zdjęcie Winnetou tarcza amulet szklarski t.1 tyl Współczesna grafikaPolowanie na bizony Popularna animacja indianina

Wikipedia
 |
Geografia Indian USA | Plemiona Indian USA | Historia Indian USA | Kultura i religia Indian | Wojny Indian |

Indiańskie Wojny
Wojny Najważniejszych Plemion
 | Wojny Indian Wielkich Równin | Wojny Indian z Meksykiem (1533-1933) | Wojny Apaczów (1541-1924) | Wojny Komanczów 1706-1875 | Wojny Siuksów 1659-1891 | Wojny Nawahów 1582-1868 | Wojny Czirokezów (Cherokee) 1710-1865 | Bitwy i Wojny Czejenów (Cheyenne) (1676-1879) | Indiańskie Wojny Międzyplemienne | Armia USA |

Wojny Apaczów z USA (1849-1924) i Wojny Apaczów z Meksykiem (1541-1933)

Wojny Geronimo (1861-1886)
 | Bitwa pod Cibecue Creek (1881) | Bitwa pod Fort Apache (1881) | McMillenville (1882) | Bitwa pod Big Dry Wash (1882) | Masakra McComas [Lordsburg Road] (1883) | Bitwa pod Devil's Creek (1885) | Walka Baca's Wagon Train (1885) | Bitwa pod Little Dry Creek (1885) | Crawford affair [Nacori Chico] (1886) | Napad na Bear Valley (1886) | Pinito Mountains |

Bitwa pod Cibecue Creek (1881)

Tematy Apaczów: | Plemię Apaczów | Wojny Apaczów (1541-1924) | Apaczeria | Llano Estacado | Bizony |
Szczepy Apaczów: (Chiricahua (w tym Apacze Mimbrenos), Jicarilla, Lipan, Mescalero (w tym Salinero Apacze), Plains (Kiowa) Apacze, Apache Zachodni (w tym Tonto Apacze))

Wodzowie Indian: Nock-ay-det-klinne ?


Bitwa pod Cibecue Creek (1881)

była starciem Wojen Apaczów (1541-1924), stoczonych w sierpniu 1881 roku pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, Apaczami z Gór Białych w Arizonie, w Cibecue Creek w rezerwacie Indian Fort Apache

Po wyprawie Żołnierzy Indiańskich zwiadowców, armii amerykańskiej "aresztowali" wybitnego szamana Apaczów z Cibecue o imieniu Nock-ay-det-klinne.

Żołnierze armii amerykańskiej zabrali Nock-ay-det-klinne z powrotem do fortu, gdy zostali zaatakowani przez wojowników Apaczów.
Podczas konfliktu żołnierze armii amerykańskiej zabili Nock-ay-det-klinne.

Większość z 23 Zwiadowców Apaczów zbuntowała się, w największej tego typu akcji w historii USA. Żołnierze wycofali się do Fort Apache.

Następnego dnia Apacze z Gór Białych przeprowadzili kontratak.

Wydarzenia te wywołały powszechne niepokoje i doprowadziły do opuszczenia przez wojowników Apaczów z Białych Gór rezerwatu Indian Fort Apache i połączenia sił z przywódcą Apaczów z plemienia Bedonkohe z plemienia Chiricahua o imieniu Goyahkla, lepiej znanym jako Geronimo


Wojownik Apaczów autorstwa Williama F. Farny'ego

Tło

Nock-ay-det-klinne był szanowanym szamanem Apaczów z plemienia Cibecue i wodzem bandy Canon Creek z plemienia Cibecue Apaczów, grupy Apaczów Zachodnich . Często doradzał czołowym wojownikom, takim jak Cochise i Geronimo. Z powodu korupcji i niezdrowych warunków w rezerwacie Indian Fort Apache we wschodniej Arizonie, Nock-ay-det-klinne zaczął organizować ceremonie znane jako tańce duchów we wsi Cibecue. Było to częścią duchowego odrodzenia pod koniec XIX wieku wśród rdzennych Amerykanów zmagających się z dezorganizacją swoich społeczeństw, gdy byli wypychani do rezerwatów. Ceremonie często obejmowały intensywne picie i używanie roślin halucynogennych, takich jak pejotl . Za ich pośrednictwem Apacze wyrażali i jednoczyli się pod wpływem swojego niezadowolenia z warunków życia w rezerwacie. Amerykańscy osadnicy w tym regionie zaczęli się niepokoić tańcami, które ich zdaniem były związane z przygotowaniami do wojny. Wojsko przybyło, aby zbadać sytuację i oddzielić szamana od jego zwolenników.

Żołnierze stacjonujący w Fort Apache to m.in. oddziały D i E, 6. kawaleria ; kompania D, 12. piechota ; i kompania A, zwiadowcy indiańscy. Kapitan Edmund Clarence Hentig został przeniesiony do Fort Apache w 1876 roku. Był kapitanem i dowodził kompanią D. [ 2 ] Podporucznik Thomas Cruse dowodził kompanią A. Spośród jego 25 zwiadowców, 12 było z orkiestry wodza Pedro, a 13 było Apaczami Cibecue; Nock-ay-det-klinne był jednym z ich własnych wodzów i szamanów. Za zgodą wojska zwiadowcy służący z oddziałami często uczestniczyli w tańcach Nock-ay-det-klinne'a w pobliżu Fort Apache.

Cruse napisał później:

Po rozpoczęciu tańców medycznych wokół posterunku zauważyłem zmianę. Zazwyczaj [zwiadowcy] są bardzo chętni do komunikowania wszystkiego, co wiedzą lub mogli zobaczyć, ale po tych tańcach stali się bardzo małomówni i nie chcieli mówić o niczym, co działo się wśród innych Indian lub między sobą. Pewnego ranka doniesiono mi, że powiedzieli inżynierowi w tartaku, że zamierzają oczyścić posterunek i mieć go dla siebie. Nie mogłem dowiedzieć się, kto wypowiedział tę uwagę od zwiadowców, którzy zostali zapytani. Wcześniej kręcili się po kuchniach i kwaterach mężczyzn i rozmawiali o sobie, swoich wodzach i wszystkich sprawach, ale po tych tańcach zmienili się do tego stopnia, że ??wszyscy to zauważyli. Jednak po zapytaniu ich nie mogłem uzyskać żadnych informacji.

