zdjęcie Winnetou tarcza amulet szklarski t.1 tyl Współczesna grafikaPolowanie na bizony Popularna animacja indianina

Wikipedia
 |
Geografia (rozmieszczenie) Indian USA | Historia Indian USA | Kultura i religia Indian | Wojny Indian |
Zobacz też ze strony głównej: Wojny Indian USA

Indiańskie Wojny

Wojny Siuksów 1659-1891

Inne artykuły dotyczące Siuksów:
 | Plemię Siuksów | Wojny Siuksów | Lakota | Dakota | Nakota | Góry Czarne (Czarne Wzgórza; Black Hills) | Bizony | Indianie Wielkich Równin | Kolonizacja francuska  |

Wojny Siuksów [Sioux Wars] z USA (1854-1891)

Wojna Siuksów w Dakocie (1862); [Kampania]:
 | Konflikt w Acton (1862) | Atak na Lower Sioux Agency (1862) | Bitwa pod Redwood Ferry (1862) | Bitwy o New Ulm (1862) | Slaughter Slough (1862) | Bitwa o Fort Ridgely (1862) | Fort Abercrombie (1862) | Bitwa pod Birch Coulee (1862) | Bitwa pod Acton (1862) | Atak na Forest City (1862) | Atak na Hutchinson (1862) | Bitwa pod Wood Lake (1862) | Poddanie się w Camp Release (1862) |

Bitwa pod Birch Coulee (1862)

Najważniejsi wodzowie tej bitwy: (w budowie)
 |
Szary Ptak (Gray Bird) | Mankato | Wielki Orzeł (Big Eagle) | Czerwone Nogi (Red Legs) |


Bitwa pod Birch Coulee
miała miejsce 2-3 września 1862 r. i pociągnęła za sobą największe straty poniesione przez siły amerykańskie podczas Wojny Siuksów w Dakocie (1862)

Bitwa miała miejsce po tym, jak grupa wojowników Dakotów podążyła za amerykańską ekspedycją pogrzebową, w tym ochotniczą piechotą, strażą konną i cywilami, na odsłoniętą równinę, gdzie rozbijali obóz. Tej nocy 200 żołnierzy Dakotów otoczyło obóz i wczesnym rankiem zaatakowało obóz Birch Coulee, rozpoczynając oblężenie, które trwało ponad 30 godzin, aż do przybycia posiłków i artylerii dowodzonej przez pułkownika Henry'ego Hastingsa Sibleya

Tło

Po Bitwie pod Fort Ridgely i bitwie pod New Ulm pułkownik Henry Hastings Sibley planował odwet na Little Crow i wojowniczych Dakotach i uzyskać uwolnienie osadników, których przetrzymywali w niewoli. Podczas gdy Sibley szkolił swoich niedoświadczonych żołnierzy i walczył o zdobycie broni, rodzina i przyjaciele zabitych osadników przypomnieli mu, że ich ciała pozostały niepochowane. [1] 29 sierpnia Sibley wysłał dwóch zwiadowców na północ, którzy zgłosili, że Dakota obozowali daleko na północ od rzeki Yellow Medicine , w pobliżu misji. Sibley doszedł do wniosku, że wysłanie ekspedycji w celu pochowania zmarłych w Lower Sioux Agency oraz w pobliżu Beaver Creek i Birch Coulee będzie bezpieczne [2] i ustalenie, co stało się z pułkownikiem Johnem S. Marshem i jego żołnierzami 18 sierpnia. [3] 31 sierpnia 1862 r. wysłał z Fort Ridgely grupę pogrzebową złożoną ze 153 mężczyzn . [3]

Wieczorem 31 sierpnia wojownicy w obozie Little Crow byli podzieleni co do tego, jaką drogą podążać. Zwiadowcy z Mdewakanton donieśli, że do Fort Ridgely przybywa więcej wojsk. [2] Po burzliwej debacie podjęto decyzję o podziale na dwie grupy. Ponad 100 mężczyzn podążyło za Taoyatedutą Little Crow i Walkerem Among Sacred Stones (Tukanmani) do "Big Woods" na zachód od Hutchinson , gdzie planowali uderzyć na Cedar Mills po mąkę i zakłócić pociągi zaopatrzeniowe Sibleya zmierzające do Fort Ridgely. [2] Tymczasem Gray Bird (Zitkahtahhota), Mankato, Big Eagle (Wamditanka) i inni poprowadzili ponad 200 żołnierzy, a także wiele kobiet i wozów, na południe wzdłuż rzeki, mając na celu zebranie łupów pozostawionych we wsi Little Crow i w New Ulm, które zostało opuszczone. [4]

