zdjęcie Winnetou tarcza amulet szklarski t.1 tyl Współczesna grafikaPolowanie na bizony Popularna animacja indianina

Historia i kultura dawnych Indian

INDIAŃSKIE WOJNY
(z białymi i wojny miedzyplemienne na terenach USA)

zobacz także artykuł z Wikipedii: Wojny Indiańskie na terenie USA

| Lista wojen Indiańskich | Wojny okresu kolonialnego (1610-1768) | Wojny Indiańskie Dzikiego Zachodu | Ekspansja USA na Zachód | Armia USA w czasie wojen Indiańskich | Spychanie Indian na zachód | Ustawa o przesiedleniu Indian z 1830 r. | Wojny Apaczów lat 1854-1886 | Wojny Siuksów lat 1854-1890 | I Traktat z Laramie 1851 r. | II Traktat z Laramie 1868 r. | Trzy kampanie Indiańskie lat 1876-1879 | Wojny Międzyplemienne |

Wojny z Indianami
na Dzikim Zachodzie

Zobacz też:

Kampanie indiańskie: | Old Northwest War - (1785) 1790-1795 | Tippecanoe - 1811 | Creek - 1813-1814, 1836 | Seminole - 1817-1819, 1835-1842, 1855-1858 | Black Hawk - 1832 | Comanche - 1867-1875 | Modoc - 1872-1873 | Apache - 1873, 1885- 1886 | Little Big Horn - 1876-1877 | Nez Perce - 1877 | Bannock - 1878 | Cheyenne 1878-1879 | Ute - 1879-1880 | Pine Ridge - 1890-1891 |

Indiańskie konflikty w poszczególnych stanach USA: Alabama, Arizona, Kalifornia, Kolorado, Idaho, Kansas, Montana, Nebraska, Nevada, Nowy Meksyk, Oklahoma, Południowa Dakota, Teksas, Utah, Waszyngton, Wyoming


Indiańskie Wojny na Dzikim Zachodzie

Napisane przez Emersona Hougha w 1918 r.

Obóz Lakota Sioux, John Graybill, 1891
Obóz Lakota Siuksów, John Graybill, 1891

Ziemia między rzeką Missouri a Górami Skalistymi, wzdłuż Wielkich Równin i wysokich podnóży, została przekroczona i zapomniana przez ludzi, którzy przebijali się do dalszych krajów w poszukiwaniu ziem, w których fortuna była szybka i łatwa.
Kalifornia, Oregon,, wszystkie wczesne tereny rolnicze i leśne na dalekim północnym zachodzie - leżały daleko poza równinami i, jak już zauważyliśmy, poszukiwano ich, jeszcze zanim śniono o złocie na zboczu Pacyfiku.

Tak więc tutaj, gdzieś pomiędzy rzeką Missouri i Górami Skalistymi, posuwając się, zyskując i przegrywając, zmieniając się trochę bardziej z każdą dekadą - iw końcu tak szybko się zmieniła, że ??została zużyta i zniesiona w ciągu jednej szybkiej dekady.

Ta niespokojna kraina, która tak długo cieszyła się niewielką reputacją przez wczesnych Amerykanów, była, jak już wspomnieliśmy, pasmem bawołów i krajem Indian poruszających się na koniach - Plemion Wielkich Równin, które żyły z polowań na bizony.

Przez długi czas ta ludność indiańska powstrzymywała białych osadników w Kansas, Nebrasce, Dakotach, Montanie, Wyoming, Kolorado
Ale jak ludzie zaczęli dążyć dalej i dalej na zachód w poszukiwaniu domów w stanie Oregon  lub w poszukiwaniu złota w Kalifornii lub Idaho i Montana.

Problem Indiański stał się poważny.

Wkrótce po wojnie domowej Armia stanęła przed zadaniem eksterminacji lub przynajmniej wysiedlenia dzikich plemion całego tego bezwartościowego i nieznanego Bliskiego Zachodu. Nie był to proces całkiem prosty.
Przez długi czas sami Indianie byli w stanie stawić temu przedsięwzięciu bardzo skuteczny opór. Byli przyzwyczajeni do życia w tym kraju i nie musieli przynosić własnych zapasów; stąd armia walczyła z nimi w niekorzystnej sytuacji.
Armia musiała nauczyć się, jak stać się pół Indianinem, zanim zacznie walczyć z Indianami na równych warunkach. Wydaje się, że nie pożądaliśmy tych ziem w pierwszych dniach walk z Indianami; walczyliśmy raczej o szlaki niż o ziemię.
Sami Indianie mieszkali tam przez całe życie, podbijali swoje środowisko i byli w nim szczęśliwi. Toczyli zaciekłą walkę i nie można ich za to winić.

