanym obiektem kojarzyc badz nawiazuje do dzialan typowych dla danej czynnosci. I tak na przyklad skrzyzowanie przed soba na ksztalt stozka, na wysokosci dolnej czesci twarzy, krawedzi palców wskazujacych oznacza tipi, czyli rodzaj namiotu, w jakim niekiedy mieszkali Indianie. Nasladowanie przygietymi palcami czynnosci czesania wlosów - od czubka glowy do ramienia - stanowi odpowiednik wyrazu kobieta. Nalozenie rozchylonych dwóch palców prawej dloni - wskazujacego i srodkowego - przy pozostalych palcach przykurczonych, na wewnetrzna krawedz lewej dloni, sygnalizuje pojecie kon. Rozchylone palce przywodza tutaj na mysl nogi jezdzca siedzacego na koniu." (Jarzabek - Bezglosny Jezyk Indian)
|
. Trudno jest ustalic ilu Indian zamieszkiwalo obie Ameryki przed przybyciem Kolumba w 1492. Pod koniec XIX wieku uczeni uwazali ze bylo wtedy 10 milionow Indian. Obecnie najczesciej padajace liczby to 50 i 100 milionow. Na Ameryke Polnocna mialoby przypadac od 2 do 18 milionow. Z tego pol miliona Indian mialo zamieszkiwac tereny Kanady.
W 1804 bylo okolo 18.500 Siouxow:
W 1840 Lakoci liczyli 11.500 osob, a w 1860 ponad 13.500 mezczyzn, kobiet i dzieci.
Liczebnosc Lakotow w 1870: Jednym z powodow duzej liczebnosci Lakotow bylo to ze na przestrzeni dziejow przylaczali sie do nich Czejeni, Arikara i inni. Z czasem bylo tyle mieszanych malzenstw ze owi przybysze stawali sie Lakotami. I tak np. porucznik G.K. Warren, ktory podrozowal po preriach i spotykal sie z Indianami, pisal w 1855 w swym dzienniku ze okolo 100 lat wczesniej do Hunkpapow (polnocni Lakota Sioux) dolaczylo sie 165 tipi Czejenow ("about 100 years ago ... mixed with 165 lodges of Sheyens.")
Liczebnosc wiosek nie byla stala.
Siouxowie ucierpieli mniej od chorob bialego czlowieka niz niektorzy z ich sasiadow np. Arikara i Mandani.
W 1831 wybuchla na srodkowych preriach wielka epidemia ospy.
W 1832 rzad amerykanski przeprowadzil szczepienia wsrod plemion prerii, w tym wsrod Lakotow.
Mialo to zapobiec rozprzestrzenianiu sie tej groznej choroby. Oprocz szczepow Yanktonow i Yanktonai, takze 900 Lakotow [prawdopodobnie Bruli] zostalo zaszczepionych. Brule byli ponownie zaszczepieni w 1853. A w 1859 zaszczepiono 558 Oglalow i Bruli, i ich sprzymierzencow Czejenow i Arapahow.
Siouxowie, obok Czirokezow, Nawahow, Czipewejow, Irokezow, Kri i Czarnych Stop sa obecnie jednym z najliczniejszych plemion indianskich Ameryki Polnocnej. Przy czym Lakoci sa znacznie liczniejsi niz ich bracia Dakota i Nakota.
Ponizej jest liczebnosc niektorych plemion .
Wojownik ze swymi zonami i dziecmi na tle tipi.
|
. Fotografia: Piekna dziewczyna z plemienia Siouxow.
Siouxowie (Lakoci, Nakoci i Dakoci) zaliczali sie do srednich wzrostem Indian. Najwyzsi byli Czejeni i Wrony, a najnizsi Apacze, Komancze i Utahowie. Clark Wissler podal nastepujace dane na str. 149 w "North American Indians pf the Plains":
Jesli chodzi o budowe ciala to Siouxowie nalezeli do przecietnych. Najlepiej wg. bialych zbudowanymi Indianami prerii byli mezczyzni Wron i Osedzow. Najciemniejsza skore mieli Utahowie. Z tego powodu niektorzy nazywali ich Czarnymi Ludzmi. Jednymi z Indian o jasniejszej cerze byli Komancze.
Niektorzy Amerykanie twierdzili ze kobiety Arapahow maja wieksze twarze i sa nizsze i brzydsze niz Lakotki. Dla Francisa Parkmana wiekszosc kobiet Arapahow byla niska i brzydka ("low stature and mostly ugly"). Oczywiscie mozna znalezc tez opinie calkowicie przeciwne do podanych powyzej. Kobiety Lakotow ubieraly stroje zrobione najczesciej z pieknie wyprawionej skory jelenia lub losia. Ozdabiali je kolorowymi wzorami tak jak to widac na ilustracji ponizej. Czasami uzywali specjalnie spreparowanych i ufarbowanych barwnikami roslinnymi kolcow jezozwierza amerykanskiego. Popularne byly pasy paciorkow okalajace szyje. Wlosy mogly byc rozpuszczone lub splecione w warkocze. .
Dwie Indianki, obraz Johna Demotta.
Indianka w zimie, obraz Johna Demotta.
Kobieta Lakotow, obraz Jamesa Sayersa "Her Husband's Shirt - Lakota".
Babcie i wnuczki. . Wojownicy Lakotow mieli dlugie wlosy, w przeciwienstwie do Paunisow, Osedzow, i kilku innych plemion, ktorych mezczyzni golili glowy pozostawiajac tylko czub zwany lokiem skalpowym. Wojownicy Wron mieli najdluzsze wlosy wsrod Indian zamieszkujacych zachod USA. Niektorzy z nich nawet je sztucznie przedluzali wlosami z konskich grzyw i ogonow. Kobiety Lakotow i wiekszosci sasiadujacych z nimi plemion mialy wlosy splecione w dwa warkoczyki. Wojownicy Lakotow wygladali imponujaca w swych pioropuszach. Kazdy wyczyn wojenny byl oznaczany orlym piorem. Slynny wodz Lakotow, Siedzacy Byk, pierwsze pioro zdobyl w walce z Wronami w wieku 14 lat, a drugie w starciu z Plaskimi Glowami. Po kilkunastu latach mogl sie juz poszczycic pioropuszem. Takich ktorzy zasluzyli na noszenie pioropusza wsrod Lakotow bylo niewielu, na 100 wojownikow nosilo je okolo pieciu. Piora w pioropuszu Lakotow byly ustawione pod pewnym katem, tak jak to widac na fotografii obok. Czasami pioropusz posiadal tzw. ogon, czyli przedluzenie. Inny wodz Lakotow, Czerwona Chmura, mogl sie poszczycic prawem do 80 pior ! W niektorych plemionach bylo duzo latwiej zasluzyc na pioropusz niz wsrod Lakotow. Dla tych plemion byl on raczej ozdoba niz czyms co swiadczylo o dokonaniach na sciezce wojennej.
Na fotografiach obok pioropusze: Pioropusze tak sie rozpowszechnily pod koniec XIX wieku ze nawet ci Indianie ktorzy ich wczesniej nie nosili, jak np. Geronimo od Apaczow Chiricahua, zaczeli je nakladac. Sa fotografie tego slynnego wodza wlasnie w pioropuszu. Niestety obecnie wiele pioropuszy wyglada dosc kiczowato. Guy Gibbon tak napisal o pioropuszach: "Dla wiekszosci ludzi symbolem indianskosci jest piorpusz Siouxow." ("The most common image of American Indians throughout the world is that of the bison-hunting Sioux ... For most people in the world, the very symbol of Indianness is the Sioux eagle-feather headress. Even other Indian people throughout North America wear some version of this headdress at powwows as a symbol of Indian unity.") .
Mezczyzna Oglalow (Lakota-Sioux).
|
Na twierdzenie Amerykanow ze ziemie miedzy Pn. i Pd. Platte nalezaly do innych plemion, Czerwony Jastrzab od Lakotow odpowiedzial im tak : "przepedzilismy ich, zachowalismy sie tak jak bialy czlowiek kiedy chce zabrac ziemie Indianom." . Fotografia: rzeka Missouri przeplywala przez same srodek ziem Siouxow. Na zachod od niej mieszkali Lakoci, a na wschod Nakoci i Dakoci. To taka ich Wisla, tyle ze znacznie dluzsza. Pierwsza mapa Ameryki Polnocnej na ktorej byli zaznaczeni Siouxowie i ich ziemie byla ta sporzadzona w 1678 przez Francuza o nazwisku Jean-Baptiste Franquelin. Wynika z niej ze Siouxowie zajmowali ziemie w Minnesocie i we wschodniej czesci stanow Dakota Poludniowa i Dakota Polnocna. Potem rozpoczal sie ich marsz na zachod. Tak jak widac to na mapie ponizej. Zajmowanie kolejnych ziem na zachodzie przez Lakotow Richard White nazwal "zdobywaniem Zachodu". Te okreslenie przypomina Amerykanom ze nie maja monopolu na ekspansje i podboj. (ang: Richard White has provocatively described the Sioux movement onto the Plains as the winning of the West. This phrase has the virtue of reminding us that European Americans did not have a monopoly on expansion." - na str. 23 u Jeffreya Ostlera) A propo, Amerykanie wczesniej nakrecili film "Jak zdobywano Dziki Zachod" w ktorym jest pokazane (w pozytywnym swietle, oczywiscie) jak biali zajmowali kolejne obszary na zachod od Mississippi i jak wprowadzali cywilizacje bialego czlowieka. Jak Lakoci zdobywali kolejne ziemie jest przedstawione na mapie pod spodem.
|
Lakoci tworzyli najliczniejsza czesc narodu Siouxow. W 1840 bylo ich 11.500 osob, czyli prawie tyle co Nakoci i Dakoci razem wzietych. . Siouxowie byli zwani Oceti Sakowin, co znaczy tyle co siedem ognisk. Kazde ognisko mialo symbolizowac jeden "narod" (Mdewkanton, Wahpeton, Wahpekute, Sisseton, Yankton, Yanktonai i Teton).
Te siedem "narodow" zbieralo sie latem kazdego roku w jednym miejscu. Podczas tych spotkan odbywal sie tez Taniec Slonca, mialy miejsce narady wodzow, itd. Te siedem "narodow" wybieralo 4 wodzow zwanych Wicasa Yatapicka sposrod wodzow poszczegolnych szczepow i podszczepow. Ostatnie takie wielkie spotkanie siedmiu "narodow" Siouxow mialo miejsce w 1850 roku.