Szczegóły pochówku


Major Joseph R. Brown

31 sierpnia Sibley wysłał dwa oddziały milicji wraz z 17 furmankami z Fort Ridgely, które miały pochować zmarłych: Kompanię A 6. Pułku Piechoty Ochotniczej Minnesoty dowodzoną przez kapitana Hirama P. Granta oraz Kompanię A Straży Granicznej Cullen, w tym 70 konnych mężczyzn pod dowództwem kapitana Josepha Andersona. [2] Towarzyszyło im około 20 cywilów, którzy poprosili o dołączenie do grupy pogrzebowej, w tym były agent ds. Indian major Joseph R. Brown , który mógłby użyczyć swojej wiedzy na temat "charakteru i kraju" Dakotów. [5] [6] Sam Brown szukał swojej żony i dzieci, nieświadomy, że żyją i są bezpieczni w "przyjaznym" obozie Dakotów z Gabrielem Renville (Ti'wakan) po tym, jak zostali uratowani przez Akipę 23 sierpnia.

Symptomatyczne dla wyzwań w koordynacji ochotniczej milicji, pytanie, czy Grant czy Brown faktycznie dowodził wyprawą, stało się tematem poważnych kontrowersji w katastrofalnych następstwach bitwy, trwających wśród historyków do dziś. (Zobacz "Następstwa" poniżej.) Pisemne relacje Granta i członka grupy pogrzebowej, Roberta K. Boyda, jasno pokazują, że kapitan Grant uważał, że dowodzi, a major Brown pełnił jedynie funkcję doradczą. [6] Z drugiej strony kapitan Anderson od początku był informowany, że dowódcą wyprawy jest major Joseph R. Brown i później nalegał, aby nigdy nie przyjął ani jednego rozkazu od Granta. [5]

Wyprawa pogrzebowa

Pierwszego dnia połączone siły opuściły Fort Ridgely w kierunku Lower Sioux Agency. Po około czterech milach zatrzymały się w domu w pobliżu Redwood Ferry , gdzie zabito lekarza i innych. [5] Znajdując dziesiątki ciał po obu stronach drogi, pochowano około 28 ofiar.

Drugiego dnia, po zakopaniu kolejnych ciał w pobliżu domu z bali, kompania się rozdzieliła. [5] Grupa Granta udała się na północ w rejon Beaver Creek i zakopała 30 kolejnych ciał, z których wiele było w stanie poważnego rozkładu. Znaleźli również ranną ocalałą, Justinę Kreiger, która została postrzelona w plecy.

Grupa Browna i Andersona udała się do Lower Sioux Agency . Po drodze znaleźli i pochowali wiele ciał wzdłuż drogi, w tym ludzi kapitana Johna S. Marsha i kilku cywilów. Po przekroczeniu rzeki konno i promem oraz otrzymaniu sygnału "wszystko w porządku" od kilku tyralierów, którzy pojechali przed nimi, grupa ruszyła pod górę i weszła do ruin agencji, gdzie zatrzymała się, aby pochować więcej ciał. Następnie Brown i Anderson wyruszyli przed grupą, aby zbadać opuszczoną wioskę Little Crow, gdzie Brown powstrzymał Andersona przed spaleniem domu Little Crow. [5] Do końca dnia grupa pochowała co najmniej 17 ciał; kilku cywilów wróciło do fortu po pochowaniu swoich