Największe z naszych indyjskich wojen miały miejsce od czasu naszej własnej wojny domowej, a być może najbardziej godną uwagi ze wszystkich bitew są te, które stoczono na starym pastwisku krów - w krainie naszej ostatniej granicy. Nie brakuje nam obfitych zapisów tego okresu naszej historii. Wkrótce po wojnie secesyjnej tory kolejowe zaczęły wychodzić na równiny. Oprócz wielu nowych osadników przywieźli mnóstwo kronikarzy i historyków oraz pisarzy gorączkowych fikcji lub rzekomych faktów. W tym okresie naszej historii ukazało się wiele książek, z których większość została zaakceptowana jako prawda. To był czas, kiedy wcieliliśmy się w bohaterów Dzikiego Zachodu, surowych, odzianych w skórę łowców i tak zwanych harcerzy, z których każdy mógł opowiedzieć swoją historię i otrzymać ją na równi.
(Zobacz:
Indiańskie ataki podczas budowy linii kolejowych)

W rzeczywistości mniej więcej w tym czasie armii udało się ujarzmić ostatnie plemiona indiańskie na paśmie bawołów, większość naszej historii na Dzikim Zachodzie , przynajmniej jeśli chodzi o najśmielszą przygodę, była sprawą przeszłość. Łatwo było pisać o przeszłości, której wszyscy byli teraz zbyt nowi, zbyt ignorantami lub zbyt zajęci krytycznie, by je zapamiętać.

Już w 1866 roku pułkownik Marcy, doświadczony oficer wojskowy i indyjski bojownik, przyjął postawę pisania o zanikającym okresie amerykańskiego życia. W swojej armii "Życie na granicy" powiedział:

Brule War Party
Brule War Party

"Wielu przyjaciół przekonało mnie, że treść księgi, która jest niniejszym prezentowana opinii publicznej, nie jest bezwartościowa jako zapisy o szybko zanikającym wieku i jako prawdziwe szkice ludzi różnych ras, których pamięć wkrótce zależeć będzie tylko od romansu, chyba że ktoś, kto ich znał, podejmie się pozostawienia zarysów ich szczególnych cech. Jestem przekonany, że usprawiedliwienie można znaleźć w prostym fakcie, że wszystkie te ludy mojego opisu - mężczyźni, warunki życia, rasy rdzennych mieszkańców, żądni przygód myśliwi i pionierzy - odchodzą.

Jeszcze kilka lat, a preria zamieni się w farmy. Górskie wąwozy będą siedzibami zapracowanych fabrykantów, a gigantyczna potęga amerykańskiej cywilizacji zawładnie ziemią od wielkiej rzeki Zachodu po same brzegi Pacyfiku. Świat szybko się zapełnia.

Ufam, że nie popełnię błędu, gdy ośmielę się nadać pewną wartość, choćby najmniejszą, wszystkiemu, co składa się na prawdziwą historię stanu ludzi, będącego wypadkową postępów cywilizacji na kontynencie - stanu, który tworzy szczególne typy charakteru rodzi niezwykły rozwój ludzkiej natury - stan, który również nie może istnieć na tym czy na jakimkolwiek innym kontynencie, a zatem ma szczególną wartość w sumie historii ludzkości".

Takie słowa jak powyższe świadczą o szerokim i dostojnym punkcie widzenia. Nikt, kto śledzi strony Marcy, nie może ich zamknąć niczym innym jak szacunkiem i podziwem. W książkach takich jak ta możemy zatem znaleźć coś na temat ostatnich etapów oczyszczania granicy.

Nawet w czasach Marcy'ego kwestia indyjskiej polityki naszego rządu była dyskutowana. On sam, jako oficer armii, przyjrzał się tej sprawie filozoficznie, ale jego ocena warunków była dokładna. Dawno temu, jak pisał, jego wnioski były takie, jakie można było wyciągnąć czterdzieści lat później.

"Granice ich przyzwyczajonego zasięgu szybko się kurczą, a ich środki utrzymania ulegają odpowiedniemu zmniejszeniu. Biały człowiek posuwa się szybkimi krokami ze wszystkich stron, a oni są zmuszeni ustąpić miejsca jego wtargnięciu. Niedaleko jest czas, kiedy bawół wyginie, a wtedy będą zmuszone do przyjęcia innego trybu życia niż pogoń za przeżyciem. Żaden człowiek nie podda się spokojnie głodowi, gdy żywność będzie w jego zasięgu i jeśli nie może go uczciwie zdobyć, ukradnie go lub zabierze siłą. Jeśli zatem nie nakłonimy ich do uprawiania rolnictwa, za kilka lat będziemy mieli przed sobą alternatywę ich eksterminacji lub nieustannej walki z nimi. To, że ostatecznie są skazane na wyginięcie, moim zdaniem nie pozwala wątpić.