Wraz z migracja Siouxow na zachod nastapil podzial plemienia na trzy grupy. Ci pozostali na miejscu, w Minnesocie, byli nazywani Wschodnimi Siouxami, lub Dakotami. Inna nazwa ich to Santee. Ci ktorzy osiedli miedzy Minnesota i rzeka Missouri stali sie Srodkowymi Siouxami, lub Nakotami. Znani sa oni takze pod nazwa Yanktonow.
Ta czesc ktora przekroczyla Missouri stali sie Zachodnimi Siouxami, lub Lakotami. Byli oni tez nazywani Tetonami.
Kazdy szczep wymieniony w powyzszej tabeli dzielil sie na kilka tiyoshpaye.
|
. Najagresywniejszym szczepem Lakotow byli Oglala (Ogallala). Byli oni tez drugim co do liczebnosci szczepem Lakotow, zaraz po Brulach. Najlepszymi przyjaciolmi Oglalow byli waleczni Czejeni. Ich lowiska znajdowaly sie miedzy Gorami Czarnymi i rzeka Polnocna Platte. W latach 1830-ych wsrod Oglala bylo dwoch dominujacych wodzow, Potezny Niedzwiedz (ang: Bull Bear) i Stary Dym (ang: Old Smoke). Matka pozniejszego wodza Czerwonej Chmury byla siostra Starego Dyma. Stary Dym zazdroscil popularnosci rywalowi, ktory mial dominujaca osobowosc. Miedzy tymi dwoma wodzami istniala rywalizacja, ktora niejako podzielila Oglalow na dwie frakcje.
Do zwolennikow Poteznego Niedzwiedzia zaliczaly sie 4 grupy Oglalow: Znani sa oni pod nazwa Cut-Offs, co znaczy mniej wiecej tyle co Odcinacze, Podrzynacze, itp.
Zwolennicy wodza Starego Dyma to 3 grupy Oglalow:
Na jesieni 1841 jeden z wojownikow grupy Zlych Twarzy porwal zone wojownikowi z grupy Odcinaczy. Gdy Potezny Niedzwiedz dowiedzial sie o tym, wpadl w szal. Po wypiciu whisky i zebraniu wojownikow udal sie do wioski Zlych Twarzy stojacej nad potokiem Chugwater, niedaleko Fortu Laramie.
. Poludniowi Oglala.
Po smierci Poteznego Niedzwiedzia jego syn zostal wodzem. Odcinacze przeniesli sie na tereny lezace na poludnie od rzeki Platte. Z tego powodu wielu Indian i bialych nazywalo ich Poludniowymi Oglala (ang: Southern Oglala).
W 1865 kapitan W.O.Collins szacowal liczebnosc Polnocnych Oglala na 300 tipi
i Poludniowych Oglala na 150 tipi. Na ile to bylo trafne trudno powiedziec.
Zwolennicy Starego Dyma, i sam Czerwona Chmura, pozostali na ziemiach lezacych na polnoc od Platte, i dlatego nazywano ich Polnocnymi Oglala (ang: Northern Oglala). Z czasem Polnocni Oglala stali sie duzo liczniejsi od swych poludniowych braci.
Ich tereny lowieckie rozciaggaly sie miedzy Gorami Czarnymi a rzekami Prochowa, Yellowstone i Platte.
. Prozniacy z Laramie. Gdy w latach 1830-ych handlarze postawili Fort Laramie nad rzeka Platte, Oglala, Brule i Miniconju zaczeli ich czesto odwiedzac. Z czasem niektorzy biali wzieli za "zony" Indianki. Blizsze i dalsze rodziny owych kobiet zaczely obozowac wokol fortu. Dzieci z mieszanych malzenstw takze wolaly pozostac w forcie niz koczowac na prerii. Z czasem wioska przyjaznych Oglalow, Bruli i metysow rozrosla sie do dosc sporych rozmiarow. W latach 1860-ych zylo w niej ponad 600 osob. Biali dali dla nich nazwe "Laramie Loafers," Prozniacy z Laramie.
Poniewaz owi Prozniacy byli nastawieni przyjaznie do bialych wiec stali sie obiektem drwin ze strony tzw. dzikich Oglala.
Co prawda ci ostatni takze odwiedzali fort ale tylko na krotko. Po sprzedaniu skor upolowanych zwierzat, mokasynow, skorzanych kurtek i spodni, i innych rzeczy, wracali na prerie. Uwazali oni ze Loafers zupelnie zniewiescieja zyjac razem z bialymi.
A czym na codzien zajmowali sie Prozniacy ? Ano posrednictwem w handlu miedzy Amerykanami i Indianami. Nawet sprzedawali amunicje dzikim Oglalom gdy ci walczyli z wojskiem. Jesli trzeba bylo to Prozniacy zaladowywali towar na wozy i jechali na prerie do wiosek dzikich Indian. Jesli np. karawana osadnikow zatrzymala sie przy forcie i potrzebowala swiezych mulow, Prozniacy kupowali je od Indian i sprzedawali bialym. Amerykanie uwazali ze Prozniacy z czasem stali sie tak cwanymi handlarzami jak sami biali handlarze !
Poniewaz tylko okazyjnie Prozniacy udawali sie na polowania wiec czesto dopraszali sie zywnosci od przejezdzajacych karawan osadnikow. Gdy znikly bizony z prerii a w Forcie Laramie przestali pojawiac sie karawany osadnikow, Loafers zaczeli glodowac. Na szczescie dla nich, owczesny komendant fortu, Pulkownik W.O. Collins, nakazal wydawanie im niewielkich porcji zywnosciowych. W zimie 1864-65 wydal im nadwyzki z magazynu mundurowego.
. Lakoci w latach 1870-tych.
Kilkadziesiat lat pozniej, w 1875, agent zarzadzajacy jednym z rezerwatow Siouxow - - - - - Hunkpatila - z niej pochodzil Szalony Kon - - - - - Itesica - z niej pochodzil Czerwona Chmura - - - - - Payabya - z niej pochodzil Boja Sie Jego Koni - - - - - Wagluhe - z niej pochodzil Amerykanski Kon - - - - - Cankahuhan - z niej pochodzil On Pies (ang. He Dog) - - - - - Hokayuta - - - - - Prawdziwi Oyuhpe - - - - - Makaicu - - - - - Wakan - - - - - Wajaje (oni uwazali siebie za Brule a nie Oglala) - - - - - Kuinyan - - - - - Tapisleca
|
Namioty tipi i wickiup , travois i wozy , stada koni , wioski indianskie, przenoszenie wiosek na nowe miejsce . Lakoci byli nomadami, ludzmi nieposiadajacymi stalego miejsca zamieszkania, przemieszczajacymi sie z miejsca na miejsce. Glownym powodem ich wedrowek byly bizony. Lakoci wedrowali za olbrzymimi stadami tych zwierzat. Szacuje sie, ze przed kolonizacja Ameryki przez Europejczykow populacja bizona liczyla kilkanascie milionow sztuk.
Jako nomadzi Lakoci, i inne plemiona zamieszkujace prerie w zachodniej czesci USA i Kanady, potrzebowali duze ilosci koni. Rodzina skladajaca sie z 7-8 osob (w tym 2 mezczyzn) potrzebowala okolo 10 koni.
Zwykle wiekszosc stada koni pasla sie poza wioska. Te najlepsze wierzchowce byly na noc przyprowadzane do wioski i trzymane na dlugim rzemieniu blisko tipi. Tak wiec wykradzenie tych lepszych wierzchowcow bylo znacznie trudniejsze niz tych pozostajacych poza wioska.
25 lipca 1865, na dzien przed wielka wyprawa wojenna przeciwko Amerykanom nad Platte, najlepsze konie zagoniono na noc do srodka wielkiej wioski. Tipi Lakotow i Czejenow byly wtedy ustawione w olbrzymie kolo nad strumieniem Szalonej Kobiety, doplywem rzeki Prochowej. Z rana ponad tysiac wojownikow dosiadlo swych wierzchowcow i bez zwloki wyruszylo na wyprawe.
ps. . Tipi i wickiup.
Lakoci mieszkali w namiotach zwanych tipi i tzw. wickiup. Te pierwsze bylo w ksztalcie stozka i zrobione ze skor bizonich. Tak jak to widac na tej fotografii --> Tipi sluzylo jako mieszkanie dla calej rodziny. Tipi mialo dwa otwory, jeden sluzyl jako wejscie a drugi spelnial zadanie komina. Wiecej na temat tipi mozna latwo znalezc na internecie, jak chocby tutaj wiec nie bede sie rozpisywal na ten temat. Na ogol tipi Czarnych Stop byly bardziej kolorowe niz tipi Lakotow i Czejenow. Niektorzy Amerykanie, jak np. Francis Parkman, uwazali ze tipi Arapahow byly brudniejsze niz tipi Lakotow. Tipi Wron bylo wieksze niz tipi Czejenow i innych plemion prerii. (Bernard de Soto pisze na str. 123: "They had the largest and best tipis and were the best-dressed of all tribes ...) Za jedno z najmniejszych tipi uchodzilo tipi Paunisow.
W tipi Paunisow miescilo sie srednio 6.5 osoby Wiecej na temat roznych typow tipi (ang. tepee and teepee), ich budowy, ozdob itd. jest tu w jezyku angielskim, i tu w jezyku polskim. Ten artykul w jez. ang. jest znacznie dluzszy. .
Tipi w zimie, obraz Johna Demotta. . Travois i wozy. Przed przeniesieniem wioski na inne miejsce tipi zwijano i zapakowywano na tzw. travois. Na travois (widoczne na fotografii -->) pakowano takze inne rzeczy, jak skory, przedmioty codziennego uzytku itd. Czasami jechaly na nim dzieci i starsze osoby. Czarny Jelen od Oglalow (ang: Black Elk) wspominal jak jego ojciec, ktory zlamal noge w bitwie z oddzialem Fettermana, podczas przenoszenia wioski na inne miejsce w zimie, byl opatulany w futra i wieziony na travois. Jego zona jechala na koniu ciagnacym travois, a maly Czarny Jelen siedzial na drugim travois, tez obwiniety w futra.