Pole namiotowe w Birch Coule


Historyczna mapa bitwy pod Birch Coulee autorstwa ocalałego Roberta K. Boyda

Po zmroku, wieczorem 1 września, kapitan Grant rozbił obóz "na prerii w pobliżu wąskiej doliny znanej jako Birch Coulee". [6] Major Brown, kapitan Anderson i ich ludzie dołączyli do obozu wkrótce potem. Dwa oddziały pochowały ponad 75 ciał, nie napotykając żadnego Dakoty. Według Boyda, "nie widziano żadnych Indian, chociaż nasi oficerowie pilnie ich szukali na prerii za pomocą lornetki polowej. Major Brown nie sądził, że w okolicy są jacyś Indianie, i w tym obozie zapewnił ludzi, że są tak samo bezpieczni, jakby byli w swoich domach". [6]

Nie poświęcono wiele uwagi lokalizacji obozowiska, które znajdowało się na odsłoniętej równinie w pobliżu wąwozu, porośniętej drzewami i wysoką trawą. Ponadto, ponieważ większość członków ekipy pogrzebowej czuła się bezpieczna, nie podjęli środków ostrożności przed atakiem, takich jak kopanie okopów i rozstawianie wartowników wystarczająco daleko od obozowiska, aby zapewnić wystarczające ostrzeżenie.

Zamiast tego mężczyźni ustawili swoje 20 wozów w kształt podkowy i związali je linami, otaczając około pół akra ziemi. Konie pozostawiono do wypasu na otwartej części zagrody po wschodniej stronie, około 200 jardów na zachód od wąwozu. [6] Namioty rozbito wewnątrz zagrody, strażnicy zostali rozstawieni tuż za wozami, a mężczyźni z kompanii poszli spać. Jeden z ludzi Andersona, żołnierz mieszanej krwi Joseph Coursolle (Hinhankaga), później opowiadał: "Byliśmy zmęczeni jak pies, ale pomimo zapewnień "majora" Browna, wielu z nas, głównie tych z krwią Siuksów, wykopało płytkie doły, aby się położyć. Te małe doły uratowały życie wielu osobom!" [7]

Tymczasem grupa Dakotów, w tym Gray Bird, Mankato, Big Eagle i Red Legs oraz ponad 200 ludzi, dotarła po południu do Lower Sioux Agency . Po dotarciu do wioski Little Crow, ludzie z przodu zobaczyli kolumnę konnych mężczyzn i wozów na północy, poruszających się na wschód; [1] zobaczyli również znaki, że "biali mężczyźni" byli tam kilka godzin wcześniej i wysłali czterech lub pięciu zwiadowców, aby podążyli za nimi, "pełzając przez prerię jak mrówki". [8] Po zachodzie słońca otrzymali wiadomość, że ludzie Browna rozbili obóz na czele Birch Coulee. Big Eagle później wspominał: "Wtedy nie wiedzieliśmy, że są tam dwie kompanie. Myśleliśmy, że kompania konnych mężczyzn to wszystko i że nie było więcej niż 75 ludzi".

Przywódcy grupy zgodzili się, że kemping Birch Coulee będzie łatwym celem i zaplanowali atak wczesnym rankiem.

Bitwa


Litografia przedstawiająca bitwę pod Birch Coulee


Big Eagle został później ułaskawiony przez prezydenta Abrahama Lincolna

Zasadzka

W nocy Gray Bird wraz z wodzami Red Legs, Big Eagle i Mankato przekroczyli rzekę Minnesota i otoczyli obóz.

Big Eagle opowiadał: "Byliśmy pewni, że możemy go zdobyć i że 200 ludzi wystarczy do tego przedsięwzięcia... Miałem około trzydziestu ludzi. Prawie wszyscy Indianie mieli dwulufowe strzelby, a my załadowaliśmy je śrutem i dużymi kulami zwanymi "kulami handlarza". Po zmroku ruszyliśmy, przekroczyliśmy rzekę i dolinę, weszliśmy na klify i na prerię, i wkrótce zobaczyliśmy białe namioty i wozy obozu. Nie mieliśmy trudności z otoczeniem obozu. Pikiety były tylko kawałek od niego. Poprowadziłem moich ludzi z zachodu przez trawę i zająłem pozycję 200 jardów od obozu, za małym pagórkiem lub wzniesieniem. Red Legs zabrał swoich ludzi do coulie na wschód od obozu. Mankato ("Blue Earth") miał część swoich ludzi w coulie, a część na prerii. Gray Bird i jego ludzie byli głównie na prerii".