Około 10 sierpnia pułkownik Eugene Asa Carr zapytał Cruse'a o jego opinię na temat lojalności zwiadowców. Cruse odpowiedział: "całkowicie nie ufał swoim zwiadowcom w przypadku powstania Gór Białych [Apaczów] i uważał, że wszyscy lub prawie wszyscy pójdą z wrogiem i zalecił ich zwolnienie". [ potrzebne źródło ] Cruse zauważył zmiany w ich nastawieniu i zachowaniu. Powiedział również Carrowi, że głównymi uczestnikami każdego lokalnego powstania będą przyjaciele i krewni zwiadowców, a nawet jeśli zwiadowcy nie zwrócą się przeciwko wojsku, nie będą przydatni w konflikcie. Większość oficerów na posterunku i Sam Bowman mieli takie samo zdanie.

13 sierpnia Carr wysłał telegram do siedziby departamentu:

Tutaj panuje ogólne wrażenie, że mężczyźni z indyjskiej kompanii zwiadowczej pójdą ze swoimi przyjaciółmi, jeśli uciekną. Proszę o upoważnienie do zwolnienia ich lub tych z nich, których uznam za niegodnych zaufania i zwerbowania na ich miejsce godnych zaufania. [ potrzebne źródło ]

Zezwolenie na zwolnienie zostało udzielone, ale linia telegraficzna została zerwana, zanim Carr je otrzymał. Nie słyszał od departamentu przez dwa i pół tygodnia, po tym jak jego żołnierze i on wrócili z zasadzki w Cibecue.

Rutynowo, w każdą niedzielę rano, oficerowie kontrolowali kompanię skautów. Carr polecił Cruse'owi zabrać broń skautów po inspekcji 14 sierpnia. Cruse miał powiedzieć skautom, że będzie trzymał ich broń w swoim biurze, aby chronić ich przed deszczem. Broń była regularnie przechowywana w pokoju porządkowym; oficerowie wydawali ją tylko mężczyznom pełniącym służbę pasterską, żołnierzom i skautom wysyłanym na oddelegowanie oraz wszystkim mężczyznom w sobotnie wieczory na inspekcje w niedzielny poranek. Skauci odebrali odebranie broni jako oznakę nieufności, ale Cruse próbował, aby tłumacz załagodził sprawę i uważali, że są usatysfakcjonowani.

Carr postanowił zabrać swoją kawalerię i zwiadowców Cruse'a do Cibecue i zostawić piechotę w Fort Apache. Nie czuł się komfortowo, zabierając ze sobą zwiadowców, ale nie miał wyboru. Później powiedział: "Musiałem zaryzykować. Byli szeregowcami pod moim dowództwem, do służby; i nie mógłbym znaleźć szamana bez nich. Uznałem również, że lepiej będzie, jeśli okażą się niewierni, nie powinno to mieć miejsca na posterunku [gdzie były rodziny oficerów, biali cywile i własność rządowa]". [ potrzebne źródło ]

W niedzielny poranek, 28 sierpnia, wkrótce po powrocie zwiadowcy Chapeau do Fortu Apache bez Nock-ay-det-klinne, Carr powiedział Cruse'owi, aby pozwolił zwiadowcom zatrzymać broń po inspekcji i przygotował się do wyruszenia następnego ranka, aby aresztować szamana. John Byrnes, urodzony w Dublinie Irlandczyk przydzielony do Kompanii A, wiedział o szacunku, jaki zwiadowcy Apaczów mieli dla Nock-ay-det-klinne i był zaniepokojony. Byrnes ostrzegł Cruse'a, że ??zwiadowcy nie powinni być uzbrojeni, ponieważ nie można im ufać. Byrnes wcześniej odradził Carrowi, aby nie pozwalał zwiadowcom zatrzymać broni. Cruse powiedział Byrnesowi, że działa na rozkaz Carra.

Opuszczamy Fort Apache

Około 10:00 rano następnego dnia Carr opuścił Fort Apache z pięcioma oficerami, 79 żołnierzami z oddziałów D i E, 6. kawalerii i 23 zwiadowcami z kompanii A, aby dokonać aresztowania. Cruse zabrał Byrnesa jako swojego przewodnika. Carr zabrał również Charlesa Hurrle'a, tłumacza; Charlesa "Nat" Noblesa, głównego pakowacza; jednego cargadora, głównego asystenta głównego pakowacza; czterech pakowaczy; i Clarka Carra, dziesięcioletniego syna dowódcy. Sześćdziesięciu żołnierzy, głównie z kompanii D, 12. piechoty i kilku cywilów pozostało w Fort Apache, a major Cochran dowodził posterunkiem. Tuż przed ich wyjazdem Carr napisał wiadomość dla generała Willcoxa: "Wysłałem wiadomość do Nock-ay-det-klinne, że chcę się z nim zobaczyć. Nie wydaje się, aby miał przyjechać, a ja szukam jego miejsca na Cibicue, aby spróbować go złapać". Ponieważ linia telegraficzna była zerwana, Willcox otrzymał wiadomość dopiero trzy dni później. Nie było powszechnie wiadome, że planowana jest wyprawa do obozu Nock-ay-det-klinne. Carr trzymał w tajemnicy cel i miejsce marszu. Zwiadowcy nie zostali poinformowani, w którą stronę mają iść, dopóki siły nie wyruszyły. Po otrzymaniu powiadomienia o wyruszeniu na marsz, zwiadowcy podejrzewali, że miejscem docelowym jest Cibecue.