Zanim Indianie weszli w posiadanie koni, do ciagniecia travois uzywali psow. Uzywano je nawet po zdobyciu koni, tyle ze w mniejszym stopniu. Oczywiscie takie psie travois bylo mniejsze i nie mozna bylo nim transportowac ciezszych rzeczy. W tej sytuacji ruchliwosc Indian prerii byla ograniczona.
Przecietna rodzina Indian prerii potrzebowala kilka travois.
Tyczki uzywane na travois byly tymi samymi, ktore uzywano do postawienia tipi. A propo, Indianie prerii mieli problem ze znalezieniem odpowiednich drzew ktore by sie nadawaly na tyczki do travois i tipi. Prerie byly prawie bezdrzewne, a w dolinach rzek drzewa byly niewysokie. Tak wiec dla Lakotow najlepszym miejscem na zdobycie dobrych tyczek byly zalesione Gory Czarne.
Czarny Jelen od Oglalow wspominal jak jego grupa wyruszyla na wiosne do Czarnych Gor aby uzupelnic zapasy tyczek.
Gdy Lakoci i Czejeni zdobyli wozy probowali zaprzac do nich swe konie. Te jednak ostro "protestowaly" i niejedna proba zakonczyla sie zwariowanym pedzeniem przez prerie dotad dopoki woz sie nie wywrocil. Jednak konie zdobyte na bialych nie sprawialy takich problemow. Jako pierwsi wozow na preriach uzyly plemiona zamieszkale na poludniu, Kiowa, Komancze, Osedzowie i Poludniowi Czejeni. Potem ta moda przyszla takze na srodkowe i polnocne prerie, do Lakotow i Polnocnych Czejenow. . Wioski Lakotow. Wioski Lakotow mogly liczyc od kilku do kilkuset tipi. Przecietna wioska liczyla 50-100 osob. Na tipi Lakotow przypadalo srednio 7 osob. Na tipi Czejenow 8 osob. Najwieksze wioski byly te podczas corocznego Tanca Slonca kiedy to kilka szczepow zbieralo sie w jednym, ustalonym z gory miejscu. Gdy organizowano wielkie wyprawy wojenne przeciwko innym plemion, lub Amerykanom, dochodzilo do duzej koncentracji Indian. Np. w polowie lipca 1864 polnocni Lakoci zaczeli przygotowywac sie do walki z wielkimi silami wojska prowadzonymi przez generala Alfreda Sully. Nad rzeka Knife, w srodkowo-zachodniej czesci obecnego stanu Polnocna Dakota, znajdowala sie gigantyczna wioska indianska zlozona az z 1.400 tipi (!). Byli to Hunkpapa, Czarne Stopy, Miniconju, Bez Lukow, Yanktonais od Nakota-Siouxow, i Dakota-Siouxowie. Wsrod wodzow byli miedzy innymi Cztery Rogi (ang: Four Horns) i 33-letni Siedzacy Byk.
Na wiosne 1871 wokol fortu Laramie znajdowala sie bardzo duza wioska indianska Rodziny i przyjaciele, lub czlonkowie zwiazku wojownikow, zwykle stawiali tipi blisko siebie.
Miejsce na rozstawienie wioski musialo odpowiadac kilku kryteriom.
Jesli wioska znajdowala sie na otwartym terenie, tipi mogly byc ustawione w duze kolo, z namiotem wodza lub starszyzny w jego srodku.
Wioska indianska na prerii w dzien.
Wioska w nocy.
Wioska indianska w zimie, obraz Davida Sandersa.
Wioska indianska na tzw. High Plains. Lakoci czesto obozowali razem z Czejenami.
Wioska nad jeziorem w Dakocie Polnocnej. (Jest to jedne z licznych ale niewielkich jezior na prerii. Na tych terenach Lakoci walczyli z Assiniboinami i metysami.)
Wioska na polpustynnych obszarach w pd-zach. Wyomingu. Na tych ziemiach Lakoci toczyli zaciete walki z Szoszonami.
. . Przenosiny wioski na nowe miejsce. Przenosiny wioski na nowe miejsce byly okresem radosnym. Gdy wszyscy byli juz w drodze, starsze dzieci byly zajete biegami, wyscigami konnymi, i polowaniem na mala zwierzyne napotkana po drodze. Niektore kobiety i dziewczeta spiewaly. Gdy uwazano ze w poblizu moze byc wrog, wtedy zachowywano sie cicho, a uzbrojeni wojownicy jechali w grupach po obu stronach kawalkady i na jej czele. Mari Sandoz pisze ze na czele wedrujacej kawalkady jechalo 4 czlonkow starszyzny wioskowej. Ich zadaniem bylo wybieranie kolejnych miejsc postoju na drodze do wybranego punktu. Za nimi jechali wojownicy, a potem kobiety z dziecmi. Zwiadowcy stale wyprzedzali cala grupe. Zwykle 2 bylo daleko na przodzie i kilku na flankach. Podczas podrozy najmlodsze dzieci siedzialy albo na travois, albo na koniach, razem z matkami. Taka kawalkada kilkudziesieciu travois rozciagala sie na dlugosci 1-2 km. George Hyde pisze ze podczas przenosin na nowe miejsce Indianie (Czejeni i Lakoci) poruszali sie nie w jakims ustalonym szyku, ale w luznych grupach. Cala kolumna mogla byc rozciagnieta na 1-2 km. Na czele jechala starszyzna poniewaz oni najlepiej znali plemienne ziemie. Gdy oni uznali ze dane miejsce jest odpowiednie na rozstawienie tipi wtedy o tym powiadamiano kobiety. Oprocz wyznaczenia miejsca pod wioske zapadala decyzja na jak dlugo w tym miejscu grupa ma pozostac. Nastepnie kobiety zajmowaly sie zdjeciem ladunkow z koni i rozstawianiem tipi. Dziewczeta pomagaly swym matkom w rozladunku podczas gdy chlopcy zajmowali sie zaprowadzeniem koni na pastwisko poza wioske. Jesli miano pozostac w danym miejscu tylko na jedna noc, wtedy kobiety nie rozpakowywaly wszystkich rzeczy.
Daleko w przodzie, wypatrujac bizonow, jechali zwiadowcy Paunisow. Po przekroczeniu Platte zauwazyli pojedyncze sztuki tych zwierzat i w miare zblizania sie do Republican zaczely sie pojawiac male stadka. O tym zwiadowcy poinformowali wodzow. Cala grupa zatrzymala sie nad strumieniem Bobrow (ang: Beaver Creek), doplywem Republican i tam rostawiono namioty. Czesc kobiet zajela sie szukaniem drewna na opal a czesc zajela sie rozpakowywaniem dobytku. Potem przygotowaly posilek dla swych rodzin. Konie wygoniono poza wioske aby tam pod opieka kilku chlopcow mogly sie spokojnie pasc. Jeszcze przed wschodem slonca wiekszosc mieszkancow wioski byla juz na nogach. Kobiety przyniosly wody ze strumienia, przygotowaly posilek, a nastepnie zwinieto namioty, zapakowano dobytek na konie i travois i cala grupa ruszyla w droge. Jechano nie szybko i w jednej ciasnej grupie, ale powoli i w rozciagnietej na kilka kilometrow linii. (Po prostu ta rodzina ktora wczesniej wstala, zjadla posilek, ta wczesniej ruszala w droge.) Wiele kobiet szlo pieszo prowadzac objuczone konie. Starsze osoby jechaly na koniach, trzymajac obok siebie najmniejsze dzieci. Najmniejsze dzieci siedzialy na travois i musialy uwazac aby nie oberwac konskim ogonem po twarzy. Te dzieci czesto trzymaly na reku szczeniaki. Takze osoby chore lub niektore kobiety siedzialy na travois. Starsi chlopcy biegali naookolo, strzelajac z malych lukow do przypadkowo napotkanych po drodze zwierzat i ptakow. Taka kawalkada czynila dosc duzo halasu. Bylo sporo zrebakow ktore biegaly naookolo. Jeszcze wiecej bylo psow, ktorych szczekanie bylo slychac caly czas. Rozlegaly sie krzyki biegajacych dzieci. Wojownicy szli, lub jechali konno, w malych grupkach po obu stronach kawalkady. Na czele znajdowali sie wodzowie i znaczniejsi wojownicy. Oczywiscie zwiadowcy znow byli daleko w przodzie. Mniejsze stada bizonow i pojedyncze sztuki ignorowano, majac nadzieje na spotkanie wielkiego stada. Po dlugim marszu zatrzymano sie na odpoczynek. Okolo 3-ej po poludniu Paunisi i ich sprzymierzency skonczyli jesc glowny posilek i wypoczywali. Nagle uslyszano krzyki "Lakoci nadchodza !" Mezczyzni natychmiast rzucili sie do broni. Kobiety i dzieci zaczely panikowac. Wielu mezczyzn pobieglo za wioske aby przyprowadzic konie. Jak sie wkrotce okazalo niewielka grupa Lakotow usilowala zabrac konie Paunisom. Ci ostatni szybko zorganizowali grupe poscigowa i ruszyli za napastnikami. Po wielu godzinach poscigu wojownicy Paunisow wrocili do wioski. Choc nie zdobyli skalpow to odbili 2 wierzchowce. Przez caly wieczor, siedzac wokol ognisk mieszkancy wioski sluchali opowiesci wojownikow o ich poscigu za wrogiem. Nastepnego dnia zwinieto namioty, zapakowano dobytek na konie i travois i ponownie ruszono na poludnie. Wkrotce zwiadowcy dali znac ze zauwazyli duze stado bizonow. W porownaniu do gnusnego zycia w rezerwacie takie wedrowki po prerii byly okresem radosnym i ciekawym dla Indian. Nawet jesli wiazaly sie z duzym niebezpieczenstwem. Jeden z Paunisow powiedzial ze poza paleniem fajki i opowiadaniem o wydarzeniach z przeszlosci nic sie nie dzialo w rezerwacie.
.
Przed wyruszeniem w droge.
|
. Wiekszosc ziem Lakotow pokrywaly trawiaste rowniny, na wschodzie i poludniu plaskie a na zachodzie i polnocy faliste. Glownymi zwierzetami zamieszkujacymi prerie byly potezne bizony, wilki i nieco mniejsze od nich kojoty, plochliwe i szybkie antylopy i niewielkie pieski preriowe. Sezonowe migracje bizonow zmuszaly Indian prerii do wedrownego trybu zycia. Bizony zyly w olbrzymich stadach czasami liczacych tysiace sztuk. Nie ma zgodnosci wsrod historykow co do tego ile wlasciwie bylo bizonow na kontynencie polnocno-amerykanskim. Niektorzy szacuja ich liczbe na 5-6 milionow, inni zas na 50-60 milionow. Przy czym ponad 2/3 zylo na poludnie od rzeki Platte a 1/3 polnoc od niej. W duzo mniejszych ilosciach bizony zyly takze na obszarach gorskich i lesnych.