O 4:30 rano 2 września jeden ze strażników na polu namiotowym Birch Coulee zobaczył dwie postacie czołgające się przez trawę i strzelił. Dakota natychmiast rozpoczęli zasadzkę, zabijając co najmniej kilkunastu ludzi, raniąc trzydziestu i uśmiercając większość ich koni w ciągu pierwszych kilku minut.

Wielu żołnierzy Granta zostało rannych lub zabitych, gdy się obudzili i opuścili swoje namioty w szoku i dezorientacji, szukając schronienia. Żołnierze jednak poszli spać z załadowanymi muszkietami i wielu z nich było w stanie odpowiedzieć ogniem, kucając za powalonymi końmi, których używali jako barykad, i odpychając wojowników Dakotów, którzy zbliżali się do wozów.

Podczas gdy większość koni została trafiona pierwszą salwą, kilka wyrwało się i galopowało dziko w przerażeniu. Wkrótce w obozowisku pozostał tylko jeden koń. Coursolle wspominał: "Nieuszkodzony koń wydawał się mieć zaczarowane życie i trzymaliśmy się nikłej nadziei, że ktoś może na niego wsiąść i przebiec przez oblegających dzielnych, by wezwać pomoc z Fort Ridgely. Ale Indianie skoncentrowali ogień i w końcu biedne zwierzę zgięło się i upadło". Według Big Eagle, jeden koń został schwytany przez Buffalo Ghost.

Co najmniej dwóch mężczyzn na polu namiotowym wpadło w panikę, wybiegło i zostało zastrzelonych przez Dakotów. Wśród nich był Peter Boyer, jeden z "mieszańców krwi" konnych strażników Andersona, którego później oskarżył o dezercję, oraz Jonathan Henderson, osadnik, który dzień wcześniej pochował żonę i dzieci.


Kapitan Joseph Anderson dowodził oddziałami straży granicznej Cullen

Ku przerażeniu dr. Jareda W. Danielsa, kapitan Grant krzyknął: "Wszyscy zostaniemy oskalpowani!" [2] Piechota w szczególności była młoda i niedoświadczona. Robert K. Boyd, który miał wówczas siedemnaście lat, napisał: "Należy wziąć pod uwagę, że nasi ludzie byli nowymi rekrutami, prawie wszyscy nieświadomi używania broni i noszenia karabinów wojskowych, które były dla nich obce; ani jeden z karabinów nigdy nie został wystrzelony do celu. Żaden z naszych żołnierzy nie oddał więcej niż trzech strzałów, a nawet te strzały nie były wymierzone w żaden określony obiekt lub cel". [6] Kapitan Anderson z kolei został opisany przez innego żołnierza jako "spokojny i obojętny jak góra lodowa" [2], gdy objął dowództwo nad obroną. [11] Major Brown dostał kulą w bok szyi i został opatrzony przez dr. Danielsa, byłego lekarza rządowego w Upper Sioux Agency , który również opatrzył innych rannych.

Oblężenie

Najcięższa część walk pod Birch Coulee trwała około godziny, ale oblężenie trwało jeszcze przez następny dzień.

Gdy wzeszło słońce, wielu mężczyzn - w tym handlarze "mieszanej krwi" Alexander Faribault i Jack Frazer oraz żołnierze, w tym szeregowy AP Connolly - użyło bagnetów, noży, blach i czterech łopat, aby wykopać doły strzeleckie i przygotować się do długiego oblężenia.

W miarę jak oblężenie się przeciągało, obie strony uciekały się do oszczędzania amunicji i strzelały tylko okazjonalnie w ciągu dnia. Ludzie Browna musieli racjonować niewielką ilość wody i jedzenia, które mieli, cierpiąc w upale. Kapitan Anderson później doniósł: "Żołnierze walczyli przez całe starcie bez wody i prowiantu, z wyjątkiem 1/4 twardego krakersa na każdego i około 1 uncji surowej kapusty na mężczyznę, i swobodnie żartowali ze siebie nawzajem na temat swojej "ciężkiej" diety".