Po przekroczeniu rzeki White River, tuż za Fort Apache i dotarciu do płaskowyżu po drugiej stronie, kilku Apaczów mieszkających wzdłuż rzeki podjechało i porozmawiało ze zwiadowcami. Carr zwołał tubylców i zwiadowców i powiedział im, dokąd zmierza dowództwo i co zamierza zrobić. Powiedział, że nie zamierza skrzywdzić Nock-ay-det-klinne, ale chce, żeby poszedł z nim. Powiedział ciekawskim tubylcom, żeby poszli i powiedzieli swoim przyjaciołom, żeby się nie niepokoili, ponieważ nie zamierza ich niepokoić i nie będzie żadnych kłopotów. Stanton otrzymał rozkaz wyruszenia na zwiad pod dowództwem pułkownika Eugene'a A. Carra, z poleceniem udania się do Cibecue Creek i aresztowania szamana. Dowództwo aresztowało Indianina, a następnie rozbiło obóz na noc w Cibecue Creek, pomimo ogólnego podniecenia, jakie operacja wzbudziła wśród Apaczów podążających za szamanem.

Carr wybrał Verde Trail do Cibecue. Chociaż była to najkrótsza trasa, szlak był trudny, przebiegał przez górzysty teren pokryty głównie drewnem. Szlak mógł być miejscami bagienny, ale region znajdował się wówczas w trzecim dniu dziewięciodniowego okresu bez deszczu. Pierwszego dnia Carr i jego batalion przebyli około 29 mil. Kręcili się przez głębokie kaniony o skalistych zboczach. Rozbili obóz na noc w kanionie, gdzie szlak przecinał Carrizo Creek. Tego wieczoru, po kolacji, Carr wydał każdemu zwiadowcy 20 sztuk amunicji.

Zawołałem ich do mojego namiotu i długo z nimi rozmawiałem. Powiedziałem im, że posłałem po szamana, aby porozmawiać z nim o doniesieniach, że powiedział, że biali opuszczą kraj, gdy kukurydza dojrzeje itd. Mose [sierżant kompanii A] dzielnie bronił swojego przyjaciela, ale w końcu ustąpił, że gdy między przyjaciółmi dochodzi do nieporozumień, powinni to omówić. Następnie zgłosił się na ochotnika, aby pójść naprzód i powiedzieć Nock-ay-det-klinne, jaki jest cel wyprawy. Powiedziałem mu, że może robić, co mu się podoba; że raz posłałem po szamana, a on nie przyszedł, a teraz zamierzam go przyprowadzić; że nie zamierzam mu zrobić krzywdy, ale pokazać mu, że musi przyjść, gdy zostanie wezwany. Że jeśli nie powiedział tych rzeczy, zostanie natychmiast wypuszczony; ale jeśli to zrobił, on i Indianie muszą zrozumieć, że nie są one prawdą - biali zostaną itd. Następnie pokazałem im kometę przez moją lunetę. Nock-ay-det-klinne powiedział mi 15 lipca w odpowiedzi na pytanie o poprzednią kometę, że podniósł tę kometę. Być może ci Indianie myśleli, że to moja kometa. ... Powiedziałem mu [Mose] i wszystkim zwiadowcom, aby powiedzieli wszystkim Indianom, że powinni się spotkać, że moją jedyną misją jest dopadnięcie Nock-ay-det-klinne i że on nie zostanie skrzywdzony, a nikt inny nie będzie przeszkadzany.

Zasadzka uniknięta


Eugene Asa Carr

Około półtora mili od Cibecue i trzech mil od wioski Nock-ay-det-klinne, szlak odchodził od Verde Trail. Ten drugorzędny szlak biegł po przekątnej w górę doliny, przez wysoki, otwarty teren, przez trawiaste zbocze, które rozciągało się od wzgórz do lasu wzdłuż Cibecue. Była to krótsza droga do wioski Nock-ay-det-klinne. Od tego rozwidlenia Verde Trail przecinał skalisty i pagórkowaty teren bezpośrednio do Cibecue Creek. Miejsce, w którym przekraczał strumień, nazywano Verde Crossing.

Po drugiej stronie strumienia, inna drugorzędna ścieżka biegła w górę strumienia, tuż za krzakami i zaroślami dna strumienia, do domku Nock-ay-det-klinne'a. W tym obszarze pola kukurydzy były rozrzucone na dnie strumienia. Tam, gdzie Indianie nie oczyścili dna pod uprawę, rosły krzaki. W wielu miejscach były gęste. Brzegi strumienia, które były czasami strome, rozciągały się 10 do 12 stóp nad dnem strumienia, na którym znajdowała się otwarta równina z rozrzuconymi jałowcami, ale bez ciężkiego drewna lub gęstych krzaków. Carr później opisał strumień jako "mały górski strumień, przez który można przeskoczyć w wielu miejscach i w niektórych stanąć; a zarośnięte dno nie ma średnio stu jardów szerokości". [ potrzebne źródło ]

Około pierwszej lub drugiej po południu Cruse, Byrnes i zwiadowcy dotarli do rozwidlenia. Zwiadowcy Apaczów namawiali Cruse'a, by poszedł Verde Trail. John Byrnes, przewodnik oddziału, który był podejrzliwy wobec zwiadowców, ostrzegł Cruse'a, by był ostrożny. Cruse postanowił zaczekać, aż nadejdzie Carr, ale zanim Carr przybył, Cruse zmienił zdanie i rozpoczął dowodzenie wzdłuż Verde Trail. Kiedy Carr dotarł do rozwidlenia, zdał sobie sprawę, że Cruse wybrał dłuższą trasę, ponieważ poprzedniej nocy dowiedział się od Mose'a, że ??Nock-ay-det-klinne mieszka dwie lub trzy mile powyżej Verde Crossing. Carr myślał, że indiańscy zwiadowcy chcieli po prostu zostać na Verde Trail, aby szybciej dostać się do wody. Nie wiedział, że zatrzymali się, aby napić się, gdy mijali wodę około dwóch mil dalej.