Pulkownik Dodge pisal ze stado, ktore napotkal nad rzeka Arkansas bylo tak duze ze nie widac bylo jego konca.
W 1832 Kapitan Benjamin Booneville pisal ze nad Polnocna Platte "cala ziemia jest zupelnie czarna od niezliczonych stad [bizonow]." Inny podrozny, John Townsend, pisal ze ilosc bizonow nad Platte jest nie do obliczenia.
Taniec przed polowaniem na bizony. Byly trzy metody polowania na bizony. Pierwsza polegala na ostroznym podejsciu stada pod wiatr, czesto w kamuflazu. Do bizonow strzelano z lukow, rzucano lancami, uzywano tez nozy i maczug. Druga metoda bylo zmuszenie stada do galopu w kierunku urwiska. Rozpedzone zwierzeta nagle znalazly sie nad przepascia, nie mialy odwrotu i spychane przez galopujace stado, spadaly w nia na zlamanie karku. Te, ktore nie zginely na miejscu, byly dobijane przez Indian. Trzecia metoda bylo konne polowanie na bizony. Indianie wykorzystywali prawie wszystkie czesci upolowanego bizona. Za przysmaki uchodzily jezyk, watroba i garb. Jedzono takze nerki, jelita, szpik kostny, a krew wypijano. Czesc miesa pieczono lub gotowano, a czesc suszono na sloncu. Suszone mieso moglo byc przechowywane przez kilka lat. Niewyprawiona skore wykorzystywano do wyrobu bebnow i tarcz. Z wyprawionej skory robiono okrycia na tipi oraz czesci ubrania i mokasyny. Pecherze wykorzystywano jako pojemniki do zywnosci i wody. Z kopyt i kosci nog otrzymywano klej. Rogami ozdabiano nakrycia glowy wojownikow. Itd.
Czasami marnowalo sie wiele miesa i skor. Na przyklad podczas jednego z polowan w latach 1830-ych 500 wojownikow Lakotow zabilo niedaleko Fortu Pierre okolo 1.400 sztuk tych zwierzat. Po zabraniu jezykow reszte pozostawili na prerii. Handlarze zaplacili im za owe jezyki kilkoma barylkami alkoholu. (A propo, gdy Poludniowi Czejeni w rezerwacie na Terytorium Indianskim zaczeli kupowac alkohol, ich kobiety zaczely sie buntowac poprzez niewyprawianie skor. Agent zarzadzajacy rezerwatem pisal ze widzial ponad tysiac mocno pijanych Czejenow.)
Na poczatku lat 1820-ych zabijano okolo 200.000 bizonow rocznie. Z tej liczby na bialych mysliwych przypadalo tylko 5 tysiecy sztuk tych zwierzat.
Najwieksze rzezie tych zwierzat dokonywane przez bialych i Indian mialy miejsce w okolicach nastepujacych placowek handlowych, zwanych wtedy fortami: Laramie, Bent, Benton, Dodge, St. Vrain, Griffin, Union, Clark, Berthold, i Pierre.
Proces exterminacji bizonow ulegl dramatycznemu przyspieszeniu gdy zwiekszyl sie popyt na ich mieso i skory. W roku 1870 wynaleziono nowy chemiczny proces obrobki skor bizonow w taki sposob aby nadawaly sie do uzycia w przemysle. Wkrotce ceny skor poszly ostro w gore i zacheceni szybkim zarobkiem tysiace bialych mysliwych wyruszylo na prerie.
Biali najczesciej polowali w grupach. Czesc grupy stanowili mysliwi, a czesc ci ktorzy zdejmowali i czyscili skory.
Ich najczestszym uzbrojeniem od roku 1875 byly sztucery .50-90 Sharps specjalnie zaprojektowane do polowania na tak duzego zwierza.
Po znalezieniu stada biali mysliwi zajmowali pozycje w odleglosci 80-100 m od bizonow. Starano sie trafic w pluca a nie w glowe bizona. Kosci czaszki byly tak grube ze kula czesto nie przechodzila przez nie. Zamiast zabitego i nieruchomego zwierzecia, bylo ranne ktore natychmiast ploszylo reszte stada. Dobry strzelec mogl zabic sztuka po sztuce, nie wzbudzajac zaniepokojenia tych duzych zwierzat. Niektorzy mysliwi mieli ze soba po dwa karabiny; jak sie lufa pierwszego zbytnio rozgrzala od czestego strzelania, brano drugi karabin. I tak na zmiane.
Jedna z atrakcji dla osob podrozujacych koleja przez prerie bylo strzelanie do bizonow. W 1872 na prerie przybyl Wielki Ksiaze Aleksy, syn samego cara Rosji Aleksandra, aby zapolowac na bizony. Wielki Ksiaze Aleksy podrozowal na zachod w luksusowym wagonie. W miescie Omaha dolaczyl do niego General Custer, a nad North Platte znany mysliwy William Cody (Buffalo Bill). Nastepnie wygodnymi wozami zawieziono ich na prerie polozone przy granicy Colorado i Kansas. Jako eskorte dla tak znamienitych mysliwych przydzielono zolnierzy z Fortu Wallace. W sumie Aleksy i jego grupa uczestniczyli w dwoch polowaniach. W jednym z nich zastrzelili 50 bizonow. Wielki Ksiaze byl zachwycony. Slynny mysliwy William Cody, zwany Buffalo Billem, zabijal ponad 100 bizonow dziennie. Podaje sie ze Cody w ciagu 18 miesiecy zabil az 4.280 bizonow. Mieso z tych zwierzat szlo na potrzeby budowniczych kolei transkontynentalnej. Gdy zakonczono jej budowe William Cody musial poszukac innego zajecia. Inny mysliwy chwalil sie ze w swej "karierze" zabil ok. 20,000 sztuk. Sredniej jakosci skora bizona kosztowala 3 dolary w Dodge City nad rzeka Arkansas. Cena swietnie wyprawionej skory dochodzila do 50 dolarow. Byly to duze sumy jak na tamte czasy. Dla porownania, czlowiek ktory zdejmowal skory z zabitych bizonow, a nastepnie je czyscil, zarabial ok. 1 dolara dziennie.
Ostatnie wieksze polowania Indian na bizony na srodkowych preriach mialy miejsce w pierwszej polowie lat 1870-ych.
w 1871 i 1872 Czerwona Chmura i jego Oglala dolaczyli do Pstrokatego Ogona i jego Bruli i opuscili rezerwat aby zapolowac nad rzekami Republican i Smoky Hill. Czerwona Chmura nigdy tak daleko na poludniu nie polowal. Lakoci mogli polowac poza rezerwatem ale musieli wczesniej otrzymac na to zgode agenta. Ten z kolei informowal o tym dowodcow fortow. Podczas wyprawy w 1873 doszlo do starcia Oglalow ze swietnie uzbrojonymi bialymi mysliwymi nad rzeka Republican. Trzech wojownikow zostalo zabitych.
Po wybiciu bizonow na poludniowych i srodkowych preriach, przyszla kolej na stada pasace sie na polnocnych preriach. Tak wiec pod koniec lat 1870-ych, lub na poczatku lat 1880-ych, zjawily sie tam setki bialych mysliwych z poludnia.
Skory i mieso upolowanych bizonow gromadzono w kilku niedawno powstalych miasteczkach, ktore nastepnie wysylano na wschod. Miasteczko Glendive w Montanie stalo sie tym czym bylo Dodge City w Kansas.
Ciekawostki:
Polowanie na bizony na prerii.
Atak bizona na turyste amerykanskiego. (A propo, w 1832 wojownik Lakotow, Jeden Rog, popelnil samobojstwo rzucajac sie z nozem na bizona !
. . Inne zwierzeta na ziemiach Lakota-Siouxow:
Jelen wapiti.
Niedzwiedz grizzly.
|
Mapa przedstawia kurczenie sie obszaru wystepowania bizonow
w XVIII i XIX wieku w Ameryce Polnocnej.
.
.
.
. W zyciu Lakotow okresy obfitosci jedzenia przeplatane byly okresami glodu. Indianie jedli mieso, warzywa i dzikie owoce. Mieso jedzono w postaci surowej, gotowanej i pieczonej na ogniu. Czasami bylo tak ze po zabiciu bizona wycinano watrobe i dawano chorym lub slabym. Do przysmakow nalezaly garb bizona i jego nerki. Nie gardzono tez jelitami, ktore czesto jedzono razem z ich zawartoscia.
Wedlug opinii wielu bialych, Indianie prerii potrafili zjesc naprawde olbrzymie porcje miesa.
To samo mozna powiedziec o bialych mysliwych i traperach zyjacych przez dluzszy czas na preriach i w Gorach Skalistych.
Bernard de Soto opisal na str. 41 i 42 w swej ksiazce "Across the Wide Missouri" zwyczaje zywieniowe traperow i Indian prerii. Najpierw cytat o traperach i pracownikach Hudson Bay Company skupujacej skory i futerka od Indian i zyjacych w ich kraju. Nie bede doslownie tlumaczyc tych dwoch cytatow, podam tylko ze konsmupcja 4 kg miesa dziennie byla wtedy norma.
Gdy zwierzat nie brakowalo wtedy jedzono nawet dwa razy tyle. Szpik z kosci i tluszcz otaczajacy nerki uchodzily za przysmaki. Inadianie i niektorzy biali cenili surowe watroby, przy czym biali lubili posypac ja prochem strzelniczym (brakowalo soli).
Jedna z ulubionych potraw Indian prerii i traperow byl pemikan. Slowo pemikan pochodzi z jezyka Kri Prerii (pimīhkān). Skladniki: chude mieso z bizona (lub losia, jelenia), jagody saskatoon, zurawina, dzikie wisnie i porzeczki, szpik z kosci, tluszcz. Najpierw nalezalo pociac mieso na drobne kawalki a potem osuszyc nad slabym ogniem lub na sloncu. Te cienkie paski miesa wisialy dotad az staly sie bardzo kruche. Wtedy mieszano je z suszonymi owocami i dodawano szpik i tluszcz. Wszystko mieszano i tluczono na papke. Tak przygotowany pemikan byl przechowywany calymi miesiacami w skorzanym pojemniku.