Inny dobrze poinformowany oficer armii, pułkownik Richard Dodge, sam będący myśliwym, przyczepą i jeźdźcem zdolnym do konkurowania z dzikusami na własnych polach, przeniknął do sedna problemu Indian, kiedy napisał:

Indiański atak
Indiański atak

"Koncepcja indyjskiego charakteru jest prawie niemożliwa dla człowieka, który spędził większą część swojego życia otoczony wpływami wykształconego, wyrafinowanego i moralnego społeczeństwa. P
rawda jest po prostu zbyt szokująca, a zbuntowany umysł chroni się w niedowierzaniu jako mniej bolesny róg dylematu.

Jako pierwszy krok w kierunku zrozumienia jego charakteru, musimy przyjąć jego punkt widzenia moralności. Jako dziecko nie jest wychowywany. Od zarania inteligencji jego własna wola jest jego prawem.
Nie ma dla niego dobra ani zła. Żaden strach przed karą nie powstrzymuje go przed jakimkolwiek działaniem, które może wywołać chłopięca zabawa lub wściekłość. Nie marnuje się na niego żadnych lekcji wpajających piękno i pewną nagrodę w postaci dobroci lub ohydy i pewnej kary występku. Ludzie, przez których jest otoczony i dla których wygląda jak wzór dla swojego przyszłego życia, są wielcy i sławni, proporcjonalnie do ich zaciekłości, do zabranych skalpów lub kradzieży, których się dopuścili.

Jego najwcześniejsze, chłopięce wspomnienie to prawdopodobnie taniec radości ze skalpów nieznajomych, których nauczono uważać za wrogów.
Lekcje matki budzą jedynie chęć jak najszybszego zajęcia jego miejsca w walce i wypadach.
Pouczenie jego ojca jest tylko takie, które jest obliczone, aby najlepiej pasowało mu do odgrywania znaczącej roli w pościgu, kradzieży i morderstwie. Cnota, moralność, hojność, honor to słowa nie tylko absolutnie dla niego bez znaczenia, ale są nie da się dokładnie przetłumaczyć na jakikolwiek indyjski język na równinach". lub kradzieży, których się dopuścili.
Jego najwcześniejsze chłopięce wspomnienie to prawdopodobnie taniec radości ze skalpów nieznajomych, których nauczono uważać za wrogów.

Lekcje matki budzą jedynie chęć jak najszybszego zajęcia jego miejsca w walce i wypadach. Pouczenie jego ojca jest tylko takie, które jest obliczone, aby najlepiej pasowało mu do odgrywania znaczącej roli w pościgu, kradzieży i morderstwie. Cnota, moralność, hojność, honor to słowa nie tylko absolutnie dla niego bez znaczenia, ale są nie da się dokładnie przetłumaczyć na żaden język indyjski na równinach". Lub kradzieży, których się dopuścili.
Jego najwcześniejsze, chłopięce wspomnienie to prawdopodobnie taniec radości ze skalpów nieznajomych, których nauczono uważać za wrogów.
Lekcje matki budzą jedynie chęć jak najszybszego zajęcia jego miejsca w walce i wypadach.
Pouczenie jego ojca jest tylko takie, które jest obliczone, aby najlepiej pasowało mu do odgrywania znaczącej roli w pościgu, kradzieży i morderstwie. Cnota, moralność, hojność, honor to słowa nie tylko absolutnie dla niego bez znaczenia, ale są nie da się dokładnie przetłumaczyć na żaden język indyjski na równinach".

Kawaleria USA ściga Indian
Kawaleria USA ściga Indian

Są to surowsze, mniej uprzejme, mniej filozoficzne słowa niż słowa Marcy'ego, ale przenikliwie zarysowują obowiązki armii na granicy. Zawarliśmy traktaty z Indianami   i złamał je.
Z kolei ludzie tacy jak ci ignoranccy dzicy mogliby równie dobrze złamać swoje traktaty; i zrobili. Niestety, nasza polityka wobec Indii w tym czasie była mieszanką zaciekłości i przymilania się.
Indianie nie rozumieli nas bardziej niż my ich. Kiedy wycofaliśmy niektóre ze starych posterunków granicznych ze starego strzelnicy, współplemieńcy zinterpretowali to jako przyznanie, że się ich boimy, i działali zgodnie z tym pomysłem. Z jednego punktu widzenia mieli z nimi rację; na razie wyprowadzaliśmy się do ostatniego z wielkiego krainy bizonów.
Ich wojna była desperacją, podczas gdy nasza była wojna podbojów, nie lepsza i nie gorsza niż wszystkie wojny podbojów, w których silni zagarnęli dobytek słabych.

Pod koniec wojny domowej i na początku wojen z plemionami równin nasza armia była w lepszym stanie niż kiedykolwiek od tamtego dnia.
Składała się z najzdrowszych i najlepiej zaprawionych żołnierzy, którzy kiedykolwiek walczyli pod naszą flagą, iw tamtym czasie reprezentowali większą część naszej siły bojowej niż kiedykolwiek przedtem lub później. W 1860 r. Armia Regularna, nie licząc sił ochotniczych, liczyła 16 tys. W 1870 było to 37 000 - jeden żołnierz na każdy tysiąc naszej populacji.