Zamiast wybrać dłuższą trasę, Carr wysłał Hurrle'a, aby powiedział Cruse'owi i jego ludziom, aby poszli szlakiem na prawo. Oddział Cruse'a minął już około jednej trzeciej mili za rozwidleniem, gdy Hurrle do nich dotarł i przekazał Cruse'owi wiadomość. Grupa zmieniła szlak. Zwiadowcy wydawali się przerażeni, co skłoniło Byrnesa do spekulacji u Cruse'a, że ??zwiadowcy wprowadzili oddział w zasadzkę. Cruse później napisał: "Kiedy ruszyliśmy w drugą stronę, [zwiadowcy] wykazywali wiele objawów złości, a jeden lub dwóch z mojej kompanii powiedziało, że byli bardzo źli, ponieważ nie poszliśmy drugą ścieżką". Cruse nie zgłosił swojego niezadowolenia Carrowi. Kilku oficerów, którzy badali sytuację, później zgodziło się z Byrnesem, że zwiadowcy próbowali wprowadzić siły w zasadzkę, którą Apacze z Gór Białych zastawili wzdłuż dna potoku.

Carr bardziej martwił się o znalezienie miejsca na rozbicie obozu późnym popołudniem po aresztowaniu. Uważał, że otwarty teren tuż przed nim, obok strumienia i na północ od Verde Crossing, będzie dobrym miejscem na obóz. Zanim dowództwo zmieniło kierunek, nie było widać żadnych Apaczów, poza zwiadowcami. Gdy to nastąpiło, tubylcy zaczęli wychodzić z dna strumienia w grupach po dwóch lub trzech. Większość skierowała się w stronę wioski Nock-ay-det-klinne.

Gdy dowództwo znajdowało się około dwóch mil od wioski, przywódca bandy Carrizo Creek Apaczów Cibecue , Sanchez (nazywany przez Apaczów: Bé-cbi?o'dn - "Metalowy Ząb" lub "Żelazny Ząb"), którego banda licząca około 250 osób mieszkała nad Carrizo Creek, 12 mil na północ od Carrizo Crossing, wyszedł z dna potoku. Był nieuzbrojony i jechał na białym kucyku. Jego twarz była pomalowana na czerwono, ale było to normalne zjawisko. Indianie często przychodzili do Fort Apache z pomalowanymi twarzami. Sanchez uścisnął dłoń Carra i powiedział Hurrle'owi, że wraca do domu. Pojechał na tył kolumny, a następnie z powrotem na dno potoku. Później, gdy oficerowie Carra i kluczowi cywile wspominali wydarzenia, uważali, że Sanchez liczył żołnierzy, gdy jechał wzdłuż ich kolumny. Gdy Sanchez wracał na dno strumienia, Hurrle powiedział Carrowi, że nie zmierza w dobrym kierunku, by wrócić do domu. Carr obejrzał się i zobaczył, że jedzie w kierunku dna. Carr pomyślał, że może wraca na dno strumienia, by zabrać rodzinę lub przyjaciół. W każdym razie Carr nie chciał okazywać tubylcom żadnych oznak nieufności.

Zanim dowództwo dotarło do Cibecue, zatrzymali się na małym pagórku, aby odpocząć. Byli około mili od obozu Nock-ay-det-klinne. Gdy dowództwo zbliżyło się do punktu, w którym szlak przecinał Cibecue, zwiadowcy poprosili Carra, aby zatrzymał się i rozbił obóz przed przekroczeniem strumienia. Powiedzieli, że trawa jest lepsza po tej stronie, a po drugiej stronie strumienia rozciągają się pola kukurydzy; zwiadowcy nie chcieli, aby konie i muły dowództwa zjadały kukurydzę Apaczów. Carr odpowiedział, że przebył długą drogę, aby dotrzeć do Nock-ay-det-klinne przed rozbiciem obozu. Dowództwo kontynuowało marsz pod przewodnictwem Chapeau.

Aresztowanie Nock-ay-det-klinne

Po przekroczeniu strumienia, który nie był głęboki aż po brzuch, siły przemieściły się na niewielką odległość do wioski Nock-ay-det-klinne'a. Z ich perspektywy wioska znajdowała się na niskim płaskowyżu, około 20 stóp nad dnem potoku i 8 do 10 stóp wyżej niż równina po tej stronie potoku. Ten płaskowyż rozciągał się w górę potoku, tak daleko, jak mężczyźni mogli zobaczyć. Szlak do chaty Nock-ay-det-klinne'a przebiegał między urwiskiem, na którym znajdowała się wioska, a krzakami na dnie potoku. Tutaj ścieżka była wąska, ponieważ krzaki sięgały podnóża urwiska. Cruse, Byrnes i zwiadowcy dotarli jako pierwsi do wickiup Nock-ay-det-klinne'a . Kiedy przybyli, Mose wyszedł z Nock-ay-det-klinne'em i przedstawili ich sobie. Po tym, jak uścisnęli sobie dłonie, Cruse powiedział Nock-ay-det-klinne'owi, że Carr chce się z nim zobaczyć. Szaman zapytał wtedy, gdzie jest Carr. Cruse powiedział, że jest w drodze. Carr wkrótce przybył ze swoimi żołnierzami. Była godzina 15:00.