W przeciwieństwie do tego, wojownicy Dakotów byli w komfortowej sytuacji. Jak wyjaśnił Big Eagle , "Mieliśmy łatwe zadanie. Mogliśmy czołgać się przez trawę i do coulie i zdobywać wodę, kiedy jej potrzebowaliśmy, a po kilku godzinach nasze kobiety przeprawiały się przez rzekę, podchodziły w pobliże klifu i gotowały dla nas, a my mogliśmy wrócić i zjeść, a potem wrócić do walki. Nie straciliśmy wielu ludzi. Rzeczywiście, widziałem tylko dwóch martwych Indian i nigdy nie słyszałem, żeby zabito więcej". [9]

Po południu wielu wojowników Dakotów zniecierpliwiło się powolnym tempem walki i zaczęło planować atak. Płynnie mówiący po Dakotach żołnierze Browna mogli usłyszeć wojowników planujących atak. Big Eagle usłyszał, jak handlarz Alex Faribault woła w Dakocie: "Bardzo źle robicie strzelając do nas. Nie wyszliśmy, żeby walczyć; wyszliśmy tylko, żeby pochować ciała białych ludzi, których zabiliście". [9] W innej wymianie zdań Joseph Coursolle usłyszał, jak jeden z wojowników Dakotów woła: "Posłuchaj mnie, Hinhankaga. Widzieliśmy, jak strzelasz. Zabiłeś syna Wodza Traveling Hail. Teraz my zabijemy twoje małe dziewczynki!" Coursolle był pełen emocji, gdy usłyszał, że jego dwie córki mogą jeszcze żyć, ale chwilę później inny żołnierz, kilka stóp dalej, został postrzelony w głowę i zginął na miejscu. [7]

Pod wieczór jeden z mężczyzn Dakotów zbliżył się do obozowiska, machając białą flagą. Kapitan Grant wysłał jednego z żołnierzy "mieszanej krwi", kaprala Jamesa Auge'a, aby porozmawiał z posłańcem i przetłumaczył. Wiadomość brzmiała, że ??wojownicy Dakotów mają posiłki na miejscu i planują zabić każdego żołnierza, ale nie chcą zabijać żadnych "mieszańców". Grant poprosił Auge'a, aby dowiedział się, czy któryś z członków grupy o mieszanej krwi chce odejść. Wszyscy odmówili. Kapitan Grant polecił wtedy Auge'owi, aby powiedział Dakotom, że mają dwustu ludzi, każdy z dwoma załadowanymi karabinami, i że posłaniec powinien odejść ze swoją flagą rozejmu. [3] : 309? Według szeregowego Connolly'ego Grant grał "w blef, ponieważ w tym czasie mieliśmy tylko około sześćdziesięciu pięciu skutecznych ludzi i prawie skończyła nam się amunicja". [12] Po tym, jak Auge przekazał wiadomość, kapitan Grant wydał rozkaz strzelania; posłaniec uciekł, ale koń został uderzony. [3] : 309?

Wzmocnienia

Z powrotem w Forcie Ridgely, który był około szesnastu mil dalej, pułkownik Sibley został zaalarmowany odgłosami strzałów dochodzącymi z Birch Coulee i wysłał oddział ratunkowy złożony z 240 żołnierzy z dwoma sześciofuntowymi działami. [3] : 306? Oddział ratunkowy, dowodzony przez pułkownika Samuela McPhaila, "składał się z kompanii B, D i E 6. Minnesoty, 50 konnych strażników i sekcji artylerii". [1] Jednak ku wielkiemu rozczarowaniu ludzi Browna, pułkownik McPhail poprowadził swoich ludzi na przeciwną stronę wąwozu, ale zatrzymał się, ponieważ sądził, że jest prawie całkowicie otoczony przez Siouxów, i wysłał jednego ze swoich poruczników przez szpaler wrogich Dakotów z powrotem do fortu po więcej posiłków.