VIDEO : "Cree Food TV - Pemmican" - czyli jak przygotowac pemikan wg. Indianina z plemienia Krii.
|
Lance, tomahawki, luki i strzaly karabiny i rewolwery. . Ilustracja: indianskie tomahawki, maczugi, tarcze, luki i strzaly.
Podstawowym uzbrojeniem wojownika byla lanca.
Byly dwa typy lanc. Pierwszy to lanca uzywana do polowania na bizony.
Byla ona krotsza i ciezsza niz lanca uzywana na wojnie. Lanca mogla byla byc ozdobiona piorami.
Lakoci byli uzbrojeni takze w bron palna. Pierwszy muszkiet nabyl w 1708 od handlarzy brytyjskich wojownik Lakotow o nazwisku Kukurydza (ang. Corn). W 1804 Lewis i Clark pisali ze Lakoci mieli niewiele sztuk broni palnej. W 1805 Zebulon Pike napisal ze zaledwie 5 % wojownikow Lakota mialo bron palna. Wojownicy Czipewejow i Kri byli znacznie lepiej uzbrojeni od nich.
W ciagu nastepnych dziesiecioleci jakkolwiek Lakoci nadrobili zaleglosci w tej dziedzinie.
W latach 1830-ych i 1840-ych popularne staly sie kilkustrzalowe rewolwery Colt poczatkowo uzywane przez Straznikow Teksasu (ang. Texas Rangers). Walczyli oni z wielkim sukcesem z Komanczami, Kiowami i Apaczami uzbrojonymi w lance i luki.
Colt-Paterson wazyl 1.2 kg , mial magazynek na 5 naboi, a jego zasieg razenia wynosil 45 m.
Ulepszona wersja byl Colt-Walker. Wazyl on ok. 2 kg, magazynek miescil 6 naboi, a zasieg ognia wynosil 50 m.
Karabin Sharps wazyl 4.3 kg i wyroznial sie dalekim zasiegiem ognia (max 900 m) i duza celnoscia.
Choc byla to bron jedno-strzalowa, to wprawny w ladowaniu broni strzelec mogl oddac do 10 strzalow w ciagu minuty.
To raczej skromny wynik w porownaniu do powtarzalnego Winczestera, ale lepiej niz Enfield z 3 strzalami na minute. Wielu zolnierzy, szczegolnie piechoty, wolalo Sharps'y niz powtarzalne Winchestery ze wzgledy na znacznie dalszy zasieg i wieksza celnosc.
Karabin Spencer Model 1860. Z tej broni mozna bylo oddac 14-21 strzalow na minute. Jego zasieg ognia jakkolwiek nie byl imponujacy. Ze wzgledu na dosc krotka lufe karabin ten byl uzywany podczas Wojny Secesyjnej przez niektore oddzialy kawalerii Polnocy. Po zakonczeniu wojny byl on uzywany przez kawalerie w wojnach z Indianami. (Az do roku 1873 kawalerzysci byli uzbrojeni w 7-strzalowy Spencer. Potem zostal on zastapiony przez 1-strzalowy Springfield o wiekszej celnosci.)
Bardzo popularnym na zachodzie Ameryki byl Winczester Model 1873. Byl on nazywany "karabinem ktory podbil Dziki Zachod."
Byla to bron tzw. powtarzalna, czyli mozna bylo z niego wystrzelic 15 kul bez potrzeby ladowania kazdej kuli osobno.
Mimo dosc imponujacej sily ognia, piechota armii USA nie uzywala winczesterow ze wzgledu na ich slabsza skutecznosc niz Sharpsow i Springfieldow i krotszy zasieg ognia.
Oprocz wyzej wymienionej broni palnej byly jeszcze:
|
Siouxowie sa "najpodlejszymi lotrami wsrod dzikusow" - M.Lewis i W.Clark podczas podrozy przez kontynent. .
W 1738 francuski podroznik Pierre Gaultier de Varennes, sieur de La Vérendrye, z kilkoma ludzmi, w tym jego syn, dotarli do jeziora Winnipeg i rzeki Czerwonej, w obecnej kanadyjskiej prowincji Manitoba. Tam spotkali duza grupe Assiniboinow do ktorych dolaczyli i razem dotarli do wiosek Mandanow w obecnej Polnocnej Dakocie.
W 1794 zostala sformowana firma la Compagnie de Commerce pour la Decouverte des Nations du haut du Missouri, ktora najpierw miala zajmowac sie badaniem ziem nad gorna Missouri a potem handlem z tamtejszymi Indianami. Wsrod jej czlonkow byli bracia Auguste i Pierre Chouteau (ktorzy potem zaslyneli z handlu z Komanczami nad Arkansasem), Jean Papin, Benito Vasquez (ktory postawil fort o swym nazwisku i handlowal z Czejenami, Siouxami i in. plemionami), Joseph Robidoux, Gabriel Cerre, i inni. George Hyde pisze ze pomiedzy 1795 i 1804 francuscy handlarze z St.Louis zawitali do Lakotow i wkrotce zalozyli kilka placowek handlowych niedaleko ujscia rzek Bad i Cheyenne. W 1803 Napoleon sprzedal USA prowincje Luizjana, ktora obejmowala olbrzymi obszar lezacy w srodku kontynentu polnocno-amerykanskiego. W tymze roku handlarz francuski Jean Valle z St. Louis przezimowal u podnozy Gor Czarnych gdzie spotkal Lakotow.
W 1804 Amerykanie zorganizowali ekspedycje pod kierownictwem Lewisa i Clarka w celu zbadania nowo zakupionych ziem oraz znaleziemiu przejscia do oceanu. Amerykanie podrozowali droga wodna, wzdluz Missouri, a nastepnie przez Gory Skaliste, zanim dotarli do oceanu.
Jednymi z pierwszych bialych wsrod Indian prerii, w tym Lakotow, byli misjonarze.
Misjonarz Pierre de Smet (ur. 1801 zm. 1873), pochodzil z Belgii i byl jezuickim misjonarzem.
Odwiedzil on wiele plemion na preriach i w Gorach Skalistych w celu nawrocenia ich na chrzescijanstwo.
W latach 1860-ych spotkal sie z wodzami Lakotow i namowil niektorych do podpisania traktatu pokojowego z Amerykanami.
. .
Pierwsi Amerykanie na rzece Missouri. Przed nimi do ziem Lakotow dotarlo kilka Francuzow z Kanady. (Najwieksze miasto i stolica stanu Dakota, Pierre, ma nazwe od nazwiska Pierre Chouteau, Jr.)
|
. Jako pierwsi na ziemie Lakotow przybyli podroznicy, odkrywcy i misjonarze. Po nich przyszli traperzy, mysliwi i handlarze. Trzech z nich, Charles Courtin, Joseph Dickson i Forrest Handcock, spedzili wsrod Lakotow zime 1805-06. Potem przybylo ich znacznie wiecej.
Traperzy i mysliwi przebywali w Gorach Skalistych i na preriach calymi miesiacami polujac na bizony, jelenie, niedzwiedzie i bobry. Bobrze futerka mialy wielu nabywcow w miastach na wschodzie USA i w Europie. Na nie traperzy zastawiali pulapki i sidla wzdluz rzek i strumieni. Zreszta sama nazwa "traper" pochodzi od slowa ang. "trap" czyli "sidlo, pulapka."
Ci z traperow i mysliwych ktorzy polowali w Goarch Skalistych nazywano ludzmi gor, czyli mountain men.
Najlepsze lowiska z ich punktu widzenia znajdowaly sie nie na ziemiach Lakotow, ale ich sasiadow Szoszonow, Wron i Czarnych Stop. Byly to dwa obszary gorskie.
Mountain men polowali w Gorach Skalistych pojedynczo i w grupach zwanymi "brygadami."
W grupie bylo bezpiecznej na tych oddalonych od cywilizacji ziemiach. Mimo ze byli odwaznymi ludzmi i swietnymi strzelcami, to niektorzy z nich stracili nie tylko skory ale i zycie.
Raz w roku mountain men spotykali sie we wczesniej umowionym miejscu, najczesciej nad rzeka Zielona (ang: Green River) w Gorach Skalistych. Brali w nim udzial takze setki zaprzyjaznionych Indian. Byli to najczesciej Szoszoni, ale takze zjawiali sie tam Nez Perces, Plaskie Glowy i inni. Te spotkania byly nazywane z francuskiego, rendezvous.
Na spotkania mountain men i przyjaznych Indian przybywali handlarze ze wschodu. Glownie z miasta St. Louis.
Mountain men i Indianie sprzedawali im skory upolowanych zwierzat.
Dla mountain men, po miesiacach niebezpiecznego i prawie pustelniczego zycia w dziczy, byl to okres radosci i folgowania w uciechach. Jeden z misjonarzy odwiedzil takie rendezvous i byl zgorszony tym co zobaczyl. Gra w karty, zapasy, konkursy strzelania, pijanstwo, bijatyki, i sex z Indiankami. Niektore tipi zamienialy sie w saloony, inne w kasyna gry, a jeszce inne w burdele. Misjonarz takze byl zgorszony zachowaniem Indian. Wielu z nich sprzedawalo wszystkie skory aby tylko miec alkohol kazdego dnia. Niektorzy "wypozyczali" swe zony i corki dla bialych. Po kupnie skor od mountain men i Indian handlarze ladowali je na wozy i muly i wiezli do wysunietych placowek handlowych otoczonych palisadami i zwanych fortami.
Z fortow wieziono je dalej na wschod.
Poniewaz to byl dosc czasochlonny proces (brak bylo drog) i niebezpieczny (wrodzy Indianie) wiec preferowano transport rzekami. Przeladowywano wtedy skory na lodki i splywano takimi rzekami jak Platte i Missouri, do miast na wschodzie.
W 1841 (?) osiem lodzi typu mackinaw obslugiwanych przez 36 ludzi dotarlo do Fortu Leavenworth.
Przywiezli oni:
Oczywiscie droga wodna nie byla calkowicie bezpieczna.
Obladowane skorami lodzie mackinaw mogly sie wywrocic i zatonac.