Carr ruszył do przodu, by spotkać się z Nock-ay-det-klinne, który stał przed swoją chatą z Mose i Charliem. Obaj uścisnęli sobie dłonie. Carr wspominał spotkanie:

Powiedziałem mu przez tłumacza, po co przyszedłem, tak jak powiedziałem zwiadowcom poprzedniej nocy. Powiedziałem mu to w obecności innych Indian, w ich własnym języku, aby wszyscy zrozumieli. [Oprócz zwiadowców było tylko około trzech Indian płci męskiej.] . . . Następnie powiedziałem mu, że będę go traktował jak przyjaciela, dopóki zarzuty nie zostaną zbadane, a jeśli nie będą prawdziwe, zostanie zwolniony. Już im zaprzeczył. Pokazał mi przepustkę od Agenta dla siebie i innych, aby sadzić kukurydzę na Cibicu przez 60 dni, datowaną na 13 maja i przedłużoną do 13 lipca o kolejne 60 dni. Powiedziałem mu, że Agent chce, abym go przyprowadził, aby porozmawiać itp. Wymyślił [] wymówkę, dlaczego nie przyszedł wcześniej, że ma pacjenta do opieki, a Indianie obwiniliby go, gdyby zostawił chorego mężczyznę; ale powiedział, że go wyleczył, i że wrócił do domu dziś rano i on, Nock-ay-det-klinne, jest teraz gotowy, żeby pójść ze mną. Powiedziałem mu, że wszystko w porządku i jeśli wszystko zostanie wyjaśnione, zostanie zwolniony za kilka dni. Następnie rozkazałem oddelegować strażnika [jednego podoficera i ośmiu ludzi]; powiedziałem mu, kto jest za to odpowiedzialny, sierżant [John E] McDonald, Troop E, 6th Cavalry; że jeśli spróbuje uciec, zostanie zabity. Uśmiechnął się i powiedział, że nie chce uciekać, jest całkowicie chętny, żeby iść. Następnie powiedziałem mu, że jeśli będzie próba ratunku, zostanie zabity. Uśmiechnął się również na to i powiedział, że nikt nie będzie próbował go ratować. Powiedziałem mu również, że może zabrać ze sobą część swojej rodziny. Ta rozmowa odbywała się w obecności innych Indian, celowo, aby ich uspokoić i przekonać ich do swoich racji. Mose czasami powtarzał i wyjaśniał, kiedy wydawało się, że nie rozumie znaczenia słów tłumacza Hurrle'a. Myślałem, że fakt, iż jest on zakładnikiem, zmusi ich do zachowania szczególnej ostrożności, aby nie doprowadzić do kolizji.

Gdy Carr przygotowywał się do opuszczenia obozu Nock-ay-det-klinne, powiedział swoim oficerom, że dowództwo zamierza udać się w dół strumienia, aby znaleźć miejsce na obóz. Wiedział "prawie dokładnie", gdzie będą rozbijać obóz, ponieważ wcześniej tego dnia zauważył teren przy Verde Crossing. Polecił oddziałowi D, aby podążył za nim, następnie karawana juków, za nimi Nock-ay-det-klinne i jego straż, a następnie oddział E. Carr rozkazał Cruse'owi ze swoimi zwiadowcami Apaczów, aby szli obok Nock-ay-det-klinne.

Podejrzenia Byrnesa i oficerów co do zwiadowców nieco osłabły, ponieważ wydawali się "całkowicie obojętni" na zabranie szamana. Carr odwrócił swój rozkaz, szeregiem, aby opuścić teren. "Dość sporo squaws" było w pobliżu, ale tylko kilku Apaczów oprócz zwiadowców. Tylko jeden tubylec wykazywał pewne oznaki wrogości. Znajdował się około 100 jardów od chaty Nock-ay-det-klinne'a. Był całkowicie nagi, najwyraźniej pijany tizwinem .

Gdy Carr odchodził, kazał trębaczowi zatrąbić, by dali sygnał do ataku. Jego sztab, Troop D i karawana juków podążyli tuż za nim. W tym momencie w jego kolumnie nastąpił rozłam. Nock-ay-det-klinne zatrzymał resztę kolumny, podczas gdy on zabrał swoje rzeczy osobiste i konia, a następnie wszedł do swojej chaty i zaczął jeść. Gdy porucznik William Stanton zdał sobie sprawę, co się dzieje, nalegał, by sierżant McDonald natychmiast wyruszył ze swoim więźniem.

McDonald kazał Nock-ay-det-klinne'owi wsiąść na konia i ruszyć naprzód. Podczas tej zwłoki trwającej około 10 minut Carr i pierwsza połowa jego oddziału podążali szlakiem przez jego wąską część, a następnie zniknęli za ostrym zakrętem i weszli w gęsty zarośla topoli, wysokich wierzb i zarośli na dnie strumienia. Ostry zakręt, który znajdował się na szlaku, którym przybyli, znajdował się około ćwierć mili od obozu Nock-ay-det-klinne'a.

Gdy Carr skręcił w stronę strumienia, podszedł do niego zwiadowca o nazwisku sierżant Dead Shot i poskarżył się, że strażnik nie pozwala przyjaciołom Nock-ay-det-klinne'a podróżować z nim. Carr powiedział, że niektórzy z jego przyjaciół mogliby przyjść i zobaczyć się z nim po rozbiciu obozu. Dead Shot wrócił do swojej kompanii.

Bitwa

Carr i grupa podróżująca z nim podążali szlakiem przez dno potoku, wijąc się między drzewami. Od ostrego zakrętu do punktu, w którym szlak przecinał potok, było około 200 jardów. Przy potoku Carr kazał trębaczowi zatrąbić na sygnał wody. Szlak był dość stromy, a żołnierze musieli wciskać się do rzeki, aby napoić swoje zwierzęta i iść wzdłuż brzegu gęsiego. Po przejściu przez dno potoku Carr opuścił szlak, którym podążał. Skręcił na południe starą ścieżką, która biegła wokół zarośli, obok starego rancza i wzdłuż wschodniej strony potoku do obozowiska, które zauważył wcześniej. Obozowisko znajdowało się około dwóch mil na południe od domku Nock-ay-det-klinne'a. Oprócz indiańskiego zwiadowcy, którego zabrał ze sobą, do Carra dołączyli również słynni zwiadowcy Al Sieber i Tom Horn . [ 3 ]

Gdy druga połowa oddziału Carra czekała, aż Nock-ay-det-klinne się przygotuje, nadeszło około 15 uzbrojonych Apaczów. Gdy kolumna wyruszyła, Cruse i Byrnes byli na czele, za nimi straż i Nock-ay-det-klinne, a zwiadowcy z przodu i z tyłu, a następnie Oddział E. Zanim ta grupa dotarła do wąskiej części szlaku, więcej Apaczów nadeszło z dołu strumienia i również ruszyło razem z nimi. Wszyscy tubylcy byli uzbrojeni; większość była konna. Jako środek ostrożności, podczas gdy Cruse, zwiadowcy i Nock-ay-det-klinne ze swoją strażą pozostali na szlaku, który znajdował się na płaskim terenie poniżej płaskowyżu, Stanton i jego ludzie skręcili w prawo i weszli na płaskowyż, przechodząc przez wioskę. Tam Stanton zobaczył wiele kobiet i dzieci, ale niewielu mężczyzn. Przebył około 300 jardów po płaskowyżu, zanim zszedł z powrotem na płaskowyż.