Przeciwko tej sile, pionierom coraz większej armii pokojowych osadników, napływających teraz na Zachód, stanęła praktycznie cała populacja walczących plemion, takich jak Siuksowie , dwie bandy Cheyenne,   PieganAssiniboine, Arapaho, Kiowa, Komanczów i Apaczów Byli to przywódcy wielu innych plemion w dzikich kampaniach, które podpalały ziemię od Rio Grande do naszej północnej linii.

Siuksowie i Cheyenne były bardziej szczególnie liderzy, a oni zawsze robili co mogli, aby pozyskać pomoc z mniej wojowniczych plemion takich jak Wrona , Wąż, Bannock  i Ute - w rzeczywistości wszystkie dzikie lub na wpół cywilizowane plemiona, które wisiały na bokach ruchu na szlaku w kierunku zachodnim.

Siuksowie , wówczas u szczytu swojej potęgi, zostały wyróżnione przez wielu cech wojowniczych. Walczyli ciężko i szybko wyłapywali wszelkie oznaki słabości swoich wrogów. Tak więc w trakcie naszej wojny secesyjnej , kiedy wycofaliśmy niektóre z wyższych stanowisk, Siuksowie natychmiast wkroczyli i zepchnęli białych do wschodnich granic równin
Potem, kiedy zostaliśmy uwięzieni w śmiertelnym uścisku niszczycielskiej wojny w 1862 roku, powstali w jednej dzikiej fali buntu i zmasakrowali z najstraszliwszą okrucieństwem nie mniej niż sześciuset czterdziestu czterech białych w Minnesocie i Południowej Dakocie
Kiedy generał Sibley wyruszył wśród nich w swojej późniejszej kampanii karnej, miał pełne ręce roboty przez wiele długich i męczących dni.

Wydarzenia po zakończeniu wojny secesyjnej nie poprawiły sytuacji na terenach Indian. Koleje otrzymały duże dotacje do ziemi i zaczęły oferować te ziemie na sprzedaż osadnikom. Żołnierzowy rygor uprawniający posiadacza do zlokalizowania go na terenach publicznych zaczął teraz unosić się w powietrzu. Niektórzy inżynierowie, a nawet robotnicy, na torach kolejowych, widząc, jak realne jest zasiedlenie tych równin, zaczęli wycofywać się i zakładać swoje domy, zwykle niedaleko torów kolejowych.
(Zobacz:
Indiańskie ataki podczas budowy linii kolejowych)

Cały ten wzrost liczebności białej populacji tym bardziej rozwścieczył Indian, ale dał im większą szansę na wyrządzenie szkody naszemu ludowi. Dlatego nasza armia stała się niewiele więcej niż ogromnym ciałem policji i zawsze czekało ukaranie tych obrażających członków plemienia, którzy nic nie wiedzieli o wyższych prawach wojny i którzy popełniali okrucieństwa, które nigdy nie miały sobie równych w historii; chyba że przez jednego z walczących Wielkiej Wojny w Europie, z którym jesteśmy zaangażowani w to pisanie - raz jeszcze w interesie zdrowej i ludzkiej cywilizacji. Trwała ostatnia wielka walka o okupację pogranicza. Wiązało się to z posiadaniem ostatnich z naszych otwartych ziem i można je nazwać wojną o naszą ostatnią granicę.

Ogalala Sioux w oazie w Badlands.
Ogalala Siuks w oazie w Badlands.

Osadnik, który popychał Zachód, nadal był człowiekiem, który dzielił swój czas między karabin i pług. Liczne bawoły zostały wyrżnięte z nieskończoną chciwością przez ludzi, którzy teraz pojawili się na strzelnicy. Ponieważ wielkie stada regularnie wędrowały na południe, gdy padało każdej zimy, osadnicy spotykali się z osadnikami wzdłuż dolnych linii kolejowych i w brutalnym handlu ginęli w tysiącach i milionach. Indianie widzieli ten nagły i przerażający spadek środków do życia. To dla nich oznaczało śmierć. W ich umysłach, zwłaszcza gdy myśleli, że się ich boimy, była jedna odpowiedź na to wszystko - wszyscy biali muszą zostać zabici.
(Zobacz:
Indiańskie ataki podczas budowy linii kolejowych)

Czerwona Chmura, Szalony Koń, Rzymski Nos, Amerykański Koń, Czarny Czajnik - to imiona wielkich indiańskich generałów, którzy udowodnili swoją zdolność do walki.
Czasami sprowadzali na otwarty teren, który nie był okupowany przez wielki ruch pasterski z południa, nawet pięć tysięcy konnych wojowników w jednym ciele, dobrze uzbrojeni i dobrze zaopatrzony w amunicję.