Glownym problemem na Platte byla plytkosc tej rzeki i wiele lodzi handlarzy utkwilo na jej piaszczystych "wyspach."
Na glebszych rzekach mogly plywac nie tylko te ciezkie mackinaw ale takze parowce.
Po tym jak moda na bobrze futerka w USA i Europie przeminela, ilosc traperow w Gorach Skalistych znacznie spadla.
Przestano organizowac coroczne rendezvous a wiekszosc "brygad" traperskich uleglo samorozwiazaniu.
Kolejna barwna epoka w historii Dalekiego Zachodu, lub Dzikiego Zachodu, dobiegla konca.
VIDEO: fragment wspanialego filmu o traperze w dziewiczych Gorach Skalistych. Film nosi tytul "Jeremiah Johnson" a role glowna gra gwiazda kina Robert Redford. Czesc filmu krecono na bylych ziemiach Wron i Wschodnich Szoszonow, ktore nie tylko obfitowaly w dzika zwierzyne ale takze w przepiekne krajobrazy.
Traperzy zastawiajacy sidla na bobry w gorach Skalistych, obraz Johna Demotta.
"Gra z ofiara" (ang. Game With the Victim) obraz Howarda Terpninga. Grupa wojownikow zaskoczyla bialego trapera gdzies u podnoza Gor Skalistych. Zamiast go natychmiast zabic, lub wziac do niewoli, postanowili dac mu szanse. Otoz jesli pokona dwoch wojownikow to bedzie mogl odejsc w spokoju. Traper jest uzbrojony w swietny sztucer, ale to jest jednostrzalowa bron. Indianie nie maja broni palnej ale jest ich dwoch. Pozostali wojownicy obserwuja pojedynek. . Po przeminieciu mody na futra bobrow pojawilo sie zainteresowanie skorami innych zwierzat, w tym bizonow. Indianie prerii, w tym Lakoci, przywozili tysiace skor upolowanych bizonow do placowek handlowych. Te placowki zwykle zwano fortami i wiekszosc z nich byla otoczona obronna palisada.
Takie handlowe wizyty mialy uroczysty charakter. Juz z daleka zblizajacy sie Indianie oddawali kilka strzalow w powietrze aby dac znac o swym przybyciu. Handlarze odpowiadali im salutem powitalnym z karabinow lub z lekkiego dzialka. Nastepnie zapraszali wodzow na goscine podczas ktorej wyglaszano wiele mow. Wtedy tez handlarze wreczali im drobne prezenty. Na drugi dzien reszta wioski przychodzila do fortu i zaczynal sie handel. Czesto zaplata za skory byl alkohol. Na przyklad gdy w 1831 biali handlarze postawili Fort Piegan na ziemi Czarnych Stop, pierwsze trzy dni po otwarciu tej placowki mozna nazwac jedna dluga pijatyka.
Handlarze takze opuszczali forty aby dotrzec do wiosek indianskich ktore byly bardziej oddalone i tam prowadzic wymiane. Towary wiezli albo na mulach, albo na wozach ciagnianych przez muly lub woly. Poniewaz czasami przechodzono przez ziemie wrogich Indian wiec karawany mialy swietnie uzbrojona eskorte. Wielu handlarzy wzielo za zony Indianki. Przyczyno tego byl nie tylko brak bialych kobiet tak daleko od cywilizacji, ale takze inne wzgledy. Indianki wiedzialy jak oczyscic i wyprawic skory. Znaly mowe odwiedzajacych handlarza Indian a wiec mogly sluzyc za tlumacza. Dzieci handlarzy i indianek byly mieszancami, metysami. Tacy handlarze jak Bordeaux i Richard, ktorzy handlowali z Lakotami, wyslali swoje dzieci do szkol gdzie sie nauczyly czytac i pisac. Po powrocie do domu pomagali oni ojcom w prowadzeniu interesow. Opowiadali oni tez Indianom o odleglych miastach, o zwyczajach bialych, i czasami czytali im gazety i ksiazki. To wlasnie z tego zrodla niektorzy Siouxowie dowiedzieli sie ze wybuchla wojna secesyjna w roku 1861 (Rok Obfitosci Bizonow w jezyku Lakotow). Handlarz Bent, ktory mial fort nad rzeka Arkansas i handlowal z Poludniowymi Czejenami, Poludniowymi Oglalami, Kiowami i Komanczami mial za zone Czejenke. Ich synowie brali udzial w walkach z bialymi po stronie Czejenow.
Ale nie wszyscy Indianie lubili handlarzy.
Indianie odwiedzaja placowke handlowa.
Handlarze sprzedaja alkohol Indianom.
Handlarze w wiosce Wron, zacietych wrogow Lakotow. Wspanialy obraz Howarda Terpninga, USA.
|
Jeden z oficerow w Forcie Laramie byl krotkowidzem i nosil okulary. Gdy zblizyl sie do grupy kobiet ind. te zaczely dziwnie reagowac. Niektore cos krzyczaly, inne glosno smialy sie. Potem okazalo sie ze przyczyna tego byly okulary. Indianki myslaly ze dzieki nim oficer jest w stanie widziec przez ubranie. . Ilustracja: Obraz Alfreda J. Millera przedstawiajacy Fort Laramie nad Platte, w 1837, czyli w poczatkach swego istnienia. Byl to tzw. okres traperow i handlarzy. Po nich fort zostal przejety przez wojsko. Naookolo powstaly budynki dla zolnierzy i stajnia dla koni. Palisada zostala rozebrana. Poczatki slynnego w dziejach Dzikiego Zachodu fortu Laramie byly skromne. W 1815 nad Polnocna Platte polowal i zakladal sidla traper o francuskim nazwisku, Jacques La Ramee. Wraz z nim byla grupa mysliwych. W 1820 zabili go Arapahowie. W 1832 powstal tu fort, ktory poczatkowo nazywal sie Fort William. Wkrotce nazwe zmieniono na Laramie, aby tym uhonorowac zabitego trapera La Ramee. Fort stal na preriach obfitujacych w bizony. W otoczonym palisada placowce pracowalo 5-6 osob. Byli to ludzie odwazni, twardzi, ktorzy dobrze znali okoliczne tereny i Indian je zamieszkujacych. Ich wyglad przypominal piratow z Morza Karaibskiego. Jednym z pierwszych pracownikow fortu Laramie byl Francuz Rouville. Po tym jak wjechal do fortu siedzac na koniu doslownie "do gory nogami" wzbudzil on ogolny entuzjazm i zyskal szacunek wsrod zebranych Siouxow i Czejenow. (Indianie nie wiedzieli ze w przeszlosci Rouville pracowal w cyrku w St. Louis.)
W rok po postawieniu fortu czlowiek nim zarzadzajacy, Bill Sublette, wyslal dwoch doswiadczonych handlarzy aby znalezli wioski Oglalow i zachecili ich do odwiedzenia placowki. Indianie obozowali po polnocnej stronie Gor Czarnych, spory kawalek drogi od Laramie. Handlarzy przyjeli przyjaznie i po otrzymaniu prezentow wodzowie zgodzili sie odwiedzic fort.
W 1835 okolo 2.000 Oglalow po raz pierwszy odwiedzilo Laramie. (George Hyde pisze ze juz w 1834 fort odwiedzila grupa Oglalow liczaca 100 tipi.)
Fort kilka razy zmienial swe oblicze. Np. palisada z drewna zostala wymieniona na mur z adobe. (Tak jak to widac na ilustracji pod spodem.) Niedaleko fortu powstaly nowe zabudowania. Fort Laramie byl wazny nie tylko ze wzgledow handlowych. Obok tej placowki przechodzily trzy wielkie szlaki wiodace na zachod: oregonski, kalifornijski i mormonski. Tu zatrzymywala sie prawie kazda karawana osadnikow aby odpoczac i uzupelnic zapasy. Za fortem konczyly sie rowniny a zaczynaly sie gory.
Wojsko przejelo fort od handlarzy w 1849. Od tamtego czasu ta placowka byla rozbudowywana aby pomiescic coraz silniejszy garnizon. W Lipcu 1867 stalo tam wiele budynkow wojskowych, a wsrod nich: Do fortu przybywali nie tylko Indianie, handlarze i osadnicy ale takze rozni, czasem dziwni, osobnicy. Np. w zimie 1855 pojawil sie mlody arystokrata angielski, Sir St. George Gore. Mial on ze soba 40 sluzacych i zwiadowcow (w tym slynny Jim Bridger). Jego rzeczy byly wiezione na 6 wozach i 21 podwozach. Oprocz 112 koni bylo wiele wolow oraz ... 14 psow. Gdy sie ocieplilo na preriach Sir Gore opuscil fort i polowal miedzy polnocna Platte i Yellowstone. W 1856 owy gentlemen przeniosl baze swych operacji do Fortu Union nad Missouri.
Niedaleko fortu Laramie powstalo tzw. Miasteczko Indianskich Squaw (ang: Squaw Town).
Niektore z Indianek pracowaly jako sluzace zon oficerow stacjonujacych w forcie. Inne mialy mniej szczescia i staly sie wlasciwie prostytutkami dla zolnierzy. W 1864 jeden z oficerow zostal sluzbowo zwolniony ze sluzby tylko dlatego ze rozeszla sie plotka ze odwiedzal Miasteczko Squaw.
Latem 1864 grupa 20-30 Lakotow zabrala wiekszosc koni pasacych sie obok fortu. Zarzadzony poscig nie przyniosl mierne wyniki. Zolnierze odebrali Lakotom czesc stada, i to tylko te najwolniejsze wierzchowce. Dowodca garnizonu nie posiadal sie ze zlosci.
Pod koniec marca 1869 Czerwona Chmura przyprowadzil do fortu laramie setki mezczyzn, kobiet i dzieci Oglalow z rezerwatu. 25 marca przekroczyli Polnocna Platte, jadac dwojkami w dlugiej kolumnie i spiewajac szczepowe piesni. Po zblizeniu sie do fortu wojownicy wyjechali naprzod i ustawili sie w szyku bojowym.
Zolnierze i cywile wybiegli na dwor i z przerazeniem zobaczyli setki uzbrojonych Indian gotowych do ataku.