Na początku ostrego zakrętu szlaku, odchodziła od niego stara ścieżka i biegła w dół zachodniego brzegu strumienia. Podczas gdy Stanton był na szczycie płaskowyżu, Cruse przypadkowo ominął zakręt i poszedł starą ścieżką. Niedługo potem Stanton i jego oddział zeszli na równinę i połączyli się z grupą Cruse'a. Stanton i Cruse rozmawiali o ominięciu zakrętu. Kiedy rozmawiali o tym ze zwiadowcami, powiedzieli, że jest lepsza przeprawa niedaleko w dół rzeki. Obaj mężczyźni postanowili kontynuować do lepszej przeprawy. Po rozmowie dwóch oficerów, Stanton i jego oddział maszerowali na flankę Cruse'a. Gdy schodzili w dół strumienia, nadeszło kilka kolejnych grup uzbrojonych tubylców z dołu rzeki i szli ze swoją kolumną. Inni wyszli z sąsiednich urwisk i wąwozów. Tłoczyli się wokół Nock-ay-det-klinne i jego straży oraz Oddziału E. Gdy przybywała każda nowa grupa, pojawiały się pośpieszne rozmowy i podekscytowane rozmowy. Zazwyczaj, gdy Apacze walczyli, zdejmowali wszystkie ubrania oprócz przepasek biodrowych. Większość przybyłych zwolenników miała na sobie tylko przepaskę biodrową i pas z nabojami. Szeregowy John Burton, Troop D, napisał później:

Zaraz po przybyciu do obozu porucznik Carter rozkazał oddziałowi wyruszyć po drewno. Zostałem przydzielony do tego celu z pakowaczem, jednym szeregowcem i trzema mułami. Pojechaliśmy około pół mili nad obóz, gdzie leżało trochę drewna w pobliżu starego indiańskiego tipi. W drodze spotkaliśmy "Dead Shot" na koniu - mniej więcej w połowie drogi do lasu. Minął mnie i poszedł do obozu. Wtedy zobaczyłem innego Indianina siedzącego na ścieżce - Indianina o imieniu Ka-cIenny - który zapytał mnie, dokąd idę. Wskazałem na las i powiedziałem mu, że idę po drewno. Dał znak swojej grupie i powiedział, żebym się pospieszył i ruszył naprzód, a jednocześnie bardzo się podniecił. W tym samym czasie rozbierał się, zdjął mokasyny i ściągał kalesony. Gdy odjeżdżałem, nadjechał inny Indianin. Ka-clenny wskoczył za nim i pojechał w kierunku obozu. Poszedłem do lasu, przywiązałem zwierzęta i właśnie zbierałem drewno, gdy w obozie rozległa się salwa.

Gdy wybuchła potyczka, zwiadowcy, jak podejrzewano, zbuntowali się. Atakujący Apacze trzymali się głównie na dystans, więc bitwa toczyła się głównie na odległość karabinów, ale gdy zwiadowcy zwrócili się przeciwko żołnierzom, doszło do krótkiego starcia na bliskim dystansie. Hentig został postrzelony w plecy, a kula przeszła przez serce, zabijając go natychmiast. Był pierwszym zabitym. Szeregowy John Sullivan wciąż siedział na koniu i został śmiertelnie postrzelony w głowę. Był szóstym zabitym mężczyzną. [ 2 ] Zwiadowcy pod dowództwem Siebera i Horna zdołali jednak dostać się na szczyt niewielkiego wzgórza. Zwiadowcy odparli następnie Apaczów karabinami, ratując kawalerię, zanim udzielili im wsparcia, gdy w końcu rozpoczęli kontratak, który zabił wielu Indian. [ 3 ]

Gdy zapadła noc, Carr zapytał swoich oficerów, Byrnesa, głównego pakowacza i innych o ich opinię na temat tego, co robić dalej. Odkrył, że byli "całkiem jednomyślni w chęci wydostania się stamtąd". Carr również nie widział powodu, aby pozostać. Zdecydował, że najlepiej będzie wrócić do Fort Apache tak szybko, jak to możliwe. Z meldunku, który otrzymał od Cochrana tego ranka, wiedział, że w forcie panuje "wielki alarm". Wiedział również, że kilku wrogów może zorganizować skuteczną zasadzkę wzdłuż szlaku powrotnego do posterunku, a jakiekolwiek czekanie da im więcej czasu, aby to zrobić.

Po zmroku żołnierze zebrali ciała zmarłych. Utrudnieni ciemnością i wysokimi krzakami, nie mogli znaleźć szeregowego Millera, który został zabity na dnie strumienia. Carr nakazał wykopanie szerokiego grobu pod jego namiotem, aby pochować ciała. Później Carr powiedział: "Zapisałem w swojej księdze pozycję i wiek ciała tak dobrze, jak mogłem to zobaczyć w świetle księżyca, i umieściłem je na piersi każdego z nich, pokazując, jak się nazywał i kiedy został zabity, a także, że został pochowany 30 sierpnia na nasz rozkaz".

Grób poszerzano dwukrotnie, dla szeregowych Sondereggera i Birda, którzy zginęli podczas kopania. Carr powiedział: "Kiedy wszystko było gotowe, powiedziałem nad nimi tyle, ile zapamiętałem z nabożeństwa, i kazałem zatrąbić. To było dla nich "dobranoc", a także sygnał dla Indian, że idziemy spać. Oddanie salwy nad grobami oznaczałoby powiadomienie Indian, że chowamy je w nocy z zamiarem natychmiastowego wyruszenia".