Były to czasy, kiedy indyjscy agenci mieli na swoich listach dwa razy więcej Indian niż faktycznie istniało - i otrzymywali dwa razy więcej zapasów niż faktycznie wydano plemionom. Klątwa polityki była nasza już wtedy i kosztowała nas wtedy, tak jak i teraz, bezcenne miliony najdroższych skarbów naszego narodu. Jeśli chodzi o rezerwaty, które Indianie mieli zająć, opuścili je po lodzie. W końcu, kiedy zostali pobici, poproszono ich tylko o powrót do tych rezerwatów i nakarmienie.

W latach 1869-1875 na Zachodzie walczyło ponad dwieście akcji między armią a Indianami. W większości przypadków biali mieli przewagę liczebną. Relacja, którą armia złożyła o sobie na dziesiątkach niepamiętnych pomniejszych dziedzin - która oznaczała życie lub śmierć dla wszystkich zaangażowanych - byłaby jedną z najlepszych kart naszej historii, gdyby mogła zostać napisana dzisiaj. zeregowi żołnierze armii pogranicza jeździli konno i strzelali do ludzi, którzy potrafili żyć tak jak Indianie i potrafili ich pokonać we własnej grze. Dowodzili nimi oficerowie armii, których typ nigdy nie został ulepszony na żadnym późniejszym etapie naszej armii ani żadnej armii na świecie.

Masakra Fettermana
Masakra Fettermana

Niektóre wielkie bitwy mogą przynajmniej zostać zauważone, chociaż byłoby niemożliwe wymienić więcej niż kilka spotkań wielkich wojen indiańskich na paśmie bizonów mniej więcej w czasie zniknięcia bizona. Fetterman masakra w 1866 roku, w pobliżu Fort Phil Kearny , poście znajduje się na skraju Pasmo Bighorn, był to cios, że Armia nigdy nie zapomniał.
"W miejscu o powierzchni pięćdziesięciu stóp kwadratowych leżały ciała pułkownika Fettermana, kapitana Browna i sześćdziesięciu pięciu żołnierzy.
Każdy mężczyzna został rozebrany do naga, posiekany i oskalpowany, czaszki pobite pałkami bojowymi, a ciała pocięte nożami prawie nie do poznania, z innymi upiornymi okaleczeniami, których cywilizowane pióro waha się zapisać.

Ta tragedia postawiła problem Indii przed krajem jak nigdy dotąd. Ręka zachodniego ranczera i kupca była nieubłagana przeciwko plemionom z  Równin mieszkaniec Wschodu, mając niejasne pojęcie o charakterze, był skłonny nakłaniać osoby odpowiedzialne za politykę rządową do pobłażliwych metod. Podczas gdy wojny Siuksów i Cheyenne przeciągały się, Kongres powołał aktem z 20 lipca 1867 roku komisję pokojową złożoną z czterech cywilów i trzech oficerów armii, która miała zająć się wrogimi plemionami. Przez ponad rok, przy niewielkiej sympatii ze strony wojskowych, komisja ta usiłowała usunąć przyczyny zatargów poprzez przyjacielską konferencję z wodzami indiańskimi.
Postawę wojska odzwierciedla list generała Shermana do swojego brata. "Obecnie wybraliśmy i zapewniliśmy rezerwacje dla wszystkich poza świetnymi drogami. Wszyscy, którzy trzymają się swoich starych terenów łowieckich, są wrogo nastawieni i pozostaną nimi, dopóki nie zostaną zabici. Przez lata czeka nas coś w rodzaju drapieżnej wojny - od czasu do czasu szokują nas masowe morderstwa podróżników i osadników, ale kraj jest tak duży, a przewaga Indian tak wielka, że ??nie możemy zrobić ani jednej wojny i skończ to. Z natury rzeczy musimy zaryzykować i oczyścić Indian, gdy się z nimi spotkamy".

Rezerwat Crow Creek
Rezerwat Crow Creek

Segregacja plemion indiańskich w rezerwatach wydawała się komisji jedynym rozwiązaniem dokuczliwego problemu. Zawarto różne traktaty, a inne miały usunąć plemiona z autostrad kontynentalnych podróży.
Rezultat był niepokojący i zwiększył niepokój wśród Indian.

W środku lata 1868 r. w wielu punktach na granicy Terytorium Indiańskiego (Oklahoma) doszło do najazdów.
Generał Sheridan , który teraz dowodził Departamentem Missouri, wierzył, że wojna powszechna jest nieuchronna. Postanowił dać południowym plemionom nauczkę, której nie zapomną. Tak więc w środku zimy nasze wojska maszerowały przeciwko Czejenom, a następnie stacjonowały w swoich obozach poniżej linii Kansas.