W rzeczywistości wojownicy Dakotów przygotowywali się do ataku na obóz, ale gdy tylko zobaczyli dużą liczbę żołnierzy konnych, zatrzymali szarżę. Big Eagle opowiadał: "Mankato natychmiast zabrał kilku ludzi z coulie i wyszedł im naprzeciw. Powiedział mi, że nie zabrał więcej niż pięćdziesięciu, ale rozproszył ich, a wszyscy krzyczeli i robili taki hałas, że biali musieli pomyśleć, że jest ich o wiele więcej, więc zatrzymali się na prerii i zaczęli walczyć. Mieli armatę i jej użyli, ale nie wyrządziła żadnej szkody... Mankato rozłożył swoich ludzi wokół, a wszyscy Indianie w coulie narobili hałasu, a w końcu biali zaczęli się wycofywać, wycofali się około dwóch mil i zaczęli kopać umocnienia".

Big Eagle kontynuował: "Mankato podążył za nimi i zostawił około trzydziestu ludzi, aby ich pilnowali, a sam wrócił do walki w Coulie z resztą. Indianie śmiali się, gdy wrócili z powodu sposobu, w jaki oszukali białych ludzi, a my wszyscy byliśmy zadowoleni, że biali nie ruszyli naprzód i nas nie odepchnęli... Gdy ludzie z tej siły zaczęli się wycofywać, biali w obozie krzyczeli i narobili wielkiego zamieszania, jakby błagali ich, aby wrócili i ich odciążyli, i wydawali się bardzo zmartwieni, że tego nie zrobili".

Kapitan Grant spekulował, że w nocy 2 września siły Dakotów zostały "wzmocnione przez około pięciuset wojowników" [3] - twierdzenie to zostało odrzucone przez Big Eagle. W kwestii posiłków Dakotów Big Eagle stwierdził: "Pod koniec dnia niektórzy mężczyźni, którzy pozostali we wsiach, przyjechali konno, aby zobaczyć, co się stało, że obóz nie został zdobyty, i przez jakiś czas jeździli po prerii, ale nie sądzę, aby wielu z nich włączyło się do walki. Nie pamiętam, abyśmy tego dnia otrzymali wiele posiłków. Jeśli jakieś otrzymaliśmy, musieli przybyć wąwozem, a ja ich nie widziałem. Być może jacyś jeźdźcy przybyli po wschodniej stronie wąwozu, ale nic o tym nie wiedziałem. Jestem pewien, że nie przybyły do ??mnie żadne posiłki. Nie potrzebowałem żadnych. Nasz krąg wokół obozu był raczej mały i mogliśmy wykorzystać tylko pewną liczbę ludzi".

Przybycie artylerii

W końcu, rankiem 3 września 1862 roku, Sibley przybył do Birch Coulee z potężnymi siłami piechoty i artylerią, w tym pozostałymi sześcioma kompaniami 6. Minnesoty, wzmocnionymi przez przybycie podpułkownika Williama Raineya Marshalla i dwóch kompanii 7. Minnesockiego Pułku Piechoty w Fort Ridgely. [1] Ostrzał zmusił Dakotów do rozproszenia się, a Sibley wkroczył do obozu Browna około godziny 11 rano 3 września. Zastał go "odrażający widok": 13 żołnierzy leżało martwych na ziemi, [2] ponad 90 zabitych koni i 47 ciężko rannych mężczyzn. (Pięciu mężczyzn zmarło później na skutek odniesionych ran. [2] Grant napisał wiele lat później, że w sumie pod Birch Coulee zginęło 22 mężczyzn, [3] co sugeruje, że zginęli również cywile, których nie wliczano do liczby ofiar milicji.) Ocaleni, ostatecznie zwolnieni ze służby o godzinie 12:00, byli wyczerpani po trzydziestojednogodzinnym oblężeniu bez wody, odpoczynku i jedzenia.

Następstwa


Skutki bitwy pod Birch Coulee

Bitwa pod Birch Coulee była najbardziej śmiercionośna dla sił Stanów Zjednoczonych w wojnie Dakotów w 1862 roku . Dla wielu obserwatorów w USA ukazała niebezpieczeństwo wkraczania na terytorium wroga przy jednoczesnym poleganiu na zbyt małej liczbie niewyszkolonych żołnierzy. [1] Ironicznie, bitwa mogłaby być jeszcze bardziej śmiercionośna, gdyby Little Crow i jego ludzie dołączyli do grupy wojennej, która udała się na południe. Zamiast tego, podczas bitwy pod Birch Coulee żołnierze Dakotów podążający za Little Crowem i Tukanmanim podzielili się i zaatakowali Hutchinson i Forest City , paląc miasta. [2]