Następstwa

Po pochowaniu towarzyszy żołnierze potrzebowali czasu, aby zjeść kolację, przygotować pakunki i spakować muły. Ponieważ nie pozostało wystarczająco dużo mułów, aby unieść wszystkie zapasy i szybko maszerować, niektóre rzeczy musiały zostać. Zostawili mąkę, bekon, konserwy, siodła, aparejos i inny sprzęt z karawany jucznej. Pierwszeństwo mieli ci, którzy zostawili towary należące do kompanii zwiadowczej Cruse'a. Przed odejściem rozcięli worki z mąką i rozrzucili mąkę na ziemi. Zniszczyli wszystkie inne towary i sprzęt, które miały pozostać. Zabrali całą nadającą się do użytku broń i amunicję, które udało się znaleźć.

Lata później Carter napisał:

Zanim opuścił pole, generał Carr wysłał porucznika Cartera, aby zbadał ciało Szamana i ustalił, czy życie wygasło. Dziwne, że pomimo odniesionych ran, wciąż żył. Gdyby odnalezienie tego Indianina pozostało w rękach jego przyjaciół, dałoby mu dominujący wpływ na tych przesądnych ludzi, co doprowadziłoby do niekończącej się wojny. Następnie generał Carr powtórzył rozkaz jego śmierci, precyzując, że nie należy oddawać więcej strzałów. Przewodnik Burns [Byrnes] otrzymał polecenie wykonania rozkazu z zastrzeżeniem, że należy użyć noża. Burns, bojąc się porażki, wziął siekierę i zmiażdżył czoło oszukanego fanatyka, a od tego czasu każda osoba zamordowana przez tych Apaczów była traktowana w podobny sposób.

Oddział opuścił pole bitwy około 23:00. Cruse wspominał lata później: "Wszyscy zostali surowo ostrzeżeni przed hałasem i włóczęgą. Czuliśmy, że kaniony są pełne Apaczów, a po walce będą tak samo czujni jak my". Ponieważ Apacze ukradli około połowy ich koni, większość ludzi z Troop D musiała iść pieszo.

Carr postawił Cruse'a na czele straży przedniej, w skład której wchodzili Mose jako przewodnik i kilku pieszych z Troop D. Carr, Carter i personel kwatery głównej wraz z resztą Troop D, przyszli później. Potem jechał tabor z amunicją i innymi zapasami oraz Troop E z trzema rannymi mężczyznami pod opieką McCreery'ego. Stanton był z tylną strażą, która składała się z sześciu lub ośmiu mężczyzn. Rannymi mężczyznami byli szeregowy Baege, postrzelony w ramię; szeregowy Thomas JF Foran, postrzelony w jelita i kiszki; i sierżant John McDonald, postrzelony w nogę. Jechali na koniach z mężczyznami za nimi, którzy trzymali ich i stabilizowali w siodłach. Ci asystenci byli zmieniani co kilka minut.

Zanim dowództwo dotarło do Fort Apache, prawdopodobnie w pobliżu Cedar Creek, spotkało na szlaku dwóch poszukiwaczy. Powiedzieli Carrowi, że tylko jeden tubylec, o imieniu Severiano, szedł przed nimi w kierunku fortu.

Kolumna powróciła do Fort Apache około godziny 15:00. Po stronie wojskowej zginęło siedmiu żołnierzy, a dwóch zostało rannych, a 42 konie i siedem jucznych mułów zostało zabitych, rannych lub zaginęło. Wszyscy ranni mężczyźni należeli do Troop D, z wyjątkiem McDonalda, który został oddelegowany z Troop E. Byrnes zabił rannego Nock-ay-det-klinne na rozkaz Carra; był jednym z 18 Apaczów zabitych w tej walce. [ 4 ]

Carr oszacował, że mniej niż 60 tubylców, wliczając zwiadowców, zaatakowało jego oddział na początku bitwy, a mniej niż 200 walczyło z jego oddziałami w dowolnym momencie walki. Prawie wszystkie szkody wyrządzone jego oddziałowi nastąpiły w pierwszych salwach, gdy Apacze byli blisko obozu. Pociski przeszły przez ciała wszystkich zabitych i rannych. Aż do momentu ataku wszyscy oficerowie z oddziału uważali, że zachowanie Apaczów było potulne. Później porucznik Carter powiedział: "Czułem się całkowicie bezpiecznie i myślałem, że wszyscy inni też. ... Gdybym miał jakiekolwiek poczucie niepewności, nie sądzę, żebym sam wszedł między nich".

Około 15 lat później porucznik Carter napisał:

To, że strata nie była większa, w dużej mierze wynikało z opanowania i odwagi generała Carra. Trudno sobie wyobrazić sytuację, która lepiej sprawdziłaby się w dowodzeniu. Po osiągnięciu celu marszu - aresztowaniu znanego i psotnego szamana - bez trudności i bez oporu ze strony jego ludzi, wojska rozłożyły obóz na noc, gdy nagle zostały ostrzelane, nie tylko przez przyjaciół szamana, ale także przez własnych sojuszników, indiańskich zwiadowców, którzy do tej pory byli lojalni. Zamieszanie i przerażenie, które taki atak w takim czasie, nieuchronnie wywołały, mogły doprowadzić do unicestwienia całej siły i stanowiły sytuację, z której nic, poza najbardziej doskonałymi umiejętnościami i odwagą, nie mogło wyrwać bezpieczeństwa.

Wyniki

Bitwa zakończyła się strategicznym zwycięstwem Apaczów, pomimo niemożności uratowania przywódcy z powodu odwrotu żołnierzy. Po bitwie armia pochowała sześciu żołnierzy, Nochaydelklinne'a, jego żonę i młodego syna, który zginął podczas jazdy do bitwy na kucyku swojego ojca . Jednego martwego żołnierza nigdy nie odnaleziono w ciemnościach, a inny zmarł z powodu odniesionych ran następnego dnia. Zgłoszono, że dwóch żołnierzy armii zostało rannych. Pułkownik Carr powrócił do Fortu Apache z większością pozostałych sił nienaruszonych. Dwa dni później Apacze zaatakowali fort w odwecie za śmierć szamana. Czterech żołnierzy zostało odznaczonych Medalem Honoru za swoje działania podczas działań wojennych.