Indianie nie wierzyli, że biali ludzie mogą maszerować przy pogodzie czterdziestu poniżej zera, podczas której sami siedzieli w tipi wokół ognisk. Jednak nasi kawalerzyści maszerowali przy takiej pogodzie iw warunkach takich, jak nasza kawaleria, być może nie wytrzymałaby dzisiaj. Wśród tych oddziałów znajdował się Siódmy Kawaleria, Pułk Custera, utworzony po Wojnie secesyjnej

Dowodził nią sam Pułkownik George A. Custer , ten dzielny oficer, którego nazwisko miało wejść w dalszą i bardziej melancholijną historię Wielkich Równin .

Custer maszerował, dopóki nie natknął się na szlaki Czejenów, o których wiedział, że należeli do zespołu Wodza Czarny Kocioł (Black Kettle). Nie wiedział wtedy, że pod nimi, w tej samej Dolinie Washita, znajdowały się także zimowe obozy Kiowa, Komanczów, Arapaho , a nawet kilku Apaczów

Zaatakował o świcie ponurego zimowego poranka, 27 listopada 1868 roku, po tym, jak przedsięwziął środki ostrożności otaczające obóz, i zabił Wodza Czarny Kocioł (Black Kettle) i innego wodza, Little Rock, i ponad stu ich wojowników.

[Zobacz: Bitwa (Masakra) pod Washita]

W tym ataku zginęło również wiele kobiet i dzieci. Rezultat był taki, który zapadł głęboko w indiański umysł.
Zaczęli szanować ludzi, którzy mogli ich przewyższyć i przeżyć na strzelnicy.
Z pewnością myśleli, że to nie byli ci sami ludzie, którzy opuścili Forts Phil Kearny, CF Smith i Reno. W tej sprawie popełniono jakiś błąd. Indianie zaczęli się nad tym zastanawiać.

Rezultatem była pacyfikacja całego kraju na południe od Platte. Niżsi Indianie zaczęli wchodzić i poddawać się życiu rezerwatu.

Jedna z najcięższych bitew, jakie kiedykolwiek stoczono z plemieniem indiańskim , miała miejsce we wrześniu 1868 r. na Arickaree lub South Fork of the Republican River, gdzie generał "Sandy" Forsyth i jego zwiadowcy przez dziewięć dni walczyli z ponad sześciuset Cheyenne i Arapaho . Indianie ci popełniali okrucieństwa na osadnikach w dolinach Saline, Salomona i Republican River i wiadomo było, że zabili 64 mężczyzn i kobiety, kiedy generał Sheridan postanowił ich ukarać. Forsyth nie miał szans na zdobycie dowództwa nad oddziałami, ale pozwolono mu werbować pięćdziesięciu zwiadowców, wszystkich "pierwszej klasy, zatwardziałych pograniczników", iz tą grupą bojowników stoczył najbardziej dramatyczną bitwę, jaka być może kiedykolwiek stoczona na Równiny

Cheyenne Warriors Edwarda S. Curtisa
Wojownik Cheyenne Edwarda S. Curtisa

Forsyth wpadł na szlak dwóch lub trzech dużych wiosek indiańskich, ale mimo to poszedł dalej, aż dotarł do doliny South Fork. Tutaj Czejenów pod groźnym Wodzem  Rzymskim nosem otoczył go 17 września. Mała grupa zwiadowców schroniła się na zarośniętej wyspie około 60 metrów od brzegu i pospiesznie wykopała się pod ostrzałem. Stali na dystans w liczbie dziesięciu do jednego, z niewielką perspektywą ucieczki, ponieważ mała wysepka nie zapewniała sama sobie ochrony i znajdowała się w bliskiej odległości od brzegów rzeki. Wszystkie ich konie wkrótce zostały zestrzelone, a mężczyźni leżeli w dołach strzelb bez nadziei na ucieczkę. Roman Nose, wściekły na opór stawiany przez ludzi Forsytha, dowodził grupą około czterystu swoich wojowników w najbardziej desperackiej szarży, jaka została odnotowana we wszystkich naszych indyjskich annałach wojennych. Rzadko kiedy Indianin w ogóle szarżował; ale ci współplemieńcy, rozebrani do naga na starcie i początkowo prowadzeni przez tego olbrzymiego wojownika, który przybył wykrzykując swój sprzeciw,

Według raportu Forsytha, Indianie przybyli w regularnych szeregach, podobnie jak kawaleria białych, licząca ponad czterysta osób. Spotkali się z ogniem powtarzalnych karabinów i rewolwerów, a oni stanęli za pierwszym, drugim, trzecim, czwartym i piątym ogniem powtarzalnej broni i nadal szarżowali!

Roman Nose zginął w końcu w kontakcie z strzelbami, do których prowadził swoich ludzi. Druga szarża była mniej desperacka, gdyż dzicy stracili serce po stracie swojego przywódcy. Trzecia, dostarczona pod wieczór tego samego dnia, była zdawkowa. W tym czasie dno płytkiego strumienia było już wypełnione powalonymi końmi i martwymi wojownikami.