W pazdzierniku 1870 delegacja rzadowa spotkala sie z Czerwona Chmura, Amerykanskim Koniem i innymi wodzami Siouxow w forcie Laramie. Wodzom obiecano ze wybiora sobie nowe miejsce na rezerwat. W lutym 1871 naokolo fortu Laramie obozowalo prawie 3.000 glodnych Siouxow i ich sprzymierzencow. Oczekiwali oni ze komendant garnizonu, pulkownik John Smith, wyda im nieco zywnosci. W marcu przybylo jeszcze 500 Siouxow. Wsrod Indian znajdowal sie Szalony Kon. Wiekszosc Indian zgrupowanych wokol fortu Laramie nalezala do Oglalow.
Stopniowo fort Laramie tracil na znaczeniu. Dopiero wybudowanie mostu przez rzeke w zimie 1875-76 ozywilo te placowke na krotko. Otoz jedna z drog wiodacych do Czarnych Gor prowadzila od miasta Cheyenne gdzie byla stacja kolejowa, do fortu Laramie, a stamtad przez rzeke Platte do samych gor.
Garnizon fortu w sile 3 kompanii (w lipcu 1876) mial za zadanie wysylanie niewielkich oddzialow w celu ochrony podroznych przed atakami Lakotow i Czejenow.
W czerwcu 1876 wodz Brulow, Pstrokaty Ogon, bedac w drodze do Denver odwiedzil fort. Gdy wracal z Denver ponownie odwiedzil te placowke, ale tym razem zabral zwloki swej corki pochowanej na pobliskim cementarzu. Niektorzy biali mylnie zinterpretowali to jako zapowiedz problemow z Brulami. Ostatni zolnierze opuscili fort w 1890. Obecnie z kilkudziesieciu budynkow pozostalo kilka. Po palisadzie nie ma najmniejszego sladu.
Fotografia fortu Laramie z 1875 (juz bez obronnej palisady). .
w ktorym jest opisana wizyta Czarnych Stop w Forcie Benton nad Missouri. "Bylismy wtedy juz wtedy tak zalezni od cywilizacji bialego czlowieka, ze wytwory tej cywilizacji stawaly sie nam niezbedne, pograniczne placowki zas, jak Fort Benton, spelnialy w naszym zyciu doniosla role w handlu wymiennym. My dostarczalismy przede wszystkim skor, swietnie wygarbowanych przez nasze kobiety. Byly to skorki zwierzat futerkowych, upolowanych w porze zimowej u podnozy Gor Skalistych lub w samych gorach, skorki szczegolnie cenne, zwlaszcza bobrowe, dalej skory bizonow, jeleni, antylop, niedzwiedzi. W zamian za to nabywalismy glownie proch i olow, dalej strzelby, siekiery, koce lzejsze niz nasze skory bizonowe, choc nie tak cieple, i rozne rzeczy, jak narzedzia, gwozdzie, sol, oraz - cukierki. Cukierki: oto rajskie - co tam ! - boskie lakocie dla nas dzieci. Nastepnego dnia rano matka ubrala mnie odswietnie; mialem pojsc do osady razem z calo rodzina, z ojcem, matka i bratem Mocnym Glosem. Matka zabrala na sprzedaz swiezo uszyty i pieknie ozdobiony kaftan indianski z jeleniej skory, ojciec kilkanascie skorek futerkowych z ostatniego zimowego lowu, ja zas wzialem mala lodke-kanu, zabawke slicznie w drzewie wyrzezbiona przez ojca i wymalowana pieknymi barwami. Gdy przybylismy na miejsce, uczulem oszolomienie. Tak ozywionego ruchu i tak ciekawych rzeczy jeszcze w zyciu nie widzialem. Wielkie, drewnaine domy stojace w znacznych od siebie odstepach, tworzyly dwa rzedy po obydwoch stronach ulicy. Wszedzie krecilo sioe moc ludzi, wiec w obawie, zeby nie zginac wsrod tylu obcych, trzymalem sie mocno matczynej sukni i pozeralem oczyma bujny swiat. Najwiecej uwijalo sie Indian i Indianek, pochodzacych z roznych szczepow, ktore odroznialismy po ozdobach na glowie lub na sandalach-mokasynach. W pewnej chwili uslyszelismy ryk jak gdyby bizonow i tupot wielu racic. Wsrod tumanow kurzu wspaniali biali jezdzcy na olbrzymich koniach pedzili stado bydla. Po raz pierwszy ujrzalem slawnych cowboyow, bialych pasterzy, majacych na glowach kapelusze o szerokich rondach, przy siodlach dlugie liny-lassa do lapania zwierzat; podziwialem ich amerykanskie konie o krotkiej siersci, konie znacznie wieksze niz nasze mustangi. Rowniez po raz pierwszy zetknalem sie z bydlem, 'nakrapianymi bizonami' bialego czlowieka. (...) Ale co najwieksze budzilo we mnie zaciekawienie, to bogactwo towarow w domach handlowych. Sterty przedmiotow wznosily sie pod powaly i byla ich wielka roznorodnosc. Nie wiedzialem na co najpierw patrzec. (...) Spotkalismy takze zaprzyjaznionych Siouxow. Ucieszeni nasza obecnoscia zaprowadzili nas poza osiedle. Tam, na lace, rozniecili ognisko i napredce ugotowali dla nas herbaty; byl to napoj nam nieznany."
PS.
|
Tysiace osadnikow przybywa na ziemie Indian. "Czy jeszcze jakies blade twarze pozostaly tam (na wschodzie) ?" . Po odkrywcach, podroznikach, misjonarzach, traperach i handlarzach, na ziemiach Lakotow pojawili sie osadnicy. W Maju 1841 pierwsza wieksza karawana osadnikow wyruszyla na zachod. Ich miejscem startowym bylo miasteczko Independence nad Missouri. Karawana skladala sie z 60 ludzi (w tym az 5 kobiet) i 16 wozow. Polowa z tych wozow byla ciagniona przez muly i konie, a polowa przez woly. Prowadzacym karawane byl Thomas Fitzpatrick, traper, podroznik, przyjaciel Indian, ktorzy nazywali go Zlamana Reka. Byl on jednym z pierwszych bialych ktory dotarl do Poludniowej Przeleczy. W pewnym dystansie przed karawana jechala grupa misjonarzy (11 osob i 3 male, dwukolowe wozy) pod wodza ojca Pierre-Jean de Smet z zakonu Jezuitow. De Smet spedzi wiele lat wsrod Indian. Jego pamietniki sa dosc interesujace. Ilustracja: karawana osadnikow na Szlaku Oregonskim. W prawym gornym rogu widac osniezone stoki Gor Skalistych. Na lewo od nich jest otwarta przestrzen. Jest to slynna Poludniowa Przelecz (ang: South Pass), ktora stanowila najdogodniejsze przejscie przez potezne gory. W Maju 1843 wyruszyla kolejna karawana, ktora skladala sie z 300 osob i 50 wozow. W nastepnej bylo juz 800 osob i 110 wozow. Lakoci ze zdumieniem obserwowali jak codziennie po kilka karawan osadnikow mijalo Fort Laramie. W koncu jeden z wodzow, wskazujac wschod, zapytal: "Czy jeszcze jacys biali pozostali tam (na wschodzie) ?"
W 1846 Oglala i Brule zaczeli domagac sie prezentow od przejezdzajacych karawan.
Zwykle w takich sytuacjach dochodzilo do spotkania wodzow i tych ktorzy prowadzili karawane. Siedzacy w polkolu na ziemi wodzowie byli czestowani kawa i ciastkami. Potem gdy karawana ruszala w droge, wodzowie odchodzili a pojawiali sie mlodzi wojownicy. Ustawiali sie oni po obu stronach karawany i "eskortowali" przez kilkanascie kilometrow.
Wzdluz poludniowego brzegu Platte biegl ten najwiekszy szlak, czyli Oregonski. Po polnocnej stronie byl Szlak Mormonski, ktorym Mormoni zdazali do Wielkiego Jeziora Slonego w stanie Utah. Przy czym znacznie wiekszy ruch byl po poludniowej stronie rzeki. Np. w 1849 poludniowym brzegiem poszlo 25.000 osadnikow, podczas gdy polnocnym zaledwie 5.000. Te dwa szlaki, Oregonski i Mormonski, laczyly sie w jeden z Forcie Laramie. Po przekroczeniu Poludniowej Przeleczy szlak dzielil sie na Oregonski i Kalifornijski. Osadnicy podrozowali glownie wozami, ktore byly ciagnione przez woly, muly i konie. Choc w wielu filmach amerykanskich dominuja konie jako zwierzeta pociagowe, to w rzeczywistosci bylo nieco inaczej. Ok. 60 % wozow bylo ciagnionych przez woly, 20 % przez muly i zaledwie 20 % przez konie. Konie uwazano za bardziej odpowiadnie do ciagniecia szybkich dylizansow niz ciezkich, powolnych wozow. Poza tym konie byly znacznie drozsze niz muly i woly. Np. dobry kon mogl kosztowac do 200 dolarow. Podczas gdy cena mula w 1849 wynosila 50-90 dolarow, a wola 50-60 dolarow. Tylko najlepsze muly mogly kosztowac ponad 100 dolarow. Oprocz wysokiej ceny konie byly wrazliwe na jakosci i ilosc pozywienia. W przeciwienstwie do koni indianskich, konie bialych nie potrafily utrzymac dobrej kondycji zywiac sie sucha trawa na prerii. Woly byly bardzo silne i cierpliwe. Nie ploszyly sie jak konie i nie byly uparte jak muly. Woly mialy tylko dwa slabe punkty: byly powolne i nie wygladaly tak atrakcyjnie jak konie. Jeden woz osadniczy byl najczesciej ciagniety przez 4-8 wolow. Bardzo ciezki woz handlarzy, lub woz zaopatrzeniowy dla wojska, wymagal 12-24 wolow. Karawany osadnikow mialy swoj terminarz podrozy ktorego staraly sie przestrzegac. A wiec najlepiej bylo wyruszyc w polowie Kwietnia tak aby dotrzec do Fortu Kearny w polowie Maja. Jesli wszystko szlo jak nalezy to do Fortu Laramie przybywano w polowie Czerwca. Jednak najwazniejsze bylo dotarcie do Poludniowej Przeleczy (ang: South Pass) na 4 Lipca. Nomen omen, byl to takze Dzien Niepodleglosci, jedno z najwazniejszych swiat narodowych w USA. Jesli sie dotarlo do tego miejsca 4 Lipca to wg. wszelkiego prawdopodobienstwa karawana dotarla do Kalifornii lub Oregonu miedzy 1 Wrzesnia a 1 Pazdziernika. Czyli zanim snieg pokryl przelecze w gorach Sierra Nevada czyniac je niemozliwymi do przebycia. Na dziewiczych preriach i w Gorach Skalistych zaczely powstawac miasteczka, farmy i rancza. Biali zachowywali sie butnie i byli dobrze uzbrojeni. Dziki Zachod przestawal byc taki dziki. Tam gdzie ziemia byla urodzajna, jak Oregon i Kalifornia, dominowaly farmy. Na innych ziemiach, mniej urodzajnych i nadajacych sie glownie na pastwiska dla bydla, dominowaly rancza. Na terenach gdzie odkryto zloto i srebro powstalo wiele malych miasteczek z ktorych czesc opustoszala jak tylko skonczyly sie poklady cennego kruszcu. Jesli chodzi o ziemie Lakotow to biali najpierw osiedlali sie w dolinie rzeki Platte. W latach 1870-ych nastapil najazd poszukiwaczy zlota na Czarne Gory. Poniewaz pozostala czesc ziem Lakotow to prerie, mniej atrakcyjne dla osadnikow niz Kalifornia i Oregon, wiec pozostaly one slabo zaludnione do dzis.