Sprawa Cibecue wywołała regionalne powstanie Apaczów, w którym czołowi wojownicy Chiricahua i Warm Springs Apache , tacy jak Naiche , Juh i Geronimo, opuścili rezerwat. Poszli na wojnę, próbując wypędzić Amerykanów pochodzenia europejskiego z Arizony, Nowego Meksyku i północnego Meksyku. Wojna trwała około dwóch lat i ostatecznie zakończyła się klęską Apaczów przez Stany Zjednoczone.

Wiersz sierżanta Mandeville'a: "Na Cibicu"

Niedługo po walce sierżant Mandeville napisał ten wiersz.

Na Cabicu

"Na Cibicu"
Dowodził dzielny generał Carr -
Dobrze i prawdziwie.
Wojska, które walczyły w niebieskim,
Trzydziestego sierpnia, osiemdziesiątego pierwszego.
       To było na Cibicu.

Zdrajcy zwiadowcy, wykonali swoją pracę.
Potem uciekli.
Kiedy dzielni chłopcy otworzyli do nich ogień;
Wtedy E Troop szarżował najdzielniej
Przez dno nisko i głęboko;
Ci mordercy biegli - oni wręcz latali -
Do "wzgórz podnóża". daleko poza
       ryczącym Cibicu.

Dzielny Hentig, który miał spaść, był numerem jeden.
A Livingston był drugi.
Biedny Miller padł jako numer trzy.
Wtedy Sunderriger przebił się;
Wtedy Bird, dzielny, odważny i prawdziwy.
Ciało jego kapitana poszło do;
Upadł, dobrze wykonując obowiązek,
       To na Cibicu.

Sullivan był numerem sześć, który miał spaść.
Żołnierz odważny i prawdziwy;
Wtedy Mickey Foran spotkał swój los;
Dokładny żołnierz - zaszczyt dla niebieskiego.
Bagge - ranny w ramię -
McDonald w nogę;
Dzielni chłopcy cierpieli okropnie.
Nie skarżyli się ani nie błagali.
To prawda, że ??wszyscy nasi towarzysze.
Zamordowani, Ranni - zginęli
       na Cibicu.

Dzielny Carter i Cruse - dzielni mężczyźni -
I MeCreery, niech Bóg go błogosławi,
Wykonywali obowiązki chirurga, tak, nawet więcej;
Trzymali karabin pewnie.
Pomagali żołnierzom.
Szybko do rannych szedł,
Choć gęsto latały ołowiane pociski;
Nie dbał o nic, jego obowiązek wypełni.
       To było na Cibicu.

Młody Clark M. Carr, nastolatek.
Nieprzyzwyczajony do takich scen.
Czynił to dzielnie, szlachetnie, jak na kogoś tak młodego,
Dobrze posługiwał się bronią żołnierza.
Pomagał chłopcom w niebieskich mundurach.
       Walczyli ciężko na Cibicu.

Wykopano grób; bez całunu, bez trumny;
Zawinięty w żołnierski koc;
Po kolei układaliśmy zwłoki;
"Ziemia do ziemi". "Popiół W popiół";
"Klepnięcie" prawda. "to wciąż jak śmierć".
Towarzysze zamordowani na niebiesko,
       Przez zdrajców w Cibicu.

Towarzysze! "zemsta jest słodka"
Dla nas jest i więcej;
Z dzielnym Carrem, który nas prowadzi
Sprawilibyśmy, że doliny zadrżą.
Z miłością do zamordowanych w naszych sercach
Będziemy polować na Apaczów z ich kryjówki
I nie przestaniemy walczyć z całych sił,
A Bóg nas ochroni w prawości.
Aż wszyscy mordercy ugryzą ziemię.
Czy będziemy zadowoleni.
Nigdy się nie wahaj; zemsta jest prawdą;
Nasz okrzyk bojowy: "Cibicu!"

Zobacz także

Odniesienia

  1. ^ Kessel, William B.; Robert Wooster (2005). Encyklopedia wojen i działań wojennych Indian Ameryki Północnej . Infobase Publishing. s. 28. ISBN 0816033374.
  2. ^Przejdź do:a b Biografia kapitana Hentiga
  3. ^Przejdź do:a b Monaghan, Jay (1997). Tom Horn: Ostatni ze złych ludzi. Bison Books. s. 59-60.ISBN978-0803282346. 
  4. ^ Kessel, str. 28

Dalsza lektura

  • Collins, Charles. Koszmar Apaczów: bitwa pod Cibecue Creek
  • Davis, Britton Prawda o Geronimo, New Haven: Yale Press 1929
  • Geronimo (red. Barrett) Geronimo, His Own Story , Nowy Jork: Ballantine Books, 1971
  • Kaywaykla, James (redagowany przez Eve Ball) W czasach Victorio: Wspomnienia Apacza z Warm Springs , Tucson: University of Arizona Press, 1970
  • Lavender, David. The Rockies , wydanie poprawione. Nowy Jork: Harper & Row, 1975.
  • Limerick, Patricia Nelson. Dziedzictwo podboju: Niezłomna przeszłość amerykańskiego Zachodu Nowy Jork: WW Norton, 1987.
  • Smith, Duane A. Góry Skaliste Zachód: Kolorado, Wyoming i Montana, 1859-1915 , Albuquerque: University of New Mexico Press, 1992.
  • Thrapp, Dan L. (1979). Podbój Apacherii . Norman: University of Oklahoma Press. ISBN 0806112867.
  • Williams, Albert N. Rocky Mountain Country, Nowy Jork: Duell, Sloan & Pearce, 1950.