Jerzy Aleksander Forsyth

Jerzy Aleksander Forsyth

Forsyth kazał wyciąć mięso z ciał swoich martwych koni i zakopać je w mokrym piasku, aby mogło być przechowywane jak najdłużej. Porucznik Beecher, jego szef zwiadowców, został zabity, podobnie jak Surgeon Mooers i Scouts Smith, Chalmers, Wilson, Farley i Day. Siedemnastu innych członków partii zostało rannych, niektórzy poważnie. Sam Forsyth został postrzelony trzy razy, raz w głowę. Jego lewa noga została złamana poniżej kolana, a prawe udo zostało rozerwane kulą karabinową, co spowodowało u niego ogromny ból. Później wyciął kulę z własnej nogi i część bólu złagodziła. Po jego uratowaniu, kiedy jego złamana noga została ustawiona, nie pasowało mu to, a noga została dwukrotnie złamana w szpitalu i zresetowana, dopóki nie zrobiła się prawidłowo.

Ludzie Forsytha leżeli pod ostrzałem w palącym słońcu w swoich norach na mieliźnie przez dziewięć dni. Ale dzicy nigdy ich nie wypędzili iw końcu odeszli, ich kobiety i dzieci uderzały w bębny śmierci, a cała wioska opłakiwała nieustępliwych odważnych. Drugiego dnia walk Forsyth wysłał posłańców z ogromnym ryzykiem iw końcu oddział został uratowany przez oddział Dziesiątej Kawalerii. Indianie powiedzieli później, że w tej walce mieli ponad 600 wojowników. Ich straty, choć różnie szacowane, były niewątpliwie ciężkie.

To właśnie takie spotkania stopniowo nauczyły Indian, że nie są w stanie pokonać białych ludzi, tak że po pewnym czasie zaczęli ulegać nieuniknionemu.

To, co znane jest jako masakra Bakera, było punktem zwrotnym w półwiecznej wojnie z Czarnymi Stópami , dzikim plemieniem, które żerowało na ludziach handlu futrami w serii rabunków i morderstw. 22 stycznia 1870 r. major EM Baker, prowadzony przez mieszańców, którzy znali kraj, zaskoczył Pieganów w ich obozie zimowym nad rzeką Marias, tuż pod granicą. On, jak Custer, zaatakował o świcie, otwierając spotkanie z ogólnym ogniem w tipi. Zabił stu siedemdziesięciu trzech Piegan, w tym bardzo wiele kobiet i dzieci, co niestety często zdarzało się w tych niespodziewanych atakach. To była godna ubolewania wojna. Ale to zakończyło opór dzikiej Czarnej Stopy. Od tamtego dnia aż do dziś są usposobieni do pokoju.

Bitwa pod Little Bighorn, CM Russell
Bitwa pod Little Bighorn, CM Russell

Straszna zemsta Siuksów i Czejenów w bitwie, która unicestwiła Custera i jego ludzi pod Little Big Horn atem 1876 roku; homerycka walka biegowa wykonana przez Wodza Józefa z Nez Perce - ucieczka, która wprawiała w zakłopotanie naszych najlepszych generałów i ich ludzi przez sto dziesięć dni przez ponad tysiąc czterysta mil pustkowia - są to wydarzenia tak dobrze znane, że wydaje się, że nie trzeba robić więcej, niż odnosić się do nich.
Nez Perce z kolei upadł na zawsze, gdy Józef wyszedł i poddał się, mówiąc: "Z miejsca, w którym teraz stoi słońce, nie walczę już z białym człowiekiem na zawsze". Jego poddanie się losowi nie było pozbawione godności. 
Rzeczywiście, żałobne zainteresowanie związane z nieuniknionym przeznaczeniem wszystkich tych dzikich przywódców, którzy bez wątpienia, zgodnie ze swoimi standardami, robili to, co ludzie powinni robić i wszystko, co ludzie mogli zrobić.

Główną trudnością w wymierzeniu pełnej kary takim bandom było to, że rozproszyły się tak, że po klęsce nie dało się ich w żaden szczegółowy sposób wyprzedzić. Po walce z Custerem wiele osób z plemienia poszło na północ od linii kanadyjskiej i pozostało tam przez jakiś czas. Sam pisarz widział wzdłuż rzeki Qu'Appelle w Saskatchewan niektóre koła wyjęte z zegarków ludzi Custera. Dzicy rozbijali je i używali kół do biżuterii. Oferowali nawet Kanadyjczyków na wymianę - buty, kapelusze i ubrania zdjęte z ciał ludzi Custera.

Wojna Modoc przeciwko wojownikom Kapitana Jacka w 1873 roku toczyła się w lawie w Oregonie i była jedną z pierwszych wojen, które zostały dobrze opisane w gazetach. Słyszeliśmy wiele o długich i próbujących kampaniach prowadzonych przez armię w odwecie za zamordowanie generała Canby'ego w jego namiocie rady. Być może ta wojna dała nam niewielką chwałę, ale w końcu powiesiliśmy prowodyra morderców; i od tego czasu skrajny północny zachód pozostał wolny.