. .
Osadnicy. Kobieta uzywa widel do zbierania "plackow" na prerii. Byly tu uschniete kupki bizonie, ktore z braku drzew na preriach sluzyly jako opal.
Karawana osadnikow porusza sie latem przez sucha prerie i wzbija tumany kurzu. Na przedzie, przed wozami, konno jada przewodnicy. Byli to doswiadczeni ludzie, swietni strzelcy, ktorzy znali prerie i gory Skaliste, oraz zwyczaje Indian. Kadr z westernu "The Big Trail" (Wielki Szlak) z roku 1930.
Wozy osadnikow ciagniane przez woly, muly i konie. Karawana zatrzymala sie nad rzeka w forcie (zabudowania widac w prawym gornym rogu). Obok fortu stoi kilka tipi zaprzyjaznionych Indian, prawdopodobnie Szoszonow. Kadr z westernu "The Big Trail" (Wielki Szlak) z roku 1930 w ktorym jedna z glownych, i swoich pierwszych rol, zagral wtedy mlody John Wayne.
Nie kazde plemie indianskie bylo tak przyjaznie nastawione do bialych jak Szoszoni, Wrony i Paunisi. Wielu Indian nienawidzilo "bladych twarzy." Na obrazie Henry Farny'ego "Jeniec" (ang. Captive) widac jednego z bialych w niewoli indianskiej. Podczas gdy mieszkancy wioski indianskiej nie przejawiaja zadnego zainteresowania jencem jeden z wojownikow przysiadl obok i bardzo dlugo przygladal sie bialemu. Co czeka jenca nie sposob odgadnac.
|
Kolor pomaranczowy oznacza zasieg osadnictwa do konca wojny secesyjnej w 1865.
Tereny na wschod od rzeki Mississippi byly dosc gesto zaludnione. Ziemie na
zachod od tejze rzeki byly w wiekszosci niezamieszkane. Z tego powodu ten obszar
nazywano Dzikim Zachodem.
Aby zrobic wrazenie na ciekawych Indianach biali lekko porazili kilku z nich pradem. .
W 1861 telegraf dotarl ze wschodu do Fortu Kearney nad rzeka Platte. Zaciekawieni Indianie zebrali sie pod fortem. Aby zrobic wrazenie na ich biali lekko porazili kilku pradem. Takze "czerwonoskorzy" bali sie drutow telegraficznych ... ale nie slupow, o czym Amerykanie nie pomysleli. (ang: The Indians were given some electric shocks; to make them afraid of the wire.)
Indianie mieli dwie metody niszczenia telegrafu. Pierwsza polegala na ulozeniu stosu chrustu wokol slupa, ktory potem podpalano. Jesli brakowalo materialu palnego na prerii wtedy po prostu scinano slupy tomahawkami. Same kable wiazano w suply lub przecinano. Czasami sciete slupy ciagnieto do wioski aby tam ulozyc je w duzy stos, ktory potem podpalano. Wokol niego odbywal sie taniec skalpow. (Nalezy pamietac ze drzewa rosnace na preriach byly niewysokie, wiec slupy z nich zrobione nie mialy tej wysokosci co np. slupy linii telefonicznych w Polsce.)
|
Lakota-Sioux nazywali metysow Slotas i odnosili sie do nich z poczuciem wyzszosci. . Na polnocny-wschod od Lakotow mieszkali metysi. Metys to osoba mieszanego pochodzenia, potomek Indianina i bialej kobiety lub Indianki i bialego mezczyzny. W okresie nas interesujacym zamieszkiwali oni obszary preryjne po obu stronach granicy Kanady i USA. Szczegolna ich koncentracja byla na poludnie od obecnego miasta Winnipeg (zwanego "krolowa kanadyjskiej prerii") i w dolinie rzeki Czerwonej (ang: Red River). Byl to obszar plaskich prerii urozmaiconych dosc spora iloscia niewielkich jezior. Najwazniejsze z nich bylo Jezioro Diabla (ang: Devil's Lake).
Kilka razy w roku metysi calymi rodzinami opuszczali swoje osiedla i wyruszali na rozlegle prerie aby polowac na bizony.
Podczas takiej wyprawy metysi byli dobrze zorganizowani i zdyscyplinowani i poruszali sie w karawanach. W grupie bylo latwiej polowac i bronic sie.
Lakoci nazywali metysow Slotas i odnosili sie do nich z poczuciem wyzszosci.
Latem 1872 metysow obozujacych na polnoc od Missouri odwiedzil Siedzacy Byk i namowil ich do odwiedzenia wiosek Lakotow.
W zimie metysi przybyli saniami do Fortu Peck gdzie czesto obozowali Lakoci. W tym czasie Siedzacy Byk i jego ludzie znajdowali sie nad rzeka Big Dry. Niestety metysi przywiezli takze alkohol. Wkrotce wielu mieszkancow wioski indianskiej bylo pijanych. Doszlo do klotni i bijatyk w ktorych byli zabici i ciezko ranni. W ciagu nastepnych dni wielu wojownikow oddalo skory i futerka za alkohol.
Poniewaz zarowno Indianie jak i metysi polowali na tych samych terenach wiec nieuchronnie dochodzilo miedzy nimi do sporow i walk. Najczesciej walczyli z nimi Yanktonais i Yanktoni. Ale i Lakoci mieli kilka potyczek z metysami.
Hunkpapa byli zdziwieni ze metysi zawedrowali tak daleko na poludnie i podejrzewali ze ich celem jest nie tylko polowanie na bizony ale takze poszukiwanie zlota. Najpierw zwiadowcy Hunkpapow natkneli sie na pojedynczego metysa. Doszlo do wymiany ognia i jeden z wojownikow zostal ranny. Powiadomiono o tym zajsciu Siedzacego Byka. Wodz zebral 100 wojownikow i ruszyl aby ukarac intruzow. Nastepnego dnia rano Hunkpapa znalezli wroga niedaleko zrodla rzeki Rosebud. Metysi nie wygladali na zaskoczonych. Zatoczyli swoje wozy w obronne kolo, do jego srodka zagonili konie, muly i woly, a sami zajeli pozycje strzeleckie. Wiekszosc z nich posiadala wielostrzalowe karabiny i nie brakowalo im amunicji. A w dodatku posiadali jedno dzialko. Wataha wojownikow zblizyla sie do nieprzyjaciela i jeden z nich - Bialy Byk - smialo ruszyl naprzod. W swym popisie dzielnosci szybko objechal naokolo pozycje metysow. Mimo ze Bialy Byk caly czas byl w zasiegu strzalu, nie padl ani jeden strzal ze strony metysow. Metysi nie marnowali amunicji. W tym wykazali sie wieksza dyscyplina niz zolnierze, co jest godne podziwu. Wojownicy ruszyli do masowej szarzy. Obroncy oddali salwe, ktora odrzucila napastnikow na pozycje wyjsciowe. Nikt z Hunkpapow nie zostal zabity. Prawdopodobnie kilku bylo lekko rannych. Wtedy wojownicy zsiedli z koni i z bronia w reku zaczeli sie czolgac w kierunku wroga. Po zblizeniu sie na odleglosc strzalu Indianie otwierali ogien. Po kilku godzinach strzelaniny na duza odleglosc okazalo sie ze poza zabiciem wiekszosci zwierzat, zadnych innych strat Indianie im nie zadali. Co bardziej zniecierpliwieni wojownicy zblizyli sie na odleglosc 50 metrow od wroga. Wtedy to jeden z nich zostal trafiony w czolo. Bialy Byk odciagnal zabitego do tylu. Starszy wojownik o nazwisku Dwie Wrony zajal miejsce zabitego wojownika i tez zostal smiertelnie trafiony. Metysi wypuscili konia za ktorym natychmiast ruszyl jeden z wojownikow. Wtedy obroncy oddali salwe trafiajac zarowno tego wojownika jak i wierzchowca na ktorym jechal. Owy mezczyzna poderwal sie na nogi i zaczal pieszo uciekac. Wtedy to jedna kula trafila go w plecy a druga w genitalia (Bialy Byk wyrazil sie bardziej dosadnie: "shot his prick off" ! :-) Siedzacy Byk podjechal i zabral cialo zabitego na tyly. Nastepnie metysi powstali i ruszyli do ataku. Zupelnie zaskoczeni takim obrotem sprawy wojownicy rzucili sie w kierunku swoich koni a nastepnie rozproszyli sie po prerii. Grupa starcow i chlopcow ktora siedziala pod drzewem i obserwowala bitwe tez rzucila sie do ucieczki. Metysi zdolali zabic trzech z nich. W sumie Hunkpapa mieli 8 zabitych i czuli sie bezradni w walce z ta duza grupa zdyscyplinowanych, odwaznych i dobrze uzbrojonych metysow. Wojownik o nazwisku Stary Byk (ang: Old Bull) powiedzial ze nastroje po bitwie byly fatalne.
|
. .
. .
. .
Bernard DeVoto - "Across the Wide Missouri"
.
.
|
.
.
Inne moje strony:
Plemiona Apaczow i Komanczow
Napoleon, His Army and Enemies (jez. ang.)
.