Presja na Sibley'a

Pułkownik Sibley był oszołomiony masakrą i zrozpaczony utratą tak wielu koni. Utrata wszystkich koni na polu namiotowym Birch Coulee, w połączeniu z wierzchowcami utraconymi przez pułkownika McPhaila, "dosłownie zniszczyła cenną, małą kawalerię Sibleya". [2] Do 13 września, po tym jak jego pozostała kawaleria wyruszyła do domu, Sibleyowi pozostało tylko 25 jeźdźców. [1]

Po katastrofie w Birch Coulee Sibley napisał do gubernatora Alexandra Ramseya z prośbą o zwolnienie, ale gubernator odmówił i zamiast tego nakazał Sibleyowi zaatakować Dakotę z większą siłą. Rozczarowany brakiem wyszkolonych żołnierzy, koni i amunicji, Sibley obawiał się kolejnej zasadzki i był ostrożny, aby nie działać przedwcześnie; był również świadomy, że każdy popełniony błąd może skutkować śmiercią więźniów. [2]

Gdy we wschodniej Minnesocie zapanowała panika, rozgniewani redaktorzy gazet oskarżyli Sibleya o niekompetencję, wyrażając frustrację, że niedocenił bezwzględności wojowniczych Siouxów i był nadmiernie ostrożny. Odnosząc się szyderczo do grupy pogrzebowej w Birch Coulee, wydawca gazety St. Cloud, Jane Swisshelm, napisała w miażdżącym liście do gubernatora Ramseya: "Na litość boską, niech jakaś żywa osoba dowodzi siłami przeciwko Siouxom, ponieważ pułkownik Sibley ma około 100 ludzi w korpusie zakładu pogrzebowego". [2] Niektórzy sugerowali, że Sibley wahał się z powodu swoich osobistych i biznesowych powiązań z wieloma Dakotami. Ze swojej strony Ramsey wielokrotnie prosił Waszyngton, departament wojny i gubernatorów innych stanów o pomoc, ale trudno mu było konkurować z żądaniami armii Unii , która również potrzebowała więcej żołnierzy na wojnę secesyjną

Podziały między obozami Dakotów "wrogimi" i "przyjaznymi"

Po stronie Dakotów bitwa pod Birch Coulee i rajdy na Big Woods pod wodzą Little Crowa i Tukanmaniego na Forest City i Hutchinson wzmocniły wiarę wrogich Mdewakantonów w to, że mogą pokonać białych. [4] Jednak wydarzenia te zdawały się jedynie wzmacniać determinację "przyjaznego" obozu band Sisseton i Wahpeton do przeciwstawienia się konfliktowi, sprzeciwienia się połączeniu sił z obozem Little Crowa i żądania uwolnienia kobiet i dzieci przetrzymywanych przez wrogów. [13]

Po bitwie pod Birch Coulee, "wrogi" obóz zaprosił "przyjazny" obóz na dużą radę, w której uczestniczyło prawie tysiąc osób. Podczas rady wojownicy, którzy walczyli w bitwie, mówili o swoich doświadczeniach, a kilku wspomniało, że rozpoznali głos majora Josepha R. Browna . Chcąc dowiedzieć się, czy ich szwagier Brown jeszcze żyje, Gabriel Renville (Tiwakan) zasugerował wysłanie swojego przyrodniego brata Charlesa Renville'a Crawforda (Wakanhinape) na pole bitwy pod Birch Coulee , aby zbadał, ilu ludzi Sibleya zginęło. To Charles Crawford doniósł, że znalazł list od pułkownika Henry'ego H. Sibleya

Komunikacja między Sibleyem i Little Crow

Jednym z najważniejszych wydarzeń związanych z Birch Coulee było to, że pułkownik Sibley zostawił wiadomość dla Little Crow - zamkniętą w pudełku po cygarach i przymocowaną do pala w ziemi - na polu bitwy, wiedząc, że prawdopodobnie zostanie znaleziona. [13] W swoim liście Sibley napisał: "Jeśli Little Crow ma jakieś propozycje do złożenia, niech wyśle ??do mnie mieszańca, a on będzie chroniony w moim obozie i poza nim" [1], rozpoczynając serię komunikatów między Sibleyem a Little Crow (oraz, nieświadomie dla Little Crow, między Sibleyem a kilkoma niezadowolonymi wodzami Mdewakanton). W swoich kolejnych listach Sibley nalegał na uwolnienie więźniów jako warunek wstępny wszelkich negocjacji - warunek, którego Little Crow nie chciał zaakceptować.