Wojownik Apaczów autorstwa Hermana Wendleborga Hansena
Wojownik Apaczów autorstwa Hermana Wendleborga Hansena

Daleko na suchym południowym zachodzie , gdzie człowiek budujący domy nie próbował jeszcze zająć się ziemią, krwiożerczy Apaczowie od dawna toczyli wojnę, która próbowała odwagi naszej armii, jak być może żadne inne plemiona nigdy tego nie zrobiły. Hiszpanie walczyli z tymi Apaczami przez prawie 300 lat i nie pokonali ich. Oferowali po trzysta dolarów za skalpy Apache i zabrali pewną ich ilość. Ale pozostawili wszystkich pozostałych odważnych zaprzysiężonych na wieczną wrogość. Apacze stali się górskimi banitami, których krwiożercze pragnienie zemsty nigdy nie zamarło. Żadne plemię nigdy nie walczyło bardziej zaciekle. Osaczeni i otoczeni, bez nadziei na ucieczkę, w niektórych przypadkach zginęli dosłownie do ostatniego człowieka. Generał George Crookzakończyli sprzątanie wyjętych spod prawa Apachów tylko przy użyciu przyczep własnych ludzi, którzy stanęli po stronie białych za wynagrodzeniem. Bez zwiadowców Pima nigdy nie zdołałby przebiec Apaczów tak jak on. Być może najtrudniej było znaleźć i walczyć ze wszystkimi Indianami z Równin . Ale w 1872 Crook ujarzmił ich i skoncentrował w rezerwatach w Arizonie . Dziesięć lat później, pod rządami Geronimo , plemię Apaczów wyrwało się na wolność i poddało generałowi Crookowi dopiero po długiej wojnie. Po raz kolejny najechali Nowy Meksyk i Arizonę w latach 1885-6. To był ostatni najazd Geronimo . Został zmuszony przez generała Milesado poddania się i wraz ze swoimi wodzami został deportowany do Fort Pickens na Florydzie. We wszystkich tych zaciętych bitwach i krwawych potyczkach, niespodziankach i morderczych atakach na całym starym terenie, setki zabitych osadników i setki naszych żołnierzy, w tym kilku wspaniałych oficerów. W samotnej walce z Custerem, na Little Big HornArmia straciła samego Custera, trzynastu oficerów i dwustu pięćdziesięciu sześciu żołnierzy zabitych, dwóch oficerów i pięćdziesięciu jeden rannych; w sumie trzysta dwadzieścia trzy zabitych i rannych w jednej bitwie. Custer miał w swojej pełnej kolumnie około siedmiuset ludzi. Liczbę Indian szacowano różnie. Mieli około pięciu tysięcy ludzi w swoich wioskach, kiedy spotkali Custera w tej najbardziej historycznej i najbardziej upiornej bitwie na Równinach. Nie ma sensu wznawiać starych dyskusji na temat Custera i jego pochopnej odwagi. Czy w błędzie, czy w mądrości, umarł i dzielnie. On i jego ludzie pomogli oczyścić granicę dla tych, którzy mieli podążać, i zadanie to zebrało swoje żniwo. W ten sposób powoli, ale systematycznie, mimo że utrudniała nam chwiejna polityka rządowa wobec Indian, przebrnęliśmy przez te wielkie indyjskie wojny na pograniczu, nasi żołnierze wykonywali swoją pracę wspaniale i bez narzekań, takiej pracy, jakiej nigdy nie było w żadnej innej cywilizowanej armii. poproszony o zrobienie lub mógłby zrobić, gdyby został poproszony. Pod koniec wojny domowejmy sami byliśmy narodem walczących ludzi. Byliśmy sprawni i przygotowani. Średnia naszych wojowniczych cech nigdy nie była tak wysoka jak wtedy. Pogranicze stworzyło swoich własnych tropicieli, własnych zbawicieli, własnych wojowników.

Masakra Wounded Knee
Masakra Wounded Knee

Więc teraz granica była gotowa, czekając na człowieka z pługiem. Zbliżał się świt tego ostatniego dnia.

O autorze: zaczerpnięty z książkiupływem Granicy, kronika Starego Zachodu, przez Emerson Hough, Yale University Press, 1918. Emerson Hough (1857-1923) .was autor i dziennikarz, który napisał frakcyjnych kont i historyczny powieści o życiu na amerykańskim Zachodzie. Jego prace przyczyniły się do ustanowienia Zachodu jako popularnego gatunku w literaturze i filmie.
Przez lata Hough pisał artykuł "Out-of-Doors" dla Saturday Evening Post i współpracował z innymi ważnymi magazynami.

Zobacz także:

Wojny indiańskie na terenie USA

Lista wszystkich wojen indiańskich

Stary Zachód