Wymiana wiadomości pozwoliła zarówno Sibleyowi, jak i Little Crowowi zebrać informacje wywiadowcze o sobie nawzajem od posłańców. Gdy Little Crow i jego loża żołnierska dowiedzieli się, że armia Sibleya rośnie w siłę i prawdopodobnie wkrótce rozpocznie marsz, rozbili obóz 9 września, aby ruszyć dalej na północ, ale zostali odparci przez Red Iron, który odmówił im przejścia. 19 września Sibley w końcu opuścił Fort Ridgely wraz z całą swoją armią liczącą 1619 ludzi, kierując się w stronę Yellow Medicine. [1] Obie strony starły się w decydującej bitwie pod Wood Lake 23 września 1862 r.

Kontrowersje wokół dowództwa

Kontrowersje wokół tego, kto "faktycznie" dowodził operacją pogrzebową w Minnesocie, wybuchły 4 września 1862 r., kiedy kapitan Grant próbował przedstawić pułkownikowi Sibleyowi swój raport o wyprawie i bitwie, ale Sibley go odrzucił, mówiąc mu "chłodno", żeby złożył raport swojemu dowódcy, Brownowi. Grant natychmiast zniszczył swój oryginalny raport. [3] : 310? Tego samego dnia kapitan Anderson przedstawił swój raport o bitwie majorowi Josephowi R. Brownowi jako "dowódcy wyprawy" i celowo pominął w nim wszelkie wzmianki o Grancie. Z drugiej strony pułkownik McPhail, który dowodził oddziałami frontowymi grupy ratunkowej, napisał w swoim raporcie do Sibleya 5 września 1862 r., że "przystąpił do odciążenia dowódcy kapitana Granta".

Sam pułkownik Sibley odniósł się do bitwy w raportach wojskowych i prasie jako do "ataku na grupę J.R. Browna", pisząc: "To, że dowództwo nie zostało zniszczone, zanim przybyłem, aby uratować ich z niebezpiecznej sytuacji, można przypisać głównie chłodowi i odwadze wykazanej przez majora Browna i kapitana Andersona, którzy obaj zostali ciężko ranni". [6] Historycy tacy jak Gary Clayton Anderson zasugerowali, że Sibley był wściekły, gdy usłyszał o zachowaniu Granta podczas bitwy - szczególnie gdy wpadł w panikę podczas zasadzki - i że to wyjaśnia jego późniejsze zachowanie wobec Granta. [2] Inni spekulowali, że nagana Sibleya była spowodowana złym wyborem obozowiska przez Granta. [6] Jeszcze inni sugerowali, że Sibley próbował przerzucić winę za rzeź na brak doświadczenia Browna jako dowódcy wojskowego, zamiast wziąć na siebie odpowiedzialność.

Upokorzony kapitan Grant, jak się wydaje, spędził resztę życia, próbując naprawić fakty. W swojej opowieści o wojnie z punktu widzenia Dakotów , opublikowanej 1 lipca 1894 r. w St. Paul Pioneer Press , Big Eagle (który został skazany na śmierć, ale otrzymał ułaskawienie od prezydenta Abrahama Lincolna ) powiedział: "Kilka lat temu widziałem kapitana Granta w St. Paul i powiedział mi, że dowodzi obozem w Birch Coulie".

Pole bitwy pod Birch Coulee jest wpisane do Krajowego Rejestru Miejsc Historycznych Stanów Zjednoczonych . Pomnik stanowy Birch Coulee, znajdujący się dwie mile na południe od pola bitwy, informuje, że dowództwo sprawował kapitan Hiram P. Grant.